sobota, 1 stycznia 2022

„I odpuść nam nasze...” - Janusz Leon Wiśniewski

Wydawnictwo: Od deski do deski
Seria: Na F/Aktach
Data wydania: 2015-10-22
Liczba stron: 220
ISBN: 9788365157195

Jakiś czas temu, przy okazji ponownego zasłuchiwania się w jedną z moich ulubionych piosenek pt.: „Wymyśliłem ciebie”, postanowiłam dowiedzieć się więcej na temat nieodżałowanego Andrzeja Zauchy. Przeczytałam z tej okazji kilka internetowych i dość obszernych artykułów. I wtedy właśnie trafiłam na informację, że Janusz Leon Wiśniewski napisał powieść traktującą o tym wydarzeniu. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, iż nie będzie to fabularyzowany dokument, ale fikcja literacka bazująca na autentycznych wydarzeniach, ale znając warsztat Janusza Leona Wiśniewskiego chciałam przeczytać tę książkę.

Pisarz, jak mało który, pisze o uczuciach. Potrafi się też wcielić w bardzo specyficzne postaci – zarówno damskie jak i męskie – i opisać ich świat wewnętrzny. Tym razem „przemówił” głosem mordercy, który popełnił zbrodnię z miłości – głosem Yves Michela Goulais, który zmienił nazwisko na Iwo Kardel. Książka przedstawia dość dokładnie jego historię – zarówno tę sprzed, jak i po tym dramatycznym zdarzeniu oraz z czasu kiedy odbywał zasłużoną karę. Chociaż fabuła nie jest skonstruowana chronologicznie, a składa się z licznych wspomnień, czytelnik otrzymuje dość precyzyjny obraz całej historii.

Książka została przez wielu czytelników bardzo słabo oceniona. Być może spodziewali się po niej czegoś innego i stąd te niepochlebne opinie. Mnie również zdziwił np. fakt, że ofiara zabójstwa nie została ani razu wspomniana z imienia i nazwiska. Autor i jego postać mówią o nim per „bard”. Nie mówi się o nim praktycznie w ogóle, ledwie wspomina dość ogólnie w kilku miejscach. Jest to książka całkowicie poświęcona temu, który wykonał wyrok. Pewnie też wiele osób potraktuje ją jako pean na cześć mordercy. Ale czy tak jest? Owszem, postać przedstawiona przez Wiśniewskiego niewątpliwie – mimo wszystko – budzi sympatię. Można ją nawet w pewnym sensie zrozumieć. Może niekoniecznie fakt, iż dokonał zemsty zabijając kochanka żony, bo to jednak raczej skrajny czyn – ale zdecydowanie książka bardzo dobrze ukazuje jego psychikę, co oczywiście zawdzięczamy tylko i wyłącznie wyobraźni i wrażliwości autora.

Duża zaletą powieści jest zarysowane tło historyczno-społeczne. Opisywana jest również sytuacja polityczna w momencie, w którym główny bohater zaczął się fascynować Polską. Sporo uwagi poświęca autor stanowi wojennemu, wymieniane są konkretne wydarzenia, przywoływane są postaci polityków. Ponieważ Goulais, po całym zajściu, dobrowolnie zgłosił się na posterunek i odbył całą karę, duża część fabuły dotyczy życia za kratkami. Cytowany jest slang więzienny i opisywane co ciekawsze przypadki spod celi. Daje to dobry wgląd w jego 15-letnią codzienność.

„I odpuść nam nasze…” to bardzo dobra powieść oparta na faktach. Może być świetnym uzupełnieniem dla zainteresowanych tematem. Jeśli tylko będę mieć okazję, przeczytam jeszcze inne pozycje na temat zabójstwa Zauchy – w „najgorszym” wypadku sięgnę po prostu po jego biografię. Bez wątpienia cała ta kontrowersyjna historia charakteryzuje się wielkim dramatyzmem i mogłaby być pomysłem na niezły film. Takie polskie love story połączone z dramatem o zbrodni i karze. Ale też o tym, że warto dać komuś szansę i zawsze można zacząć od nowa. Polecam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.