sobota, 27 kwietnia 2019

„Nad Śnieżnymi Kotłami” – Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Akurat 
Data wydania: 20 marca 2019
ISBN: 9788328711549
Liczba stron: 352

„Nad Śnieżnymi Kotłami” to kolejny z serii kryminał retro, którego głównym bohaterem jest asystent kryminalny Anton Habicht. Tym razem zostaje on „zesłany” do pracy w Schreiberhau czyli do dzisiejszej Szklarskiej Poręby, gdzie zmuszony jest budować swoją zawodową pozycję od samego początku i niemalże samego dołu. Mimo to, dostrzega on liczne plusy w porównaniu ze swoją sytuacją np. finansową z Glogau i stara się głównie na tych plusach – wbrew wszystkiemu – skupić.

Tym razem Habicht musi rozwiązać zagadkę przypadkowej śmierci pewnej damy z towarzystwa (której prawie był świadkiem) oraz kilku mężczyzn, którzy również przebywali w tym samym czasie co ona w tym samym hotelu… A że akcja dzieje się w górach, nie bez znaczenia będzie również bogactwo jakie one w sobie kryją. Możemy się tylko domyślać, że z każdą kolejną śmiercią sytuacja będzie stawała się coraz bardziej zagmatwana…

Tylko czy do końca? Niestety, tym razem akcja kryminału mnie nie porwała i nie wciągnęła, tak jak wcześniej. Było dość przeciętnie i jakby zbyt powierzchownie jak na mój gust. Chyba za mało trzymała mnie ta historia w napięciu. Owszem – zaciekawienie ciągiem dalszym było, ale nie takie, bym była w stanie pochłonąć tę książkę w jeden dzień. Miałam wrażenie, jakby to był zaledwie szkic – plan – całej historii. Trochę szkoda.

Czas z tą lekturą jednakowoż nie był w żadnym razie stracony. Ogromną zaletą tego kryminału retro jest przedstawienie realiów jakie panowały w 1939 roku w Schreiberhau. Czytając opisy miejsc miało się niemal wrażenie, że przechadza się ulicami Szklarskiej i zwiedza jej okolice. Autor ponownie skupił się na wielu detalach i ciekawostkach charakterystycznych dla tamtego czasu i miejsca. Jest to bezspornie największa wartość tej książki. Nie pominął oczywiście wielu faktów historycznych związanych z jednym z wątków – o których pisze w tle – mianowicie o nazistowskiej pracy nad higieną rasy, która byłą związana z tamtymi terenami i Domem Opieki dla Idiotów. Bardzo cenię sobie tego typu wątki w powieściach. To trochę tak jakby beletrystykę pogłębić literaturą faktu – mamy więc przyjemne z pożytecznym.

Książa z pewnością przypadnie do gustu mieszkańcom i miłośnikom Szklarskiej Poręby, którzy będą mieli okazję „pobyć” i „pozwiedzać” swoje ulubione miasto w zupełnie innych okolicznościach. A i muszę przyznać, że zachęciła ona mnie – zdeklarowaną miłośniczkę morza – by przy najbliższej okazji wyjechać jednak chociaż na trochę na południe. Polecam oczywiście wszystkim fanom Krzysztofa Koziołka i kryminałów retro.

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

„Ogrodnik szoguna” - Thomas Petersin

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 14 sierpnia 2013
ISBN: 9788377228463
Liczba stron: 648

„Ogrodnik szoguna” to książka, na którą trafiłam przez zupełny przypadek na jednej z grup. Przyciągnęła mnie wyjątkowo efektowna i intrygująca okładka przedstawiająca przykładowe wiązanie shibari. Po zapoznaniu się z dość ogólnym opisem postanowiłam po nią sięgnąć, mimo, iż niektórym może on nasuwać na myśl pewne podobieństwa do komercyjnej i ciągle popularnej serii o „Greju”, na którą jednak ani przez chwilę nie miałam ochoty tracić mojego czasu.

W swojej powieści Thomas Petersin przedstawił wiele tajników relacji opartej na dominacji i uległości, jednak nie jest to tania i infantylnie opisana erotyka mająca na celu wywołać wypieki na twarzy. Da się zauważyć, że autor jest dość dobrze zorientowany w temacie i przykłady jakie podaje są zdecydowanie merytorycznie przedstawione. Owszem, nie unika też fikcji literackiej, która ze względu na fakt, iż jest to powieść, a nie książka dokumentalna lub instruktażowa, była mu widocznie niezbędna do ubarwienia fabuły. Zorientowany czytelnik będzie ją w stanie dostrzec i przymknąć oko, natomiast takiemu, który do teraz raczej preferował „świat waniliowy” nie będzie – wg mnie – wadzić.

Poza tym, że „Ogrodnika szoguna” odkrywa arkana BDSM i w pewnym sensie propaguje te kontrowersyjne powszechnie relacje seksualne, to jest to też książka, która przez nietypowe umieszczenie akcji w Rosji, pokazuje wiele bardzo ciekawych przykładów z życia społecznego w tym kraju. Dla mnie szczególnie interesujące, ze względu na sympatię jaką darzę wschodnie kraje naszych sąsiadów, a przynajmniej literaturę na ten temat.

To książka o miłości – nietypowej – gorącej, bolesnej, intensywnej, z tego względu być może bardziej skłaniałabym się do opinii, iż raczej trafi do żeńskiego grona czytelników. By zachować balans autor wprowadził jednak zaskakujący wątek kryminalny, mający na celu paradoksalnie rozładować akcję i skierować ja na trochę inne tory. Może chwilami mało realny, ale w końcu akcja dzieje się w Rosji, a tam widocznie wszystko jest możliwe… ;)

Oceniam tę książkę zdecydowanie pozytywnie – dostrzegam jej liczne plusy. Wiem, że dla niektórych może być ona zbyt perwersyjna, więc jeśli kogoś zachęciła moja opinią to szczerze polecam.

czwartek, 4 kwietnia 2019

„Więzień nieba” – Carls Ruiz Zafon

Cykl: Cmentarz Zapomnianych Książek (tom 3) 
Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginału: El Prisionero del Cielo
Data wydania: 19 kwietnia 2012
ISBN: 9788377581872
liczba stron: 416

Podobno można traktować poszczególne tomy serii pt.: „Cmentarz Zapomnianych Książek” jako samodzielne i odrębne woluminy, dla mnie jednak jest to jedna spójna całość i uważam, że należy poznać ją kompleksowo. Przyznam, że dawkuję sobie tę przyjemność od jakiegoś czasu i już czuję lekki smutek, że przede mną tylko ostatni tom cyklu. Zazdroszczę czytelnikom, którzy mają przed sobą spotkanie z Davidem Martinem, rodziną Sempere, Ferminem i innymi.

„Więzień nieba” to zdecydowanie najkrótsza część serii i stwierdzam, że jest właściwie wprowadzeniem do ostatniego tomu. Finał opowieści zostaje jakby zawieszony i odsunięty w czasie. Nie wyobrażam sobie, że czytelnik mógłby poprzestać na czytaniu właśnie w tym momencie. Nie znaczy to oczywiście, że oceniam tę książkę negatywnie. Przeciwnie – wnosi ona wiele faktów do biografii głównych bohaterów – przede wszystkim poznajemy tajemniczą przeszłość Fermina Romero de Torres, który do teraz jawił się jako bardzo zagadkowy typ. Okazuje się, że przypadkowi ktoś kiedyś jednak pomógł i jego pojawienie się u rodziny Sempere miało swój cel. Nie jest to oczywiście tom skupiający się tylko i wyłącznie na tej jednej postaci. Dowiadujemy się również kolejnych informacji na temat Davida Martina oraz oczywiście Daniela, który jest spajającym wszystkie wątki ogniwem. Jedyny „zarzut” jaki mam to to, że było za krótko i za mało.

Książki Zafona mają to do siebie, że czyta się je wręcz błyskawicznie! Z „Więźniem nieba” było podobnie, chociaż odnoszę wrażenie, iż autor trochę zwięźlej niż zazwyczaj przedstawił tę część historii. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest to powieść epicka, klasyczna, klimatyczna i oczywiście mocno uzależniająca. Będzie dreszczyk emocji – i to niejeden, będzie o miłości, zemście i oczywiście o prawdziwej przyjaźni. „Wstęp” zdecydowanie zachęcający do sięgnięcia po ostatnią część cyklu i chyba taki był główny zamysł autora. Niesamowicie ciekawi mnie „Labirynt duchów”, który czeka już na mojej półce, jednak odwlekam jak mogę przeczytanie go i tym samym zakończenie mojej przygody z „Cmentarzem Zapomnianych Książek”.