sobota, 20 maja 2023

„Komórki się pani pomyliły” – Jacek Galiński

Wydawnictwo: W.A.B.
Cykl: Zofia Wilkońska (tom 2)
Data wydania: 2019-11-13
Liczba stron: 352
ISBN: 9788328071407

Jakiś czas temu przeczytałam sprezentowaną mi pierwszą część cyklu o Zofii Wilkońskiej. O ile postać głównej bohaterki mogę oceniać bardzo pozytywnie, gdyż dawno nie spotkałam tak dużego stężenia sarkazmu, szczerości, dowcipu i uroku w jednym miejscu, to fabularnie i literacko było dość słabo. W drugiej części pozytywy są dwa – warsztat autora znacznie się poprawił a Zofia Wilkońska pozostała wierna swoim ideałom – nadal urzeka i bawi. Jednak fantazja ponosiła Galińskiego zbyt często i zbyt mocno. Ilość sytuacji surrealistycznych sprawia, że historia jest pełna niedorzeczności – bardzo irytujących.

„Komórki się pani pomyliły” to kontynuacja przygód pani Zofii z pierwszej części cyklu. Staruszka usilnie szuka kontaktu ze swoim synem, który jest dość mocno zajęty i nie ma dla niej czasu. Ta w końcu postanawia go odwiedzić osobiście – w końcu ma adres tego nowego domu, w którym czeka na nią nawet jej własny pokój! W domu jest pusto! Nikt nie otwiera. Jednak Zofia zawsze znajdzie sposób. Wślizguje się przez uchylone okienko i pierwszym co widzi jest trup bardzo brzydkiego mężczyzny…

Teraz Wilkońska ma już dwa zadania – rozwikłać zagadkę tajemniczego nieboszczyka i zniknięcia syna. Niewykluczone, że jedno jest mocno powiązane z drugim. Poza tym emerytce przyświeca jeszcze jeden cel – syn twierdził, że odnalazł ojca. Czy Zofia również spotka w końcu Henryka?

Idea jaka przyświecała autorowi podczas tworzenia postaci wrednej emerytki była całkiem słuszna. Taki domorosły detektyw, który wplątuje się w lawinę pomyłek, może wywoływać uśmiech na twarzy, ba – czasem nawet głośny śmiech. Jednak skala irracjonalnych przygód, jakie spotykają panią Zofię, trochę wymknęła się spod kontroli. Niestety wpłynęło to negatywnie na odbiór całości utworu. Wątek dość prymitywnej, głośnej, wulgarnej Kulki, będącej szefową i trzymającej w garści nie tylko groźnych zbirów ale i kilka firm, jest chyba najsłabszym ogniwem całości. W zasadzie każda „scena” z tą postacią wywołuje niesmak i irytację.

O ile pierwsza część serii sprawiła, że miałam ochotę dać szansę Jackowi Galińskiemu i sięgnąć ponownie po przygody zapadającej w pamięć staruszki, to przy drugim tomie żałuję czasu poświęconego, a raczej straconego na lekturę. Nawet charyzma głównej bohaterki nie dźwignęła ilości absurdu z jakim styka się czytelnik. Na osłodę dostaje wprawdzie sporą dawkę humoru sytuacyjnego, by dotrzeć do ostatniej strony. Ten slapstick chyba wyrwał się autorowi spod kontroli i zaczął żyć swoim życiem. Dodam tylko, że zakończenie wymaga sięgnięcia po kolejną część. Jednak chyba nie czuję – póki co – potrzeby, by zaspokoić moją ciekawość i dowiedzieć się co się stało z panią Zofią po aresztowaniu…

wtorek, 16 maja 2023

„Dom przy ulicy Amélie” – Kristin Harmel

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: The Room on Rue Amélie
Data wydania: 2019-05-15
Liczba stron: 392
ISBN: 9788381390897

Tym razem uległam reklamie okładkowej i stwierdzeniu, że powieść ta przypomina „Słowika” Kristiny Hannah, więc skusiłam się na zakup – od razu trzech książek Kristin Harmel. Przyznam, że już wcześniej wpadały mi w oko te tytuły, ale miałam niemały zapas książek do przeczytania. Teraz, kiedy oczekuję na wydanie kilku nowości, a w spiżarce pustki, uznałam, że to dobra okazja by przetestować twórczość nowego autora. Była to dobra decyzja – szczególnie jeśli się lubi powieści Kristin Hannah.

„Dom przy ulicy Amelie” w Paryżu zamieszkuje młode małżeństwo. Ona jest Amerykanką, która oczarowała męża od pierwszego wejrzenia. Szybki ślub był zwieńczeniem błyskawicznie rozwijającego się uczucia. Paryż zawsze był jej marzeniem, więc tam zamieszkali i byli całkiem szczęśliwi – chyba. Sporo się zmieniło, gdy wybuchła wojna. Marcel, mimo iż nie został przyjęty do wojska, chciał walczyć i robił to w tajemnicy przed naiwną żoną. Tyle, że Ruby nie była głupiutką dzierlatką – również chciała się angażować i robić coś użytecznego. Gdy trudną sytuację obróciła na swoją korzyść, robiła to i to jeszcze jak.

W domu przy ulicy Amelie splatają się losy młodej Amerykanki, nastoletniej Żydówki, angielskiego pilota RAF-u oraz młodego francuskiego fałszerza. Ich historia potrwa przez wiele lat – także po zakończeniu wojny. Sporo jest w tej historii przewidywalnego, mimo to powieść zaskakuje, wciąga i trzyma w napięciu. Chociaż Harmel stworzyła świat fikcyjny, postać głównej bohaterki inspirowana jest realną osobą – Virgnią d’Albert-Lake, co tylko jest wartością dodaną. Także inni bohaterowie powstali dzięki lekturze wielu historycznych książek, które opisywały lata wojenne w Paryżu. To jacy byli Thomas, Lucien i Charlotte jest wypadkową wielu wspomnień i literatury faktu.

Ci, którzy zdecydują się sięgnąć po tę książkę przyznają obiektywnie, że w wielu miejscach fantazja dość mocno poniosła autorkę. Nie przeszkadza to jednak w rozkoszowaniu się lekturą. „Dom przy ulicy Amelie” to wstrząsający dramat historyczny o odwadze, niezłomności, walce, w której ogromną rolę odgrywa miłość. Miłość w kontraście do przerażającej codzienności Paryżan w czasie II wojny światowej. Wzruszająca, inspirująca i piękna opowieść, w której mimo wszystko odczuwalny jest niepodważalny urok francuskiej stolicy.

środa, 10 maja 2023

„Kiki van Beethoven” – Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak Literanova
Tytuł oryginału: Quand je pense que Beethoven est mort alors que tant de cretins vivent suivi de Kiki van Beethoven
Data wydania: 2011-11-07
Liczba stron: 152
ISBN: 978-83-240-1642-6

Schmitt nie raz podkreślał wagę muzyki w swoim życiu. Z tego względu całkiem zrozumiałym jest powód, dla którego powstał cykl jego książek poświęconych wielkim muzykom. Był Mozart, teraz Beethoven, a w planie jeszcze Bach i Schubert. Pomysł, by połączyć muzykę z literaturą brzmi bardzo intrygująco. Ważna jest jednak jeszcze realizacja, a tu bywa już różnie.

Poniższa książka składa się z dwóch części. Pierwsza to opowiadanie „Kiki van Beethoven” o bardzo uroczej i wywołującej uśmiech emerytce, która po wielu latach postanawia ponownie odkryć twórczość Beethovena, swego czasu bardzo dla niej ważnego. Przebywa więc – dosłownie i w przenośni – długą, trudną, ale również bardzo owocną podróż, która przynosi ukojenie. Opowiadanie, którego tłem jest muzyka – muzyka, która w żadnym wypadku nie dominuje treści, a jest zaledwie jej subtelnym uzupełnieniem. Pełna elementów humorystycznych opowieść chwyta również za serce, gdyż jak wiadomo, Schmitt jest pisarzem niezwykle emocjonalnym.

Druga część książki to przemyślenia autora na temat muzyki Beethovena. Zapiski można potraktować jako formę pamiętnika, który skupia się głównie na twórczości muzyka i jego wpływie na autora książki. Poszczególne utwory są przyczynkiem do snucia wspomnień i opisywania ważniejszych wydarzeń z życia Schmitta. Ten element może być interesujący – szczególnie dla miłośników pisarza. Jednak idzie on o wiele dalej – nie tylko wspomina, ale i zaczyna tłumaczyć jak należy rozumieć – „czytać” – muzykę Beethovena. Tłumaczy i opowiada, co słyszy, czemu to służy, jak wpływa na odbiorcę. To już było dla mnie zbyt wiele. Nie ukrywam, że chyba pierwszy raz znudziło mnie czytanie Schmitta i czekałam na koniec.

Oceniając pierwszą część mogłabym stwierdzić: „rewelacyjna” czyli 8 gwiazdek, druga część „słaba” czyli 3 gwiazdki. Średnia 5,5 czyli między przeciętną, a dobrą. Opowiadanie polecam każdemu, natomiast druga część może chyba zachwycić tylko wielkich miłośników muzyki klasycznej i mocno osadzonych w temacie melomanów. Nadal z niecierpliwością czekam na kolejny tom cyklu „Podróż przez czas” – zdecydowanie wolę Schmitta w „wielkim formacie”.

sobota, 6 maja 2023

„Bogowie tanga” – Carolina de Robertis

Wydawnictwo: Albatros
Seria: Piąta strona świata
Tytuł oryginału: The Gods of Tango
Data wydania: 2022-09-28
Data 1. wyd. pol.: 2017-02-02
Liczba stron: 416
ISBN: 9788367426428

Po tym jak jakiś czas temu oczarowała mnie pierwsza książka Caroliny de Robertis pt. „Perła”, dodałam autorkę do „listy obserwowanych”. Stwierdziłam, że chętnie przeczytam inne jej powieści, mimo iż to początkująca autorka. Gdy na rynku pojawili się „Bogowie tanga” nie zastanawiałam się długo. „Zmysłowa opowieść o urzeczonej tangiem kobiecie, która wchodzi do zakazanego dla niej świata i łamie tabu”. „Rzeczywistość” (książkowa) przewyższyła moje wyobrażenia – i to bardzo mocno.

Główną bohaterką książki jest siedemnastoletnia Leda, która z Włoch wyrusza do Argentyny, do swojego poślubionego na odległość męża. Na miejscu okazuje się jednak, że Dante zginął w zamieszkach. Młoda wdowa, która nie miała okazji zostać żoną, zmuszona jest zacząć wszystko od początku. Jedynym co posiada są zabytkowe skrzypce i zamiłowanie do muzyki. Gdy dodamy do tego determinację okaże się, że to wystarczy. Ponieważ pewnych drzwi dla kobiet nigdy nie otwierano, Leda postanowiła, że w męskim przebraniu zostanie muzykiem grającym tango. Udało jej się... i to jak!

Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści – jej fabuły, narracji, klimatu, nastroju… melodii. Z pewnością w dużym stopniu wpływa na to fakt, iż autorka pochodzi z zupełnie innego zakątka świata i pisze o tym co jej bliskie, a tak różne od popularnych europejskich (i oczywiście polskich) oraz amerykańskich powieści. Ten powiew świeżości jest niezwykle orzeźwiający i rozbudza ochotę na więcej. Historia Ledy należy do jednej z bardziej oryginalnych jakie poznałam. Autorka niezwykle wnikliwie przedstawiła jej wewnętrzne rozterki – świat pełen bólu, niezrozumienia przez otoczenie, alienację doskwierającą jej coraz bardziej – to, co typowe dla jednostek nieprzeciętnych, a taką bez wątpienia była. Bunt, chęć zmiany i w końcu chęć podążania własną ścieżką – jakkolwiek brzmi to kolokwialnie – pchnęły ją do czynów, których nikt raczej by nie przewidział, nawet ona sama. Z każdym dniem coraz bardziej oddalała się od starego życia, odnajdując się w swojej nowej tożsamości, która zaskoczyła nawet ją samą.

Carolina de Robertis pisząc „Bogów tanga” z pewnością czerpała z osobistych doświadczeń, gdyż ścieżka, którą podąża również nie należy do typowych. Stąd tak dobra znajomość psychiki Ledy oraz przeciwieństw stających na jej drodze. To wszystko wpływa pozytywnie na jakość tego, co tworzy. I zaryzykuję stwierdzenie, że staje się w swojej dziedzinie prawdziwą artystką. Przeniesienie czytelników do zupełnie innego świata i sprawienie, że nie chcą go opuszczać to nie lada sztuka. PISARKA stworzyła inspirującą, wzruszającą, szokującą, przejmującą, zaskakującą i niezwykle emocjonującą powieść. Wyjątkowa pod każdym względem. Wpłynie ona na moje kolejne wybory literackie, gdyż mam ochotę sięgnąć po jej kolejną książkę, która wcześniej niezbyt zachęciła mnie opisem fabuły. Polecam ciekawym świata i tego co „inne”.