sobota, 30 marca 2019

„Gracz” – Fiodor Dostojewski

Wydawnictwo: Siedmioróg   
Tytuł oryginału: Igrok
Data wydania: 1992
ISBN: 83-85193-58-8
Liczba stron: 188

„Gracz” to powieść wyjątkowa, szczególnie zważywszy na okoliczności w jakich powstała. Przede wszystkim Dostojewski pisząc ją czerpał z własnych doświadczeń, a tych zdobył sporo odwiedzając zagraniczne kasyna podczas swoich podróży. Można też rzec, że poznał temat hazardu od podszewki i bardzo dogłębnie, gdyż nieraz tracił nie tylko całe swoje honoraria, ale i oszczędności żony, a nawet był zdolny zastawić swoje osobiste rzeczy i pamiątki. Ciekawy jest również fakt, że „Gracz” powstał w niecały miesiąc i to pod wielką presją, ponieważ nie dość, że w tym czasie pisarz zajęty był pracą nad „Zbrodnią i karą”, to na dodatek w przypadku niedotrzymania terminu doręczenia gotowego rękopisu, prawa autorskie do wszystkich jego przyszłych dzieł miały przejść na wydawcę Stiełłowskiego. Odnoszę wrażenie, że obudziła się w nim żyłka ryzykanta, ale tym razem szczęście było po jego stronie – udało mu się wygrać i w cztery tygodnie książka była gotowa.

Narratorem oraz głównym i tytułowym bohaterem jest Aleksy Iwanowicz, młody nauczyciel, który w formie nieregularnie prowadzonych dzienników opowiada o swoich licznych doświadczeniach. Nieważne jednak o czym pisze – czy o miłości (bo wątek miłosny oczywiście pojawił się i to nie jeden…) czy o pracy zawodowej albo o gronie najbliższych znajomych, wszystko prędzej czy później sprowadza się do wizyty w kasynie i ruletki. Dostojewski niesamowicie sugestywnie przedstawił w swojej książce swoistą analizę hazardzisty – uzależnionego od adrenaliny jaką daje mu gra, która staje się w końcu sensem życia. Bardzo łatwo można dostrzec, że pisał z autopsji i dlatego temat potraktował tak wyczerpująco. A ponieważ jest doskonałym pisarzem, opis atmosfery panującej w kasynie bywał bardzo kuszący. Aż się miało ochotę samemu usiąść przy stole do gry i zaryzykować mniejszą lub większą sumkę… 

„Gracz” opowiada jednak także o innych graczach. Na szczególną uwagę zasługuje chociażby postać „babulinki” generała, która robiąc „niespodziankę” swojej rodzinie zjawia się z niezapowiedzianą wizytą w momencie kiedy wszyscy szykowali się na jej pogrzeb. A ponieważ babcia jest ogólnie osobą bardzo otwartą i ciekawą świata, chce osobiście przetestować tę całą ruletkę. Można się domyślać jak się skończy jej wizyta w kasynie, jednak nie zmienia to faktu, że każdemu pojawieniu się „babulinki” towarzyszyła spora doza komizmu, który rozładowywał sytuację.

Realistyczna powieść o hazardzie, dramat obyczajowy i historia o nieszczęśliwej miłości na najwyższym poziomie – oto cały „Gracz”. Spektrum ciekawych charakterów i zróżnicowanych życiorysów. Książka pisana ku przestrodze, a może jako forma spowiedzi, w której narrator poszukuje odpowiedzi na pytanie – dlaczego tak się stało. Polecam każdemu ceniącemu sobie (rosyjską) klasykę na najwyższym poziomie.

niedziela, 17 marca 2019

„Zapomniany walc” – Anne Enright


Wydawnictwo: Wiatr od Morza   

Tytuł oryginału: The Forgotten Waltz
Data wydania: 6 kwietnia 2017
ISBN: 9788394352325
Liczba stron: 256

„Zapomniany walc” to bardzo nowatorsko napisana opowieść o pożądaniu prowadzącym do zdrady małżeńskiej, przedstawiona oczami głównej bohaterki i zarazem narratorki o imieniu Gina. Niby temat jest dość popularny, jednak chociażby sam fakt, że powieść napisana jest z perspektywy kobiety, wpływa na jej oryginalność. Poza tym, jak to przy wyżej wymienionym temacie bywa, pojawia się motyw trójkąta – on, ona i ta trzecia – w tym przypadku jednak jest nią córka kochanka. A relacja między ojcem i córką będzie dość mocno determinować nowy układ dorosłych, tym bardziej, że cierpi ona na pewną chorobę. Na dodatek Gina – obiektywnie oceniając – prowadzi szczęśliwe życie młodej żony bardzo sensownego mężczyzny. Wszystko w tej układance pasuje – nowy dom, wspólne pasje, namiętność… Dlaczego więc decyduje się na romans z żonatym mężczyzną i jak się on skończy?

Ta powieść obyczajowa porusza jednak też inne tematy. Autorka nie skupia się tylko na relacji między kochankami. Dużo uwagi poświęca też stosunkom między pozostałymi członkami rodziny – między rodzicami a dziećmi oraz między siostrami. Anne Enright podejmuje się też w pewnym sensie misji społecznej, przybliżając czytelnikom realia życia z chorym na epilepsję dzieckiem. Przeczytamy zarówno o niuansach związanych z samą chorobą, jak i rozterkach i lękach, które towarzyszą na co dzień rodzicom chorego dziecka. Ciekawym elementem powieści są też realia w jakich rozgrywa się historia, czyli początek XXI wieku, na który przypadał w Irlandii boom ekonomiczny. Bohaterowie, pochłonięci pogonią za kolejnymi dobrami materialnymi, zdają się jednak nie zauważać, że wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć, a im wyżej się wejdzie, tym upadek może być bardziej dotkliwy.

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że każdy rozdział książki nosi tytuł mniej lub bardziej popularnej piosenki. Wydawcy przygotowali dla polskich czytelników mały bonus na stronie www.wiatrodmorza.com/playlista gdzie po zalogowaniu można posłuchać wszystkich tych utworów, by lepiej wejść w klimat opowieści. Książka z muzyką – intrygujące!

„Zapomniany walc” to bardzo dobry wybór „z polecenia”, przy czytaniu którego miło spędziłam czas. Książka napisana jest w świetnym stylu, przez co czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Tematyka skłania do refleksji. Typ narratora wpływa zaś na fakt, że przynajmniej żeńska część czytelników może utożsamiać się z główną bohaterką i lepiej ją zrozumieć. Polecam jednak wszystkim zaciekawionym moja opinią – nie tylko kobietom.

piątek, 15 marca 2019

„Mistrz i Małgorzata” – Michaił Bułhakow

Tłumaczenie: Jan Cichocki
Wydawnictwo: Bellona
Tytuł oryginału: Мастер и Маргарита
Data wydania: 11 maja 2017
ISBN: 9788311150379
Liczba stron: 592

Ponieważ „Mistrz i Małgorzata” jest bez wątpienia moją ulubioną książką i regularnie do niej powracam, postanowiłam z okazji rocznicy śmierci Mistrza Bułhakowa przeczytać ją ponownie. Tym razem sięgnęłam po wydanie Bellony, zachwalające nowy przekład w wykonaniu Jana Cichockiego, który „był uczniem wybitnego literaturoznawcy prof. Iwana Owczarenki i w ciągu ostatnich lat przełożył z języków: rosyjskiego, ukraińskiego i bułgarskiego prawie 20 książek, zdobywając pozycję jednego z najlepszych tłumaczy literatur słowiańskich.”

Nie czuję się – póki co – specem od najsłynniejszego utworu Michaiła Bułhakowa, ale kilka niuansów w tym przekładzie udało mi się wyłapać. Dotyczyły one głównie nazw osób i miejsc oraz związanych z życiem codziennym w Rosji, jak np. nazwy potraw. Pojawiło się również kilka przypisów, tłumaczących pochodzenie pewnych nazw. Czy jest to lepsze tłumaczenie czy gorsze? Raczej nie rozpatrywałabym tego w tych kategoriach – po prostu miejscami inne. Czasami jednak zdarzało się, że te najbardziej kultowe cytaty brzmiały odmiennie od najpopularniejszej wersji i w tej kwestii coś już mi nie „grało”. Jednak podejrzewam, że to siła przyzwyczajenia.

Do sięgnięcia po „Mistrza i Małgorzatę” nie trzeba chyba nikogo przekonywać, więc w tej opinii nie będę zachwalać samej powieści. Odniosę się jednak to tego, jak tym razem odebrałam tę książkę. Czytałam ją pierwszy raz po tym, jak zapoznałam się z Dziennikami Mistrza i Małgorzaty pisanymi przez Bułhakowa i jego trzecią żonę. Muszę przyznać, że tym razem wątki autobiograficzne były bardziej zauważalne podczas czytania niż poprzednio. Udręczony Mistrz (ale nie tylko) cały czas jawił mi się jako Bułhakow. Było to zdecydowanie ciekawe i nowe dla mnie zjawisko. Zasugerowana treścią wspomnień chyba też bardziej zwracałam uwagę na fragmenty i detale dotyczące życia codziennego w Moskwie (i Rosji), którego jak wiadomo „umysłem nie da się pojąć”.

Póki co mamy pięć polskich przekładów „Mistrza i Małgorzaty” – jak na razie zapoznałam się z dwoma – pióra Witolda Dąbrowskiego i Ireny Lewandowskiej oraz Jana Cichockiego. Przede mną jeszcze trzy „wersje”. Czyli wiem już, co przez najbliższe trzy lata będę czytać na początku marca.

niedziela, 10 marca 2019

„Wenn Engel schweigen” („Cudowna moc miłości) – Kristin Hannah

Wydawnictwo: Ullstein (wersja niemiecka)
Tytuł oryginału: Angel Falls
Data wydania: 2002
ISBN: 3548252982
Liczba stron: 336   

Chociaż sporadycznie sięgam po zagraniczne książki tłumaczone na język niemiecki – wolę czytać po niemiecku w oryginale… – tym razem postanowiłam przeczytać książkę Kristin Hannah przetłumaczoną właśnie na ten język. Przede wszystkim dlatego, że był to prezent. Oryginalny tytuł książki brzmi „Angel Falls” i oznacza miejsce, w którym dzieje się część fabuły, natomiast jego niemiecka wersja to „Wenn Engel schweigen” czyli „Kiedy milkną anioły”. Szczerze – wg mnie – trochę przekombinowane. Polski tytuł „Cudowna moc miłości” jest z kolei zbyt dosłowny – podaje treść książki w pewnym sensie na tacy, ale ponieważ nie powinno się oceniać książki po okładce i dodałabym, że również po tytule, z wielką przyjemnością sięgnęłam po tę powieść. Dodatkowym impulsem by to zrobić był fakt, że jest to zdecydowanie mniej znana pozycja Kristin Hannah, która znana jest szerszemu gronu czytelników głównie ze świetnego „Słowika” i genialnej „Wielkiej samotności”.

Głównymi bohaterami książki jest Mikaela i Liam – szczęśliwe małżeństwo wiodące spokojne i uporządkowane życie we wręcz idyllicznym miasteczku. On jest lekarzem, jej pasją są konie. Wizję idealnej rodziny dopełnia dwójka dzieci: nastolatka oraz jej kilka lat młodszy braciszek. Pewnego razu, o poranku, ma miejsce jednak nieszczęśliwy wypadek. Mikaela spada podczas jazdy konnej tak niefortunnie, że na skutek uderzenia w głowę zapada w śpiączkę… Kochający Liam zrobi wszystko, by żona wróciła do niego z tej długiej „podróży” pełnej znaków zapytania. Nie waha się nawet otworzyć „puszki Pandory”, która jest pełna kolejnych tajemnic z przeszłości Mikaeli. Czy jego miłość będzie na tyle silna, by poradzić sobie z tą nietypową i nową dla nich wszystkich sytuacją?

Mimo, że na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to książka tylko o miłości, w żadnym wypadku nie jest to ckliwy romans. Kristin Hannah bardzo subtelnie opisuje różne odcienie miłości. Zresztą ta autorka wyjątkowo pisze o uczuciach, kreując niepowtarzalny klimat, jednak co jakiś czas na pierwszy plan wysuwają się kolejne problemy, które balansują fabułę i dodatkowo zaskakują czytelnika. To wszystko powoduje, że tę książę chcę się po prostu czytać i nie sposób odłożyć ją na dłużej. Bardzo nastrojowa, wzruszająca i po prostu piękna historia. Dużym atutem jest też poruszenie tematu śpiączki, która pozostaje ciągle wielką niewiadomą zarówno dla lekarzy jak i najbliższych dotkniętego nią pacjenta. Wizja przedstawiona przez Hannah jest bardzo ujmująca.

Polecam tę książkę w zasadzie każdemu czytelnikowi, którego zaciekawiła moja opinia. Po tym spotkaniu z Kristin Hannah, biorę jej kolejne – także mniej popularne – tytuły w ciemno! Już wiem, że na pewno się nie zawiodę.

niedziela, 3 marca 2019

„Kochanka Freuda” – Karen Mack, Jennifer Kaufman

Wydawnictwo: Znak Literanova   
Tytuł oryginału: Freud's Mistress
Data wydania: 20 stycznia 2014
ISBN: 9788324024926
Liczba stron: 384

Do przeczytania „Kochanki Freuda” autorstwa Karen Mack oraz Jennifer Kaufman zachęcił mnie w pierwszej kolejności sam tytuł, utwierdził w tym przekonaniu opis książki i nie odstraszyły niezbyt pochlebne opinie. Wybór okazał się w 100% słuszny i potwierdził powiedzenie, że są gusta i guściki. „Kochanka Freuda” trafiła jak najbardziej w mój.

Jest to powieść oparta na faktach, podczas pisania której autorki opierały się na wielu źródłach naukowych, biografiach Freuda i licznych dokumentach. Jednak ze względu na fakt, iż twórca psychoanalizy bardzo dbał o sferę prywatną swojego życia, przedstawiona historia jest wytworem wyobraźni pisarek. Ale jak same dodają w uwagach do książki, dokumenty jednoznacznie potwierdzają, że opisany przez nie romans miał miejsce.

Gdybym miała zaklasyfikować tę powieść, powiedziałabym, że jest to romans z historią w tle. Rozczarować się mogą czytelnicy, którzy nastawiają się na poznanie bardzo szczegółowej biografii Sigmunda Freuda, chociaż między wierszami można wyłapać sporo faktów dotyczących tej postaci, a szczególnie jej charakteru i podejścia do wielu codziennych spraw. To opowieść o uczuciu, o wzajemnej fascynacji i namiętności jakie budzą się między kobietą i mężczyzną. Jak sugeruje sam tytuł, nie była to łatwa relacja, szczególnie, że tytułową kochanką była siostra żony Freuda…

Autorki bardzo dużo miejsca w swojej książce poświęcają również roli kobiet w XIX i na początku XX wieku. Wskazują, że nie zawsze jedyną drogą dla młodej panienki jest małżeństwo. Trzeba mieć tylko odwagę by postępować wbrew stereotypom i podążać własną ścieżką. Minna Bernays zdecydowała się spędzić w domu swojej siostry i szwagra aż 40 lat. Jaki to był dla niej czas i co mogła przeżywać, dowiecie się właśnie z tej powieści.

Napisana w bardzo dobrym stylu powieść o miłości, ukazująca również bardzo trafnie realia panujące w findesieclowym Wiedniu. Tę dekadencję czuć niemal na każdej stronie książki. Miło było mi przenieść się do tej austriackiej stolicy chociaż na 3 dni i poznać Freuda z tej bardziej osobistej – prywatnej strony. Polecam głównie czytelniczkom, chociaż być może niektórym panom również przypadnie do gustu.