poniedziałek, 28 czerwca 2021

„Nakarmić wilki” - Maria Nurowska

Cykl: Nakarmić wilki (tom 1)
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 9 września 2010
ISBN: 9788374148474
Liczba stron: 254

„Nakarmić wilki” to książka z późniejszego nurtu twórczości Marii Nurowskiej, opierającego się na jej fascynacji przyrodą, górami oraz wilkami. Była to ciekawa odmiana po książkach mocno osadzonych w realiach historycznych, których bohaterowie nieśli ze sobą wyjątkowo tragiczny bagaż emocjonalny. Chociaż wiadomo, że Nurowska zawsze gra na całej gamie emocji, więc i tym razem będzie napięcie, złość, irytacja i wzruszenie.

Główną bohaterką książki jest Katarzyna, która wyjeżdża w Bieszczady, by zebrać materiały do swojej pracy doktorskiej na temat wilków. W stacji naukowej poznaje kolegów po fachu – Olgierda i Marcina, którzy podzielają jej fascynację przyrodą, a jeden z nich nawet pasję jaką są wilki. W spartańskich warunkach i malowniczych okolicznościach przyrody dziewczyna uczy się coraz więcej od starszych kolegów i odkrywa piękno bieszczadzkich gór. Jej fascynacja majestatycznymi zwierzętami powoli przeradza się w misję, której na celu jest ratowanie tego zagrożonego gatunku. Okoliczności sprawiają, że Kaśka nawiązuje z wilkami nietypową, silną i wręcz mistyczną więź. Czy jej postępowanie nie będzie błędem?

Książka nietypowa, gdyż mimo, iż jest beletrystyką traktuje głównie o zwierzętach, ich zwyczajach, środowisku, charakterystyce gatunku. Zaskakujące, jak ciekawie i wciągająco autorka poruszyła tę tematykę. Główna bohaterka – szczególnie na tle innych protagonistów książek Nurowskiej – dość irytująca przez większość czasu. Ciężko było mi zapałać do niej jakąś większą sympatią i zrozumieć jej decyzje oraz upór i zawziętość. Wg mnie to mało realistyczna postać. Jak z innego świata i nie mam tu na myśli tylko jej zaangażowania w walkę o wilki. Pasja i walka o sprawy w jakie się wierzy, nie jest czymś niespotykanym. Chociaż nie kwestionuję, iż to postawa godna podziwu i naśladowania. Mimo iż zakończenie było dla mnie dość bolesnym rozczarowaniem, to właśnie ze względu na typ bohaterki nie przebolewałam go zbyt długo.

Chyba najbardziej irytująca książka Nurowskiej, co zawdzięczamy konstrukcji głównej bohaterki. Myślę, że posłużyła ona zaledwie do wyeksponowania tematu głównego, jakim były wilki i kontrowersji jakie budzą te zwierzęta. Cel autorka z pewnością osiągnęła, gdyż po przeczytaniu nie sposób obojętnie „podchodzić” do tych zwierząt. Piękna opowieść o sile natury, pasji i oddaniu słusznej sprawie. Ciekawa jestem kontynuacji cyklu. Szczerze – po takim zakończeniu nie wyobrażam sobie koncepcji na część drugą. Inna – dlatego warto przeczytać.

sobota, 26 czerwca 2021

„Telefon od anioła“ - Guillaume Musso

Cykl: Madeline (tom 1)
Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: L'appeal de l'ange
Data wydania: 8 lipca 2020
ISBN: 9788382150803
Liczba stron: 384

„Telefonem od anioła”. Zatoczyłam niejako czytelnicze koło jeśli chodzi o moją przygodę z Musso, którą zaczęłam właśnie od kontynuacji tej powieści, czyli od „Apartamentu w Paryżu”, opisującego dalsze losy Madeline. Madleine – główna bohaterka cyklu, to młoda kwiaciarka, która wraca do domu z podróży „przedślubnej”, podczas której oświadczył jej się idealny mężczyzna. Zaręczyny oczywiście przyjęła, gdyż każda kobieta marzy o takim związku – bezpiecznym, stabilnym, pewnym… przewidywalnym? Zanim jednak wsiadła do samolotu, który szczęśliwie miał ją zabrać do jej poukładanego małego światka, wpadła na lotnisku na aroganckiego Johnatanna. Mała katastrofa lądowa podczas bitwy o ostatni wolny stolik w kawiarni poskutkowała zamianą ich smartfonów, z czego zdali sobie sprawę dopiero będąc każde w swoim domu. Ona w Paryżu, on w San Francisco…

Bez telefonu nikt chyba w dzisiejszych czasach nie potrafi sobie wyobrazić życia. Towarzyszy on właścicielowi niemal non stop, a jego zawartość potrafi stworzyć praktycznie jego idealny portret psychologiczny. Johnatan najpierw przejrzał kilka zdjęć Madeline. Spodobała mu się. Zaciekawiła. Potem były wiadomości, maile, aż w końcu poznał nawet zaszyfrowaną zawartość jej telefonu i tajemnicę, którą chciała ukryć. Ona, gdy poznała jego nazwisko, zrobiła na jego temat dokładny reaserch w świeci. Coś w jego biografii nie dawało jej spokoju. Instynkt wziął górę i zaczęła prywatne śledztwo. Brakowało jej tej adrenaliny odkąd zaczęła prowadzić paryską kwiaciarnię.

Tak więc, każde na własną rękę rozpoczęło prywatne śledztwo. Było to jego pierwsze takie doświadczenie. A dla niej? Cóż… to chleb powszedni, gdyż Madeline to była policjantka.

Splot wydarzeń, przypadek, a może przeznaczenie sprawia, że tych dwoje stają po jednej stronie barykady uzupełniając się idealnie. Chemia działa wielopłaszczyznowo. Czy przy wsparciu Johnatanna Madeline poukłada swoją tajemniczą przeszłość i zrobi pewny krok w przyszłość?

Zaczyna się niczym komedia romantyczna, kończy jak trzymający w napięciu thriller sensacyjny. Książka pełna zwrotów akcji i nieprawdopodobnych zaskoczeń. Uwielbiam ten niepowtarzalny i oryginalny styl Musso oraz ponownie jestem pod wielkim wrażeniem jego fantazji. Chociaż do motywu głównego zainspirowało go życie i przygoda, którą sam przeżył kiedyś na lotnisku. Życie płata figle i szykuje niespodzianki. Pytanie tylko co z tym zrobimy? Genialna lektura, od której nie sposób się oderwać. Do pochłonięcia w dwa dni! Polecam stałym czytelnikom autora oraz tym, którzy pierwszy raz sięgną po jego powieść.


środa, 23 czerwca 2021

„Aleja Henri Martin 101” - Régine Deforges

Cykl: Niebieski rower (tom 2)
Wydawnictwo: Bellona
Tytuł oryginału: 101, Avenue Henri-Martin
Data wydania: 1988
ISBN: 8311075891
Liczba stron: 271

Druga część cyklu, na początku którego autorka podaje streszczenie poprzedniej części. Całkiem dobry pomysł, zważając na fakt, iż od lektury pierwszej książki minęło trochę czasu i niektóre fakty się zatarły. Lea jest starsza, po pogrzebie ojca na jej głowie spoczywa większość obowiązków. Wprawdzie może liczyć na wsparcie bliskich, jednak to ona odpowiedzialna jest za wszystko i od niej w pierwszej kolejności oczekuje się działania i decyzji. By nabrać dystansu ponownie wyjeżdża do Paryża do swoich ciotek.

Wprawdzie życie paryskie nie jest już tak beztroskie, radosne i bezpieczne, jednak paradoksalnie (zważając na jej działalność w ruchu oporu) w wielkim mieście czyha na nią mniej niebezpieczeństw. Do tego Francois Tavernier ma na nią oko i pojawia się zawsze w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Tak mija jej dzień za dniem, aż w końcu postanawia powrócić do rodzinnych winnic. Czy uda jej się utrzymać Montillac i na zawsze wyeliminować chciwego i podstępnego Fayarda? Otwarte zakończenie irytuje i wymusza bezwzględne sięgnięcie po kolejny tom.

Część druga bardzo spójna z poprzednią. Miło wrócić do bohaterów, których się już zna i ponownie popodglądać ich życie. Lea budzi coraz większą sympatię, więc czytelnik jednoznacznie jej kibicuje i trzyma za nią kciuki. Jej perypetie, zarówno w Paryżu jak i na wsi, są coraz bardziej dramatyczne i wywołują lekkie zdenerwowanie i wypieki na twarzy. W drugim tomie autorka ukazuje również coraz więcej okrucieństw, jakie niesie ze sobą II wojna światowa. Łapanki, przesłuchiwania i eliminowanie „francuskich” Żydów wpisały się w codzienność Paryża. Także przyjaciółki Lei – Sary Mulstein nie omija „wizyta” w Alei Henri Martin 101, gdzie jest brutalnie torturowana. Młodziutka Lea czasem bardzo naiwnie chce coś zrobić, nie mając tak naprawdę jakichkolwiek możliwości…

Mimo całej mojej sympatii dla Lei i Francoisa, których relacja daje wytchnienie od bardziej tragicznych zdarzeń i po prostu bardzo miło jest o niej czytać, największe uznanie należy się autorce mimo wszystko za kreację postaci Rafaehla Mahla, którego znamy już z pierwszej części. Tym razem temu żydowskiemu i gejowskiemu pisarzowi poświęca się więcej uwagi, tak, że ten może pokazać cały wachlarz swoich możliwości. Postać kontrowersyjna, budząca bez wątpienia całe spektrum emocji i bardzo tragiczna. Spośród wszystkich bohaterów zapada w pamięć najbardziej.

Książka opisująca wszelakie doświadczenia Francuzów podczas drugiej wojny światowej, a wiemy, że nie wszystkie należy nagradzać uznaniem. Kolaboracja i ścisłe oraz korzystne współpracowanie z okupantem, często przeciwko współobywatelom, wpisało się w wojenną codzienność. Było po prostu powszechne i nie brakowało czarnych owiec, które się na nie decydowały. Duży plus za coraz więcej faktów historycznych tworzących tło fabuły. Serię obecnie bardzo ciężko gdziekolwiek znaleźć. Na mojej półce czeka jeszcze tylko tom III. Mam nadzieję, że będzie miał bardziej jednoznaczne zakończenie. Polecam, jeśli ktoś ma dostęp i interesuje się literaturą francuską. Chociaż czytałam kilka podobnych i porównywalnych pozycji.

piątek, 18 czerwca 2021

„Wczoraj Grünberg - dziś Zielona Góra (Ghosts of Grünberg)” - Grzegorz Biszczanik

Wydawnictwo: Stowarzyszenie FORUM ART
Data wydania: 15 marca 2021
ISBN: 9788395308048
Liczba stron: 272

Książka, która jest jednocześnie albumem przedstawiającym zmiany jakie zaszły w Zielonej Górze przez ponad 120 lat. Jest to album nietypowy, gdyż Grünberg poznajemy w nim ze starych pocztówek. Zresztą, we wstępie, Grzegorz Biszczanik przybliża czytelnikom bardzo ciekawą historię pocztówki jako takiej. Ciekawe, czy ktokolwiek wie, że autorem tej nazwy był Henryk Sienkiewicz. Gdyby nie on, moglibyśmy dziś wysyłać „otwartki”, „listewki” albo „pisanki”. Dobrze, że to jednak on wygrał konkurs.

Wracając jednak do tematu. Pocztówki z dawnych lat (od 1890 do 1945 roku) zestawione są ze współczesnym widokiem z tej samej perspektywy, by łatwiej zaobserwować różnice architektoniczne. Zdjęcia aktualne, co może potwierdzić widok ludzi w maseczkach, pewnie będą wyjątkową pamiątką za „parę lat”. Dodatkowo, pod zdjęciami znajdziemy dość zwięzły, konkretny ale rzeczowy i merytoryczny opis danej ulicy lub budynku. Autor wylicza, co się w nim mieściło na przestrzeni lat, często przytacza również znane nazwiska związane z tymi miejscami. Niektóre miejsca zniknęły w dalszej lub bliższej przeszłości całkowicie z mapy miasta. Tym większa to gratka dla lokalnych patriotów oraz turystów oczarowanych tym wyjątkowym miastem.

Książka ma niepowtarzalny charakter, a czytanie jej przywołuje atmosferę niczym z antykwariatu. Przypominała mi również lekturę kryminałów retro Krzysztofa Koziołka oraz sagi Zofii Mąkosy, których akcja rozgrywała się zarówno w Grünbergu jak i w okolicy. Miałam swój prywatny powrót do przeszłości, co było bardzo miłą niespodzianką.

Książka, chociaż trudno ją kupić, byłaby idealnym prezentem, zarówno dla mieszkańców jak i gości Zielonej Góry. Uzupełniona jest opisami w języku angielskim, co jest dodatkowym atutem jeśli ktoś chce ją sprezentować zagranicznym gościom. Jako lokalna patriotka jestem zachwycona i szczęśliwa, że stałam się właścicielką „Duchów Zielonej Góry”.

czwartek, 17 czerwca 2021

„Ostatni” - Maja Lunde

Cykl: Kwartet klimatyczny (tom 3)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Przewalskis hest
Data wydania: 13 stycznia 2021
ISBN: 9788308073483
Liczba stron: 618

Trzecia część kwartetu ekologicznego Mai Lunde za mną. Niezmiernie się cieszę, że autorka ponownie zaskoczyła czytelników. Chociaż tematycznie jest to książka spójna z całym cyklem i bazuje na zmianach panujących w naturze, na które w wielkim stopniu wpłynął przede wszystkim człowiek i jego działanie, to jej wydźwięk jest zupełnie inny niż w „Błękicie” i „Historii pszczół”. Wcześniej Lunde opisywała zgubny wpływ ludzkiej działalności na naturę. Teraz temat ujęty jest z drugiej strony. To człowiek chce zrobić coś dobrego i uratować ginący gatunek koni – dzikich koni Przewalskiego.

Tradycyjnie już autorka umieszcza fabułę książki naprzemiennie na trzech płaszczyznach czasowych. Troje głównych bohaterów-narratorów snuje swoje opowieści i opisuje doświadczenia związane z dzikimi końmi. Opowieść z 1882 roku snuje Michaił, pracownik petersburskiego ogrodu zoologicznego, który wybiera się do Mongolii, by schwytać kilka osobników tachi i przetransportować je do Europy w celu rozpropagowana tego gatunku w innych częściach świata. Z kolei w 1992 roku, niemiecka lekarka weterynarii Karin robi coś zupełnie odwrotnego. Uczestniczy w projekcie, który ma na celu zwrócić dzikim koniom wolność i sprawić, by ponownie odżyły w swoim naturalnym środowisku. W wyprawie do Mongolii towarzyszyć jej będzie syn Matthias. Jest też opowieść wybiegająca w przód, chociaż nie do tak bardzo odległej przyszłości, bo do 2064 roku. Mamy tu znowu dość utopijną i mało optymistyczną wizję Europy po katastrofie ekologicznej. Opuszczone farmy, miasta, państwa. „Ostatni” ludzie wegetują, nie wybiegając daleko w przyszłość. Eva wie, że nic dobrego nie czeka jej i jej córki w rodzinnym gospodarstwie, jednak nie potrafi zostawić ostatniej z gatunku ocalałej pary koni.

Maja Lunde jak zawsze przenosi czytelników do fantastycznego świata swoich opowieści. Wyjątkowych, niepowtarzalnych, fantastycznych, jednak też bardzo realistycznych. I choć pisząc bazuje na całej gamie dokumentów, podkreśla, że postaci jak i wydarzenia są fikcyjne  lub mocno zabarwione jej wyobraźnią, a tej jej nie brakuje! Książki Lunde to powieści z przesłaniem, jednak nie czuć w nich moralizatorskiego tonu, który raczej każdy przyjmuje dość sceptycznie. Przeciwnie – obiektywne przedstawienie zdarzeń podświadomie skłania do refleksji i zadumy. Kto wie, może i do zmiany swoich nawyków i zachowań. Pewne jest, że żaden czytelnik nie przejdzie koło kwartetu ekologicznego obojętnie. Za to należy się Mai Lunde ogromne uznanie.

Książka, w której mimo wszystko na pierwszy plan wysuwają się dramatyczne biografie głównych bohaterów. Ukazane niejako na tle historii dzikich koni. Owszem, tachi są niemal wszechobecne w każdym rozdziale, jednak nie zdominowały fabuły. Były jedynie bodźcem do snucia opowieści na temat osobistych „katastrof” naszych bohaterów. To też było nowym elementem w książce. A zaskoczenia w literaturze są bardzo mile widziane. Poza tym, powieść pełna jest faktów historycznych związanych z końmi Przewalskiego – nie lada gratka dla miłośników hipologii. Oczywiście, nie tylko koniarze będą czerpać przyjemność z lektury „Ostatniego”. Dla nich jednak i dla tych, którym nieobca jest troska o środowisko i naturę, ta pozycja to „must read” 2021 roku. Z niecierpliwością i pod wrażeniem, czekam na ostatnią część cyklu dotyczącą wirusów i napisaną zanim rok 2020 zaskoczył nas wszystkich…

czwartek, 10 czerwca 2021

”Złodziejka książek” - Markus Zusak

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tytuł oryginału: The book thief
Data wydania: 23 stycznia 2019
ISBN: 9788310134561
Liczba stron: 496

Są książki, o których się dużo mówi. Są też takie, które powinno się przeczytać. Tytuł „Złodziejka książek” znany jest chyba każdemu czytelnikowi i należy do obu grup. Książka porusza dość popularną, szczególnie w ostatnim czasie, tematykę II wojny światowej i holocaustu, jednak autor ukazał ją w tak wyjątkowy sposób, że trudno znaleźć podobną pozycję. Niektórzy porównują ją do „Dziennika Anny Frank”. Wg mnie wspólne jest jedynie to, iż główną bohaterką jest mała dziewczynka, która opowiada m.in. o wojnie. Na tym koniec „podobieństw” i początek „wyjątkowości”…

Narratorem powieści jest śmierć, która postanowiła opowiedzieć historię małej dziewczynki o imieniu Liesel Meminger. Złodziejka książek zrobiła na narratorze tak wielkie wrażenie, że nie mógł powstrzymać się od swojej opowieści. Śmierć – jak wiadomo – prędzej czy później spotka każdy, jednak dziewczynka pojawiała się w jej okolicy kilka razy. Zawsze budziła wyjątkowe zainteresowanie i ochotę na kolejne zbliżenie. Było w niej coś wyjątkowego, magnetycznego… przyciągała. Chętnie więc obserwował ją, aż w końcu poznał całą jej historię z „książki”, którą napisała.

Liesel poznajemy kiedy jedzie pociągiem z mamą i bratem do nowej rodziny w okolicy Monachium. II wojna światowa puka do drzwi, sytuacja jest coraz bardziej skomplikowana. Samotnej kobiecie ciężko jest poradzić sobie z wychowaniem dwójki dzieci, więc postanawia zapewnić im „lepsze” warunki. Jednak młodszy i ciężko chory braciszek nie daje rady dotrzeć na miejsce. Wtedy to narrator spotyka Liesel po raz pierwszy. Wtedy też jest świadkiem jej pierwszej kradzieży, kiedy dziewczynka zabiera „Podręcznik grabarza”, który wypadł pomocnikowi grabarza podczas pogrzebu jej brata. Liesel nie umie jeszcze czytać, jednak pragnienie posiadania tego wyjątkowego przedmiotu było większe. Wtedy zaczyna się jej nietypowa przygoda z książkami.

W nowym miasteczku Liesel pomału się odnajduje i przyjmuje kolejne zdarzenia dużo lepiej, niż mógłby przypuszczać czytelnik książki, śledzący z wypiekami na twarzy losy złodziejki książek. Nie wdając się w szczegóły, które odkryją ci, którzy sięgną po tę powieść, wspomnę tylko, że Liesel pozna smak miłości, przyjaźni i fascynacji. Będzie czerpać z życia jak najwięcej, mimo specyficznych czasów, które nie oszczędzą jej również wielu bolesnych i dramatycznych przeżyć. Jednak baza, którą zapewnią jej najbliżsi zapewni jej siłę, by móc mierzyć się z przeciwnościami losu.

Powieść poruszająca bardzo trudne tematy w nietypowy sposób, który sprawia, że nie wydają się one aż tak straszne. Mam na myśli nie tylko śmierć najbliższych, wojnę, holocaust, ukrywanie Żydów, ale i wpływ tych wszystkich zdarzeń na przeciętnego obywatela, który znajduje się bardzo daleko od frontu i nie ma wpływu na walczące po obu stronach barykady strony. To książka o tym, że mimo wszystkich przeciwności, trzeba próbować żyć normalnie – w zgodzie ze sobą, ze swoimi oraz ogólnie przyjętymi zasadami. Autor podkreśla jak ważne jest, by mieć też swój własny świat, azyl, odskocznię, które dadzą wytchnienie i ukojenie. Takim światem dla Liesel są książki. Książki, które znajduje, książki które ratuje, które „kradnie”, w końcu te, które dla niej pisze przyjaciel i ta, którą sama tworzy w formie dziennika…

Mądra, oryginalna, dowcipna, wzruszająca, tragiczna powieść, którą czyta się niczym baśń lub przypowieść. Magiczna, metafizyczna, ale jednocześnie bardzo realistyczna, chociaż wyidealizowana. Niepowtarzalna. Bardzo jestem ciekawa ekranizacji filmowej, chociaż podejrzewam, że nie jest możliwe przeniesienie treści właśnie tej książki na ekran i oddanie chociażby w najmniejszym stopniu jej charakteru. Dla miłośników książek lektura obowiązkowa.

piątek, 4 czerwca 2021

„Marlena. Błękitny anioł w garniturze” - Christopher W. Gortner

Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 13 września 2017
ISBN: 9788379770946
Liczba stron: 528

Na tę książkę trafiłam zupełnie przypadkiem i nagle zapragnęłam ją przeczytać. Całkiem spoza mojej listy, to był po prostu impuls. Kultura niemiecka ciekawi mnie od dawna, do tego gdy mowa o złotych latach Berlina… – nie musiałam szukać kolejnych powodów. Poza tym, bliska znajomość Marleny z moim ulubionym pisarzem (Remarque) też nie była bez znaczenia.

Po rozpoczęciu czytania spotkała mnie kolejna niespodzianka – okazało się, że jest to biografia fabularyzowana. Czyta się ją więc jak powieść – tak samo wciąga i trzyma w napięciu. Dla mnie dużo ciekawsze podejście do tematu niż typowa biografia, która często bazuje na suchych faktach i konkretach. W tym wypadku oczywiście wszystkie opisane przez autora wydarzenia miały miejsce, jednak przefiltrował je przez swoją wyobraźnię, dodając dialogi oraz refleksje głównej bohaterki. Całość brzmi bardzo wiarygodnie i spójnie, tak, że czytelnik nie wątpi w prawdziwość tego, co przeczytał.

Ze względu na specyfikę książki, Christopher Gortner opisuje pewien okres życia Marleny Dietrich, od 1914 do 1946 roku. Poznajemy więc dziewczynkę w wieku szkolnym, a żegnamy się z dojrzałą aktorką, która szuka dla siebie nowej drogi. Z posłowia czytelnik dowie się o kilku konkretach dotyczących jej późniejszego życia. Nie mam absolutnie żadnego niedosytu, ani poczucia, że nie poznałam pełnej biografii aktorki. Autor specjalizujący się w biografiach, bazując na licznych źródłach, wyczerpująco opisał postać, która była przedmiotem jego żmudnych i długich badań, chociaż jak sam zauważa – „przygoda z Marleną była najradośniejszą”. Śmiem twierdzić, że też ulubioną.

Jeśli chodzi o samą postać Marleny Dietrich, to czytając tę książkę byłam niejeden raz bardzo zaskoczona. Bez wątpienia była to bardzo ekscentryczna, oryginalna, nonkonformistyczna i silna osobowość, która wiedziała czego chce od życia i dążyła do celu – może nie ślepo, nie po trupach, ale sukcesywnie i właściwie wszystko co osiągnęła zawdzięcza swojej pracy i determinacji. Nie będę przytaczać konkretów, bo logiczne, że Ci, którzy sięgną po tę książkę sami z wielką przyjemnością wszystkiego się dowiedzą. Ja osobiście czuje jedynie niedosyt, ze względu na bardzo ogólne, wręcz incydentalne potraktowanie postaci Remarque'a. Wprawdzie Gortner ujął tę relację z zupełnie innej perspektywy niż tę, którą znam z biografii pisarza, ale żałowałam, że tak rzadko pojawia się na kartach tej książki. Natomiast dużym plusem publikacji jest bardzo dokładne ukazanie miejsca i czasu akcji. Tło historyczne jest dla mnie bardzo ważne przy wybieraniu lektur. Tu czytelnik może się dowiedzieć naprawdę wielu istotnych faktów historycznych, które dopełniają historię Marleny Dietrich.

Zaskakująco dobrze napisana i niezwykle wciągająca lektura o wyjątkowej i kultowej gwieździe światowego formatu. Uwaga: książka może spowodować zwiększoną chęć na obcowanie z dziesiątą muzą. Mam ogromną ochotę lepiej poznać Marlenę na ekranie. Poza tym, czarno białe filmy i klasyka mają jakiś urok. Cóż… będę teraz musiała podzielić swój wolny czas pomiędzy książki a film. Niewykluczone, że sięgnę również po inne biografie napisane przez C.W. Gortnera. Autor wyspecjalizował się w pisaniu określonych książek i chyba warto się im bliżej przyjrzeć.