Pokazywanie postów oznaczonych etykietą *2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą *2. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 lipca 2022

„Niebezpieczni mężczyźni” –Nana Bekher, Camille Gale, Karolina Jurga, K. C. Hiddenstorm, E. Raj, Sandra Robins, Monika Skabara, Ludka Skrzydlewska, Agata Sobczak, Paulina Zalecka

Wydawnictwo: Niegrzeczne książki
Data wydania:  2021-09-29
Liczba stron: 377
ISBN:978-83-66967-49-6

Książkę tę zakupiłam pod wpływem impulsu, w ramach promocji podczas zakupów spożywczych. Opis sugerował, że mogę mieć do czynienia z tego typu „literaturą kobiecą”, na którą zawsze było mi szkoda czasu (całkiem słusznie zresztą jak się okazało). W związku z tym, że dawno nie kupiłam żadnej książki, a to były opowiadania – zaryzykowałam. Zaryzykowałam – dowiedziałam się – rozbawiłam – i straciłam 25 zł – trudno się mówi.

„Niebezpieczni mężczyźni” to zbiór 10 opowiadań (o jakże swojskich i jednoznacznych jak się okazało tytułach: „Sponsor”, „Obrońca”, „Drań”, „Drapieżnik”, „Egzekutor”, „Motocyklista”, „Prześladowca”, „Snajper”, „Skazaniec” oraz „Ochroniarz”) znanych rzekomo polskich autorek, jednak nie natknęłam się na żadne z powyższych nazwisk i nic mi one nie mówią. Może poza tym, że są one pseudonimami – przynajmniej częściowo sądząc po egzotyce brzmienia. Mam rację? Wracając jeszcze do tych tytułów, to wspomnę, że gdyby książka ta posiadała spis treści, raczej chyba bym jej nie zakupiła… Zbiorek opowiadań wydało wydawnictwo „Niegrzeczne książki”, które (jak zdążyłam wygooglować) zajmuje się promowaniem takich gatunków jak: romanse oraz dark romance, erotyki, New Adult, powieści paranormalne itp. Mix powyższych właśnie trafił w moje ręce.

Nie będę skupiać się na treści poszczególnych opowiadań, gdyż nie ma to większego sensu. Bazują na dość prostym schemacie: ona – nie grzesząca inteligencją, za to urodą i naiwnością już tak; on – macho, samiec alfa, niegrzeczny ale właściwie ze szlachetnym sercem i wielkim libido. Do tego jakieś dramatyczne opresje, z których ją ratuje, w trakcie lub na koniec z wdzięczności lądują w łóżku, w końcu jest taki pociągający. No… przeważnie.

Przez pierwsze dwa, trzy opowiadania byłam dość rozbawiona. Zaśmiewając się zadawałam sobie pytanie: kto i po co pisze takie dyrdymały. Później doszła irytacja, że tej grafomanii jest coraz więcej i staje się coraz bardziej absurdalna i niedorzeczna. Bajki – te dla dorosłych owszem – czasem – ale niech to ma jakiś poziom! Jestem w szoku, że na rynku literackim tego typu książek jest tak wiele! To sugeruje, że jednak jest zapotrzebowanie i target – tylko KTO nim jest?? Pytam szczerze!

Infantylne, banalne, przewidywalne, z motywami „od czapy”, urozmaicone wątkami erotycznymi. Takimi z niby damskich fantazji. Współczuję tym, które muszą o takich wątkach i bohaterach fantazjować. Ten zbiorek to totalna strata czasu. Jedyny plus jest taki, że na własnej skórze doświadczyłam tego typu literatury i potwierdziły się moje przypuszczenia. Gdyby nie te niedorzeczności, które pojawiały się lawinowo, można by ją potraktować jako zabawny odmóżdżacz, ale po przeczytaniu ostatniego utworu stwierdzam, że tak bezwartościowej i nic nie wnoszącej książki jeszcze nigdy w swoich rękach nie miałam. I pozostaje tylko pytanie: „po co to”?

czwartek, 13 stycznia 2022

„Prawdziwa historia Królowej Życia” – Dagmara Kaźmierska

Wydawnictwo: ESPR
Data wydania: 2021-11-15
ISBN:  9788396019103
Liczba stron: 262

Ta „książka” to prezent-żart. Niestety, nie mogę powiedzieć bym się uśmiała podczas jej czytania. Raczej od pierwszego zdania towarzyszyło mi poczucie zażenowania, a z każdą stroną irytacja rosła coraz bardziej. Dlaczego więc zdecydowałam się na jej przeczytanie? Przede wszystkim dlatego, że nie lubię u siebie nieprzeczytanych książek. Poza tym był to prezent. Dagmarę natomiast znam z ekranu telewizyjnego, więc zakładałam, że może da się to mimo wszystko przeczytać. Jednak posłuchać jej czasem, a przemęczyć ponad 200 stron podyktowanych przez nią wynurzeń, to dwie różne sprawy. Zbyt duże stężenie Dagmary w Dagmarze naraz.

Książka opowiada pierwszą część życia jej bohaterki. Dużo miejsca poświęcone jest dzieciństwu i dość niedorzecznym historyjkom, które raczej niewiele wnoszą. Dalej autorka opowiada o swojej młodości, szkołach, dość osobliwemu towarzystwu i ucieczce do Niemiec w celu zarobienia „hajsu”. Ostatnia część dotyczy jej chyba jedynej wielkiej i prawdziwej miłości do wspominanego często w programie tv Kaźmierskiego. I przyznam, że była to jedyna w miarę strawna część książki. Głównie przez to, w jak bardzo tajemniczy sposób w reality show ukazała swojego ex-męża. Oczywiście i te rozdziały nie obyły się bez wpadek, jaką np. było opisywanie przez ponad trzy i pół strony postaci Kleopatry. Myślę, że nie trzeba było swojej fascynacji tą postacią obrazować dziecinnym chwaleniem się wiadomościami książkowymi. Niestety, wiele razy zastanawiałam się, w jakim właściwie celu napisane zostały pewne akapity.

Dodam, iż książka uzupełniona jest dwoma wywiadami przeprowadzonym z Conanem oraz reżyserem programu „Królowe życia” oczywiście na temat Dagmary. Szczególnie odpowiedzi przytoczone w tej drugiej rozmowie były dość ożywcze w porównaniu z wcześniejszymi stronami. Chyba tak na dobry „koniec”… Książkę uzupełnia kilka kolorowych zdjęć z archiwum królowej.

Czy książka opisuje prawdę? Z pewnością jest to prawda Dagmary Kaźmierskiej i szczerze, nie mam w ogóle ochoty roztrząsać jej faktograficznego charakteru. Wiem, iż jest to pozycja bardzo niespójna i chaotyczna. Czytając ją doszłam do wniosku, że bardzo nie lubię tych czasów, które można określić hasłem „książki każdy pisać może”! Wszystko ma jednak jakieś granice! Nie spotkałam się jeszcze z grafomaństwem na taką skalę. Powiedzieć – słabo, to mało. Infantylnie, dyletancko, prostacko. Do tego po prostu źle się to czyta. Niejednokrotnie bolało mnie słuchanie zaledwie kilku zdań wypowiedzianych przez Dagmarę w programie. Po przeczytaniu jej wspomnień dziwię się, że nie oślepłam lub nie zachorowałam na nic. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek może pozytywnie wypowiedzieć się na temat tej pozycji. Może jedynie ktoś, kto nie ma żadnego porównania z innymi – dodam żadnymi – książkami, natomiast namiętnie ogląda „Królowe życia”. Ale podobno nieważne jak – ważne, że w ogóle mówią i prawidłowo wymawiają nazwisko.