czwartek, 30 grudnia 2021

„Bez winy” - Charlotte Link

Wydawnictwo: Sonia Draga
Cykl: Kate Linville (tom 3)
Tytuł oryginału: Ohne Schuld
Data wydania: 2021-09-15
Liczba stron: 440
ISBN: 9788382301830

Ostatnia wydana oraz ostatnia z moich zapasów książka Charlotte Link przeczytana. Rok 2021 zakończyłam sensacyjnie! Cieszę się również, że kolejne pozycje jednej z moim ulubionych autorek kryminalnych nie tracą na jakości. Najnowsza powieść ani trochę nie odstaje od bestsellerów Link. Doskonała rozrywka dla miłośników gatunku.

„Bez winy” to trzecia część cyklu o Kate Linville – funkcjonariuszce se Scotlad Yardu, która za namową swojego kolegi po fachu postanowiła wrócić w rodzinne strony, by z nim współpracować. Zanim jednak rozpocznie nową pracę i przeprowadzi się do domu ojca, postanawia skorzystać z prezentu pożegnalnego, który otrzymała od kolegów. Spokojną podróż pociągiem do spa przerywa jednak ucieczka przed szaleńcem strzelającym do pewnej pasażerki. Znając Link, można się domyśleć, że to zaledwie początek całego łańcucha skomplikowanych zagadnień i nieprawdopodobnych powiązań…

Zemsta, i to bardzo okrutna zemsta, kieruje obłąkanym i sadystycznym mordercą, który bierze na celownik kolejne ofiary. Jest przebiegły i skrupulatnie realizuje swój dopracowany przez lata plan. Czy tym razem intuicja Kate pomoże go dopaść? Niestety, na wsparcie Caleba nie może liczyć, gdyż ten ze względu na swój alkoholizm został zawieszony. Czy grupa dochodzeniowa w okrojonym składzie, z nowym dowódcą, którego przerosło zadanie, będzie potrafiła skuteczne współpracować?

Od mojego ostatniego kryminału Charlotte Link minęło trochę czasu, gdyż ostatnio czytałam trzytomową sagę tej autorki oraz książkę autobiograficzną dotyczącą walki z chorobą jej siostry. Z tego względu trochę „zapomniałam” już jak doskonałe thrillery pisze ta autorka. Książka niesamowicie trzyma w napięciu, a pościg za mordercą i wyścig z czasem są niemal namacalne. Świadczy o tym chociażby fakt, że przeczytałam ją w zaledwie dwa dni. Nie sposób było odłożyć tę książkę na później. Zagmatwana intryga, której źródła trzeba szukać w dalekiej przeszłości. Ciekawe i zróżnicowane charaktery bohaterów. Niespodziewane zwroty akcji i lekki styl autorki. Ta mieszanka sprawia, że czytelnik ma w swoich rękach rewelacyjny thriller sensacyjny, a na policzkach wypieki. Polecam i czekam na kolejną książkę pisarki!

wtorek, 28 grudnia 2021

„O dziewczynce, która chciała ocalić książki” – Lisa Aisato, Klaus Hagerup

Wydawnictwo: Czarna Owca
Tytuł oryginału: Jenta som ville redde bøkene (The Girl Who Wanted To Save The Books)
Data wydania: 2019-02-27
Liczba stron: 56
ISBN: 9788380159877

Książkę otrzymałam w pakiecie z albumem pt. „Życie” autorstwa Lisy Aisato. Tym razem w moje ręce trafił kolejny duet, jednak nie z Mają Lunde, a z Klausem Hagerupem – znanym norweskim pisarzem. Chociaż z głównym wątkiem książki nieraz już się spotkałam, to historia o dziewczynce, która chciała ocalić książki urzeka.

Mała Anna, która boi się wielu rzeczy, a tuż przed swoimi dziesiątymi urodzinami najbardziej starości, pasjami czyta książki i uwielbia odwiedzać bibliotekę. W swojej oryginalności jest wprost urocza. Gdy ratując książki wypożycza „Zaczarowany las” i okazuje się, że książka nie ma zakończenia, postanawia zrobić wszystko co w jej mocy, by dowiedzieć się jaki był finał opowieści…

Historia opowiedziana przez Klausa Hagerupa idealnie nadaje się na wieczorne czytanie przed snem młodszym dzieciom lub samodzielne (albo w towarzystwie dorosłych) przez te starsze. Jak to w przypadku tego typu literatury jest – to oczywiście opowieść z morałem. Natomiast chciałabym się w tej opinii odnieść przede wszystkim do pracy jaką wykonała Lisa Aisato – szczególnie w kontekście poprzedniej książki, o jakiej wspominałam. Rysowniczka idealnie obrazuje historie opowiedziane przez innych pisarzy. Jej rysunki stają się integralną – a może nawet centralną – częścią całej książki. Bez nich właściwie nie istnieje opowieść. Przyciągają wzrok, chwytają za serce i sprawiają, że cała historia zostaje czytelnikowi jeszcze długo przed oczami po tym jak zamknie on książkę.

Myślę, że Lisa Aisato powinna całkowicie oddać się pracy ilustratorki książek i zrezygnować z indywidualnych projektów książkowych. W tym pierwszym zajęciu jest idealna i jej obrazy robią ogromne wrażenie. Żałuję jedynie, że książka „O dziewczynce, która chciała ocalić książki” nie została wydana w takim formacie jak duety Aisato z Lunde – byłaby to przepiękna seria, którą polecam zarówno małym jak i dorosłym czytelnikom.

„Życie” - Życie Lisa Aisato

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Livet - Illustrert
Data wydania: 2021-05-19
Liczba stron: 192
ISBN: 9788308073292

Lisę Aisato znałam do tej pory z pracy w duecie z Mają Lunde. Ilustracje do „Śnieżnej siostry” oraz „Strażniczki Słońca” idealnie współgrały z treścią opowieści. Robiły ogromne wrażenie również na dorosłych, chociaż raczej jest to mimo wszystko literatura dziecięca. Dlatego też z wielką chęcią sięgnęłam po książkę „Życie” autorstwa tylko Lisy Aisato. Książka wyglądem – czyli przede wszystkim formatem – wpisuje się w serię, jednak treściowo różni się od poprzednich.

„Życie” to właściwie album z przepięknymi rysunkami, które uzupełnione są dość krótkimi podpisami, przetłumaczonymi przez Wojciecha Manna. Jest to więc raczej książka do oglądania, a nie do czytania. Jak wskazuje tytuł, ilustracje przedstawiają różne etapy życia. Niektóre z nich mogą być uznane za dość mocno prowokacyjne, z drugiej jednak mogą zachęcić do rozmowy z dziećmi (np. o tolerancji), gdyż to raczej pozycja przeznaczona dla młodszych czytelników.

Porównując tę książkę z dwoma poprzednimi, w moich oczach „Życie” niestety trochę traci – głównie przez brak bardziej rozbudowanego tekstu. Natomiast rysunki (jeśli nie wszystkie to większość) idealnie nadałyby się na plakaty zdobiące różne wnętrza. Są tak bardzo zróżnicowane, że każdy znalazłby w tym zbiorze rysunek idealny dla siebie.

Polecam przede wszystkim miłośnikom sztuki (malarstwa, grafiki, plakatu), gdyż Lisa Aisato ma bardzo ciekawą i oryginalną kreskę, a jej prace wywołują całą gamę uczuć. Dodam, że okładka zawierająca mix prac ze środka książki, trochę zamszowo-matowa z mieniącymi się elementami, zrobiła na mnie największe wrażenie. Jest niesamowita – jak z innego świata, jak z bajki!

poniedziałek, 27 grudnia 2021

„Zabawa w chowanego” - Guillaume Musso

Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: La vie est un roman
Data wydania: 2021-08-11
Liczba stron: 256
ISBN: 9788382155723

Musso, poza niewielkimi wyjątkami, a dokładnie poza jedną debiutancką powieścią, oczarowywał mnie zawsze coraz bardziej przy czytaniu kolejnych jego książek. Tym razem jednak ponownie poczułam niewielkie rozczarowanie. Odnoszę wrażenie, że autor napisał tę powieść trochę na siłę i podobnie jak jego bohaterowie walczył z kryzysem twórczym. Niby miał jakiś pomysł na fabułę, ale gdy doszło do realizacji jego wizji, poziom skomplikowania fabuły go przerósł.

Bohaterami „Zabawy w chowanego” są pisarze. Książka więc mocno traktuje o literaturze, w której fikcja przenika rzeczywistość. Zaciera się granica między światem realnym, a tym stworzonym na kartach książki. I o ile w pewnych momentach wizje Musso są, mimo niewątpliwie nadprzyrodzonego charakteru, raczej zrozumiałe, pojawiają się takie, które zdecydowanie są „przekombinowane”. Tak jakby autor chciał zaserwować swoim czytelnikom „zbyt dużo”.

Mimo tych potknięć ogólna fabuła ciekawi i trzyma w napięciu. Świadczy o tym fakt, iż książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia. Po prostu chciałam dowiedzieć się „o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi”. Wątek tajemniczej angielskiej pisarki Flory, która stroni od ludzi i przeżywa dramatyczne zdarzenie był wprawdzie dość przewidywalny w podstawowej płaszczyźnie, jednak wszystko w tej książce ma swoje drugie dno. Podobnie twórczość paryskiego pisarza Romaina Ozorskiego pełna była – jak się okazało pod koniec książki – zaskakujących zwrotów.

Książka specyficzna, nie do końca w typowym stylu Guillaume Musso, gdyż brak w niej tej surrealistycznej i urzekającej magii, z pogranicza fantazji, baśni i snu, które dodawały powieści wyjątkowego blasku. Mimo to intryguje i trzyma w napięciu (mimo kilku słabszych momentów). Przed finałem raczej nie poleciłabym jej. Natomiast zakończenie książki mocno winduje jej noty. Fani Musso pewnie mu „wybaczą”, ale czy przekona tą powieścią nowych czytelników?

czwartek, 23 grudnia 2021

„Pewnego razu w Hollywood” - Quentin Tarantino

Wydawnictwo: Marginesy
Tytuł oryginału: Once Upon a Time in Hollywood
Data wydania: 2021-09-29  
Liczba stron: 432
ISBN: 9788366863569

Jeśli Quentin, po nakręceniu swojego dziesiątego filmu, rzeczywiście pójdzie na reżyserską emeryturę i nad kręcenie filmów przedłoży pisanie książek to jestem za! A nawet nie mogę się tego doczekać. Pierwsze spotkanie z Quentinem-pisarzem było bardzo ożywcze i ekscytujące. Chociaż oczywiście oglądałam ponad rok temu w kinie „Pewnego razu w Hollywood”, to powieść była pełna zaskakujących wątków i „nowości”. Jest świetnym uzupełnieniem filmu, gdyż traktuje szerzej kilka tematów. Konstrukcyjnie różni się mocno od kinowego pierwowzoru, co było pozytywnym zaskoczeniem.

„Pewnego razu w Hollywood” to tarantinowski hołd złożony kinu, filmowi i Hollywood – czyli temu wszystkiemu, co od samego początku było wielką pasją i fascynacją Quentina Tarantino, czemu poświęcał każde swoje nawet najmniejsze działanie i co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest obecnie. Bohaterami – zarówno pierwszo- jak i drugoplanowymi są przede wszystkim ludzie kina – m.in. aktorzy, kaskaderzy, menadżerowie i agenci, reżyserzy. Co warto podkreślić, książka (oraz film) oparta jest na realnych zdarzeniach i przedstawia realne gwiazdy filmowe, chociaż – jak już Tarantino zdążył nas przyzwyczaić – fakty przenika odjechany świat fantazji quentinowskich. W myśl zasady „co by było gdyby jednak…” i wtedy mamy właśnie do czynienia z tym, co uwielbiam w twórczości Tarantino – jedną wielką niespodziankę, która wywołuje na twarzy coraz większe zdziwienie i uśmiech.

By przybliżyć potencjalnemu czytelnikowi czym jest powieść „Pewnego razu w Hollywood” wspomnę, że autor skupił się w niej na czterech głównych wątkach. Z czego dwa pierwsze potraktował bardziej obszernie. Jeden z nich opisuje osobę kaskadera Cliffa Bootha, o którym w filmie widz dowiaduje się dość pobieżnie. Czytelnik natomiast ma okazję dość dobrze poznać przeszłość i upodobania tego bohatera. Dodam nawet, że wątek ten spokojnie mógłby mieć swoją kontynuację lub być jeszcze bardziej rozbudowanym. Kolejną, dokładniej opisaną postacią jest grany przez DiCaprio Rick Dalton. Tu Tarantino skupił się przede wszystkim na nowej strategii budowania po latach od nowa jego kariery. Ricka podglądniemy zatem głównie na planie westernu, w którym gra gościnnie czarny charakter oraz ze szklanką whisky, gdy po pracy rozpamiętuje swoje filmowe wybory.

Ponadto, książka traktuje o Charles’ie Mansonie i o tym jak był w stanie omamić nastoletnich hipisów, wciskając im swoją ideologię, dzięki czemu postawił się na czele sekt przyjmując rolę góru. Ostatni wątek dotyczy małżeństwa Romana Polańskiego i Sharon Tate i muszę przyznać, że jest on najmniej interesujący. Zaskakujący jest natomiast fakt, że autor całkowicie pominął swój odjechany finał filmu. Tak więc wizja książki mocno różni się od wizji filmowej – mimo iż tytuł i twórca jest ten sam.

Obiektywnie rzecz biorąc, jest to bardzo dobra powieść – wyważona, trzymająca w napięciu i zaskakująca. Czytanie jej (mimo wcześniejszego obejrzenia filmu) było bardzo dobrą rozrywką. Dla fanów Quentina Tarantino oczywiście pozycja obowiązkowa. Miłośnicy złotej ery Hollywood i ogólnie kina również będą mieli frajdę. Z wielką ochotą przeczytam kolejną powieść Tarantino i mam nadzieję, że „Pewnego razu w Hollywood” nie było tylko jednorazowym „wybrykiem” jednego z większych oryginałów filmowego świata.

niedziela, 12 grudnia 2021

„Opowieść wigilijna” - Charles Dickens

Wydawnictwo: Firma Księgarska Olesiejuk
Tytuł oryginału: A Christmas Carol
Data wydania: 19.11.2019    
Liczba stron: 142
ISBN: 9788327494528

Klasyka literatury pięknej, idealna na ten grudniowy czas przed wigilią. Lubię w okresie przed- i poświątecznym sięgać po różne świąteczne pozycje. Może to być powieść romantyczna albo ksiĄżka popularno-naukowa o zwyczajach świątecznych. Nie ma to większego znaczenia. Natomiast aktualność tematu przemawia do mnie i często pozwala lepiej wczuć się w klimat. Teraz zdecydowałam się na zakupioną rok temu „Opowieść wigilijną” Charlesa Dickensa, który jest jednym z moich ulubionych pisarzy.

„Opowieść…” o skąpym i zgorzkniałym Ebenezerze Scroog’u, który w okresie Bożego Narodzenia otrzymuje szansę na zmianę swojego postępowania i co się z tym łączy swojej przyszłości, znana jest raczej każdemu bez względu na wiek. Ale kto tak naprawdę przeczytał oryginał? Uważam, że jest to historia zarówno dla młodszych jak i dorosłych czytelników. Idealnie nadaje się również na wspólne rodzinne czytanie na głos.

Urocza, pouczająca i klimatyczna opowieść z przesłaniem. Moje wydanie uzupełnione jest urokliwymi ilustracjami wykonanymi przez Anę Garcia’ę. Bajkowa, lśniąca i lekko „dmuchana okładka” sprawia, że byłby to idealny prezent gwiazdkowy dla każdego miłośnika książek. Myślę, że nikogo nie trzeba namawiać do sięgnięcia po ten klasyk Dickensa.

czwartek, 9 grudnia 2021

„Mówili, że jest piękna” - Michel Bussi

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: On la trouvait plutôt jolie
Data wydania: 20.06.2018
Liczba stron: 480
ISBN: 9788380311060

Jest to pierwsza książka Michela Bussi, którą miałam przyjemność przeczytać. Nazwisko intrygowało mnie od jakiegoś czasu, ale przez ilość zapasów na półce, ciągle odsuwałam na później sięgnięcie po jego powieść. Okazja się przytrafiła, gdyż dostałam prezent – kolejny udany. Mimo bardzo zróżnicowanych, a także skrajnie negatywnych opinii, czytałam z wielką przyjemnością, biorąc poprawkę na różne gusta i guściki.

„Mówili, że jest piękna” to thriller sensacyjny poruszający bardzo aktualne problemy społeczno-polityczne. Bussi opisuje współczesny handel ludźmi oraz emigrantów, którzy próbują dostać się nielegalnie z Afryki do Europy. Zadziwiające, jakimi regułami kieruje się ten biznes i na jak wielką skalę. Na przykładzie głównej bohaterki Leyli autor pokazuje jednak, że istnieją także legalne sposoby, by zmienić swoją przyszłość przenosząc się do cywilizowanego kraju. Nikt jednak nie twierdzi, że to łatwa i lekka droga…

Leyla, matka trójki dzieci, przybyła do Francji już wiele lat temu. Jest legalną emigrantką, posiadającą stałą pracę, płacącą podatki, dobrą matką, która ma kontakt z córką i synami. Robi wszystko, by polepszyć los swojej rodziny. Właściwie każda chwila i czynność jaką wykonuje podporządkowana jest ich dobru. Nic dziwnego, że gdy Bamby odkrywa tajemniczy zeszyt matki opisujący jej tragiczną przeszłość, postanawia zemścić się na jej oprawcach…

Fabuła książki skonstruowana bardzo oryginalnie i zaskakująco. Historia cały czas trzyma w napięciu. Akcja przyspiesza z rozdziału na rozdział. Nietypowe jest to, że od samego początku znany jest morderca. Niesamowicie jednak ciekawi zarówno to co nim powodowało, jak i czy uda mu się osiągnąć cel. Bo, jak można się domyślać, mimo okrucieństwa zbrodni jakie popełnia, budzi sympatię i czytelnik mu kibicuje.

Było to pierwsze i bardzo obiecujące spotkanie z Michelem Bussi, zachęcające do poznania kolejnych powieści jego autorstwa. Mimo pewnych nieścisłości, które pojawiły się w thrillerze, jest to bardzo dobra książka pełna zaskoczeń i zwrotów akcji. Temat emigrantów przedstawiony niezwykle dogłębnie i obszernie, i to z różnych perspektyw, co jest niewątpliwie atutem. Liczne i zróżnicowane wątki uzupełniają się, tworząc wielowymiarową opowieść, którą czyta się jednym tchem. Trochę rozczarowało mnie samo zakończenie. Mimo to oceniam całość bardzo pozytywnie.

poniedziałek, 6 grudnia 2021

„Perła” - Carolina de Robertis

Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: Perla
Data wydania: 18 lipca 2018
ISBN: 9788381253369
Liczba stron: 336

Książka prezent, której po bardzo lakonicznym opisie okładkowym raczej sama bym nie wybrała. Chociaż nazwisko autorki kojarzyłam, szczególnie ze względu na jej aktywność w różnych akcjach społecznych związanych głównie z prawami kobiet. Mając jednak w pamięci kilka książkowych prezentów, które okazały się bardzo pozytywnym zaskoczeniem, ucieszyłam się na tę lekturę. Nie rozczarowała mnie przez ani jedną linijkę.

Tytułowa Perła to studentka psychologii, która znajduje się w dość trudnym momencie swojego życia. Na co z pewnością miało wpływ wychowanie oraz to, czym zawodowo zajmuje się jej ojciec. Wysokiej rangi oficer marynarki w Argentynie w czasie dyktatury. Gdy dziewczyna zaczęła dorastać i rozumieć co się wokół niej dzieje, za wszelką cenę usiłowała ukryć to z jakiej rodziny pochodzi. Właściwie całkiem odkryła się tylko przed jedną osobą, która stała się jej bardzo bliska, ale czy zaufała jej do końca?

Pewnego dnia, który niby nie różni się niczym szczególnym od pozostałych, zdarza się coś co trudno zrozumieć, a nawet opowiedzieć. W salonie na podłodze znajduje nagiego mężczyznę ociekającego wodą. Na pierwszy rzut oka trudno w ogóle rozpoznać, czy ma do czynienia z człowiekiem. Kim jest, czemu i jak znalazł się w jej salonie i czego od niej chce? Powoli oboje odkryją prawdę i co ich ze sobą połączyło…

„Perła” to wyjątkowa powieść określana mianem realizmu magicznego. Napisana niezwykle poetycko i ujmująco, porusza jednak bardzo trudne i ważne, jednak raczej mało znane, tematy. Myślę, że główną przyczyną jest odległość miejsca, w którym się zdarzyły. Jednak – przynajmniej każdemu polskiemu czytelnikowi – bliższe, bardziej znane i zrozumiałe są dramaty związane chociażby z holocaustem czy rzezią wołyńską. Okazuje się jednak, że na drugim końcu świata również działy się bardzo bolesne, tragiczne i z pewnością bardzo wstydliwe dla Argentyńczyków wydarzenia. Carolinie de Robertis należy się wielkie uznanie, że w swojej powieści opisała problem tzw. „desaparecidos” czyli „znikniętych”, którzy byli ofiarami prześladowań politycznych w czasie rządów wojskowych w Chile i Argentynie. Niewygodne jednostki każdego dnia po prostu znikały, a ich los pozostawał nieznany. Rodziny „znikniętych” zrzeszały się w wiele organizacji, które próbowały zrobić cokolwiek, by dowiedzieć się prawdy.

„Perła” to przykład bardzo subtelnej literatury zaangażowanej społecznie. Fabuła skonstruowana w bardzo przemyślany sposób ukazuje tragizm osób dotkniętych reżimem, lecz nie robi tego w sposób brutalny i nachalny. Mimo, iż czytelnik bardzo dobrze wczuwa się w położenie bohaterów, to ani przez chwilę nie traci poczucia, że ma do czynienia z literaturą piękną. Przejmująca, wstrząsająca, wzruszająca, nieprawdopodobna, jednak tak bardzo prawdziwa powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i znalezieniu swojego miejsca w świecie. Poruszająca i zostająca w pamięci na długo. Polecam!

sobota, 4 grudnia 2021

„Kronika życia Michała Bułgakowa” - Krzysztof Tur

Wydawnictwo: Fundacja Sąsiedzi
Data wydania:  19 marca 2018
ISBN: 9788364505508
Liczba stron: 656

Książka, która zaskoczy i ucieszy z pewnością każdego miłośnika twórczości Michała Bułgakowa (skąd ta pisownia dowiecie się właśnie z niej…). Wprawdzie, sięgając po tę kronikę, spodziewałam się trochę innej książki i niestety lektura dość mocno mnie wycieńczyła, to uważam, że mimo wszystko jest to pozycja godna polecenia. Szczególnie jeśli już wiadomo, czego można się po niej spodziewać.

Krzysztof Tur napisał ją na podstawie swoich bardzo wyczerpujących i dogłębnych badań życia i twórczości Bułgakowa. Treść poparta jest licznymi źródłami. Autor przytacza konkretne dokumenty. Analizuje, wyciąga wnioski – również te nowatorskie. Jednym zdaniem: naprawdę wartościowe ujęcie tematu. Tematu, który opisuje bardzo szczegółowo i z dbałością o najmniejszy szczegół. I chyba właśnie ten sposób opisywania kolejnych zdarzeń mnie pokonał.

Tur stworzył bowiem biografię słynnego pisarza połączoną z książką historyczną na temat czasów, w których tenże żył. Odnoszę wrażenie, że nawet bardziej skupił się na tym drugim. Stety? Niestety? Zależy kto i jak na to spojrzy. Właściwie wszystko byłoby w porządku, gdyby autor w jakiś sposób wyróżnił tekst, który stricte dotyczy Michała Bułgkaowa. Wtedy można by było zdecydować czy chce się czytać każdy fragment opisujący „ciekawe czasy w jakich przyszło mu żyć”, czy skupić się właśnie na Michale Bułgakowie. Nie ukrywam, że obecnie wybrałabym właśnie ten drugi wariant. I w końcu, czasem omijałam te bardziej nużące opisy sytuacji politycznej i przepychanek, które działy się w tle.

Co się jednak tyczy konkretnie życia i twórczości Bułgakowa – to mamy tu do czynienia z naprawdę bardzo dobrą biografią. Podzieloną na kolejne daty, jak to w kronice bywa. Uzupełnioną licznymi cytatami oraz fotografiami. W połączeniu z „Dziennikiem Mistrza i Małgorzaty” autorstwa Michaiła i Jeleny Bułhakowów, który przeczytałam swego czasu, otrzymałam idealne kompendium na temat mojego ulubionego autora.

I chociaż tym razem wolałam się skupić tylko na osobie Bułgakowa, to niewykluczone, że kiedyś sięgnę jeszcze raz po Kronikę Tura i przeczytam ją dokładnie od deski do deski. Przez fakt, iż bardzo lubię literaturę rosyjską (nie tylko twórczość Bułgakowa) w pewnym sensie fascynuje mnie również ten kraj Dostojewskiego, Tołstoja, Czechowa… Chociaż na chwilę obecną ujęcie realiów i historii Rosji przez Krzysztofa Tura było dla mnie zbyt naukowe.