niedziela, 31 maja 2020

„Buty. 60 najsłynniejszych modeli” - Caroline Cox


Wydawnictwo: Buchmann
Tytuł oryginału: Shoes. A Visual Celebration of Sixty Iconic Styles
Data wydania: 28 sierpnia 2013
ISBN: 9788378818571
Liczba stron: 256

Sandały, mokasyny, klapki na obcasie, rzymianki, japonki, tabi, buty z klamerkami, buty z długim czubem, chodaki, espadryle, botforty, platformy, koturny, oficerki, długie wojskowe, borgsy, buty z „prześwitem”, oksfordy, obcasy w stylu Ludwika, baleriny, getry, pantofle, obcasy kubańskie, walonki, kalosze, wellingtony, uggsy, Mary Jane, obcasy warstwowe, tenisówki, sztyblety, trzewiki na guziki, czółenka, kowbojki, spektatory, buty fetysze, półbuty siodłate, buty do tanga, martensy, piratki, trampki, „znikające” obcasy, paski wokół kostki, motocyklówki, czółenka bez pięt, loafery, botki, weejuns, peep-toe, trzewiki zamszowe wiązane, creepersy, szpilki, klapki springolator, „kaczuszki”, buty zdrowotne, czółenka „pielgrzymie”, kozaczki kinky, kozaczki go-go, kozaczki księżycowe, rożkowe obcasy – to brzmi dla mnie niczym poezja!

Jimmy Choo, Manolo Blahnik, Roberto Cavalli, Salvatore Ferragamo, Pierre Hardy czy też bezapelacyjnie mój numer jeden – zawsze i wszędzie - Christian Louboutin to Artyści kreujący piękno (nie)codziennego użytku dla każdej Kobiety.  

Jeśli powyższe wywołało na Twojej twarzy błogi uśmiech – ta książka jest dla Ciebie. Jeśli jednak powyższe jest dla Ciebie wielką niewiadomą (by nie powiedzieć czarną magią), ale mimo wszystko intryguje Cię – ta książką jest dla Ciebie. Jeśli chcesz wiedzieć, jakie kultowe buty stworzył nazistowski lekarz, czy też którzy bracia podzielili firmę, tworząc obaj sławetne i konkurujące ze sobą do dziś marki lub na czym polegał geniusz Viviera – sięgnij po tę książkę. Również wtedy – drogi czytelniku (doprecyzuję: płci męskiej), jeśli chcesz po prostu lepiej zrozumieć (swoja) kobietę.

Jestem niezmiernie ukontentowana, iż ta książka trafiła w moje ręce i przed moje oczy (gdyż tekst uzupełniony jest świetnymi zdjęciami) – tym bardziej, że stało się to zupełnie niespodziewanie i w zaskakujący sposób. Dla fanki „Seksu w wielkim mieście” i miłośniczki Carrie Bradshaw „lektura” idealna.

środa, 20 maja 2020

„Premier musi zginąć” – Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów    
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-932422-5-2
liczba stron: 224

„Premier musi zginąć” to kolejny, chociaż tym razem starszy (czyli z początków twórczości autora) thriller sensacyjny. W porównaniu z nowszymi kryminałami, trochę może zbyt powierzchowny – jeśli można tak określić fabułę. Szczególnie zabrakło mi dogłębnego wejścia w biografie bohaterów i może też w całą intrygę. Jednak po dość konwencjonalnym początku, lawina przyczynowo-skutkowa ruszyła i wręcz popędziła.

Prolog powieści obrazuje zabójstwo premiera kraju, po czym akcja przenosi się o pięć dni wstecz, kiedy to miały miejsce „przypadkowe” morderstwa kilku zwykłych obywateli – m.in. studenta spacerującego po górach oraz matki z małą córeczką zaskoczonych w domu przez napastników… Śledztwo prowadzi – znana także z innych powieści Koziołka – charyzmatyczna Sara Bednarz oraz kilku lokalnych funkcjonariuszy. Jednak za sprawcą tragedii podąża jeszcze ktoś, ktoś kogo dotknęła ona bezpośrednio – Tomasz Mika, który chce pomścić śmierć najbliższych mu osób.

Fabuła thrillera nie ogranicza się jednak do „banalnego” poszukiwania jakiegoś tam mordercy. Nie chcę zdradzać zbyt wiele. Dodam tylko, że we wszystko zamieszana będzie organizacja terrorystyczna o nazwie Gniew Boży, która dość ostro chce potraktować polskich obywateli, paraliżując wiele sfer życia codziennego. A gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze oraz władzę. Lub może w odwrotnej kolejności…

Bardzo dynamiczna, wartka i intrygująca akcja. Śmiałe i przenikliwe hipotezy. Zaskakujące wątki z drugim, trzecim, a może i czwartym dnem. Nic nie jest takie, jakie wydawało się w pierwszym momencie. Jedyne, czego mi brakowało, to bardziej szczegółowego rozbudowania tła całej opowieści, którą przeczytałam bardzo szybko, a w moim przypadku, zdecydowanie chciałoby się więcej. Polecam, bo mimo wszystko była to dobra rozrywka.

sobota, 16 maja 2020

„Papugi z placu d’Arezzo” - Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak Literanova 
Tytuł oryginału: Les perroquets de la place d'Arezzo
Data wydania:  3 listopada 2014
ISBN: 9788324026036
Liczba stron: 768

Książka Erica-Emmanuela Schmitta pt. „Papugi z placu d’Arezzo” jest tak samo wyjątkowa jak tytułowe miejsce. Malowniczy brukselski „skwer” pośrodku zabytkowych kamieniczek, w którego koronach drzew znajdują się niezliczone chmary kolorowych ptaków, przyciąga turystów, tak jak powieść wabi czytelnika. Przy tym niemalże baśniowym placu mieszkają bohaterowie książki. Łączy ich jednak nie tylko adres. Pewnego dnia, sąsiedzi dostali intrygujący anonim na żółtej karteczce. Jego treść brzmiała: „Piszę tych kilka słów po prostu po to, by Ci powiedzieć, że Cię kocham”. Podpisane: „Ty wiesz kto…”

Pierwsze zetknięcie z uroczą wiadomością wywołuje w większości przypadków bardzo pozytywne emocje i, co się z tym często wiąże, odważne czyny i decyzje, na które zdecydowali się w końcu ośmieleni bohaterowie. A kim oni właściwie są? Kto mieszka przy placu d’Arezzo? Otóż, jest to bardzo różnorodna grupa, niemal tak egzotyczna jak papugi towarzyszące jej każdego dnia. Jest więc polityk sybaryta, który nie przepuści żadnej kobiecie; para gejów diametralnie się od siebie różniących; matka, która uważa, że swoje życie z córką (która je dopiero odkrywa) już przeżyła i swoją młodością chce ją zachęcić do zmian; rodzina dyrektora banku, która na pozór ze swoją gromadka dzieci wygląda wręcz idealnie, a tak naprawdę mąż miewa przygody z chłopakami, natomiast jego żona znajduje zadowolenie w ramionach kochanki; pisarz z oddaną żoną, która przedstawia mu pewnego dnia swoją ukochaną i odtąd mieszkają we troje; luksusowa call girl, która wybiera tylko bardzo hojnych „przyjaciół” i jeszcze kilku mniejszych lub większych oryginałów!

Jak można się domyślić, żółta karteczka spowoduje niemałe rewolucje w ich na swój sposób dość poukładanym życiu, mimo, że obiektywnie oceniając, nie można w żadnym wypadku nazwać go monotonnym. Przeciwnie – bohaterowie korzystają z życia na całego, czerpiąc z niego pełnymi garściami. Liberalizm, libertynizm i hedonizm idealnie do nich pasują. Jednak namiętność mylą chyba z miłością, natomiast seksualne przygody mają wypełnić uczuciową pustkę. Bo tak naprawdę chodzi im o to, by kochać i być kochanym.

Jeśli jest Schmitt, musi być o miłości. To jego wręcz sztandarowy temat i nie jest to zaskoczeniem. Jednak w przypadku „Papug z placu d’Arezzo” autor rozszerzył to zagadnienie o – nazwijmy to – szeroko pojętą „miłość” fizyczną, dając tym samym dojść do głosu swojej bardziej niegrzecznej i wręcz perwersyjnej naturze. Zdecydowanie doprowadziło to do równowagi i sprawiło, że miłość nie jawi się tak cukierkowo-idealnie-nieprawdopodobnie.

Jest to na chwilę obecną moja ulubiona powieść Schmitta. Perypetie mieszkańców placu d’Arezzo wciągnęły mnie bez reszty. I cieszy mnie, że nie musiałam się z nimi rozstawać już po dwóch dniach, a spędziłam z nimi prawie tydzień (no... około 5 dni… książka ma 760 stron). Epickie, spektakularne i imponujące dzieło, którego treść nie wychodzi z głowy jeszcze długo bo zamknięciu książki. Lektura, po której czuję całkowite zadowolenie. Jedna z tych, których zakończenie chciałoby się jak najszybciej poznać, jednocześnie nie chcąc, by kiedykolwiek się kończyła. Piękna, niezapomniana, wyjątkowa – OBOWIĄZKOWA!

niedziela, 10 maja 2020

„Magiczna chwila” – Kristin Hannah

Wydawnictwo: Świat Książki   
Tytuł oryginału: Magic Hour
Data wydania: lipiec 2008
ISBN: 9788324703258
Liczba stron: 432

„Magiczna chwila” to starsza i mniej popularna (na razie!) książka Kristin Hannah, która ukazała się na polskim rynku wydawniczym. Jednak, gdy zobaczyłam tę powieść w antykwariacie nie wahałam się ani przez chwilę. Autorka przyzwyczaiła mnie już, że każda jej książka jest wyjątkowa i trafia w mój czytelniczy gust. Książki Hannah zatem biorę w ciemno!

Tym razem autorka opowiada historię, która w pierwszym momencie może wydać się dość banalna i wcale nie oryginalna, ponieważ podobna tematyka gościła już zarówno na kartach książek jak i na ekranach kin. Jest to bowiem historia o dziewczynce, która spędziła wiele lat w dzikim lesie, a jej najbliższym towarzyszem był wilk. Okoliczności sprawiają, że pewnego dnia nagle znajduje się ona w prowincjonalnym miasteczku, szokując swoim zachowaniem społeczność. Odpowiedzialność za nowo przybyłą spada na barki pani komendant, która na szczęście może zwrócić się o pomoc do swojej siostry – cenionego psychiatry dziecięcego. A ponieważ także i w jej życiu zaszły ostatnio dramatyczne wydarzenia – Julia bez wahania przyjmuje propozycję siostry i wraca z wielkiego świata w rodzinne strony. Nie przypuszczała, że te „odwiedziny” już na zawsze zmienią jej życie…

Kristin Hannah pisze niezwykle emocjonująco, serwując czytelnikom całą masę wzruszeń. Dramatyczne wątki na szczęście równoważą pozytywne zdarzenia, które pojawiają się w życiu wszystkich bohaterów. Dlatego, mimo iż główny motyw książki jest dość tragiczny, całość nie przytłacza, a wręcz przeciwnie – pozytywnie nastraja i czytelnik czuje ulgę, co przynajmniej w moim przypadku jest zawsze zaletą danej książki.

Gdybym miała określić o czym jest „Magiczna chwila” powiedziałabym, że o miłości! O całej gamie różnych jej rodzajów. Nie tylko o zaskakującej miłości macierzyńskiej do skrzywdzonego dziecka, która pojawia się u głównych bohaterek. Również o platonicznej miłości skrywanej przez wiele lat. O miłości po przejściach, na którą inny bohater w końcu odważa się zdecydować i dopuścić ją do siebie. I o wielu, wielu innych. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się motyw odnalezionej „dzikuski”, której pomaga pani doktor, angażując się całą sobą. Wspomniana przeze mnie miłość jest więc wszechobecna i wypełnia fabułę. Z tego względu myślę, że jest to bardziej książka dla kobiet, chociaż pewnie przypadnie do gustu również bardziej wrażliwym czytelnikom. W każdym razie, szczerze polecam tę powieść, gdyż na mnie wywarła ogromne wrażenie.

piątek, 1 maja 2020

„Wymazane” – Michał Witkowski

Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 25 września 2017
ISBN: 9788324046638
Liczba stron: 498

„Wymazane” to druga książka Michała Witkowskiego, którą przeczytałam i którą polecił mi sam autor po tym jak wyraziłam mój zachwyt nad przegenialnym „Drwalem”. Muszę przyznać, że trafiła w mój gust, chociaż nie była aż tak zabawna, jak mój „debiut”, jednak  ponownie po prostu nie mogłam powstrzymać się od głośnego śmiechu.

Tytułowe „Wymazane” to zabita deskami mieścina na północno-wschodnim krańcu Polski. Polski dziki wschód, którego pewnie nikomu by nie brakowało, gdyby rzeczywiście wymazano go z mapy kraju. Jest to oczywiście miasteczko fikcyjne, posiadające jednak całą masę stereotypowych cech, którymi można by opisać każdą prowincję. A ponieważ Witkowski mistrzowsko żongluje dowcipem, ubawiłam się setnie czytając o lokalnym kolorycie. Powieść ta ma jednak głębsze dno i nie chodzi mi tylko o wątek miłosny, który dominuje… Główny bohater – Damian Piękny – w końcu spotyka swój ideał kobiety – starą, grubą babcię, czyli miejscową mafiozinę „Alexis” i zaczyna się cała historia, która z każdą chwilą staje się coraz bardziej nieprawdopodobna. Nie uwierzę, jeśli ktoś powie, że nie u…śmiało go poprzednie zdanie, albo chociaż nie parsknął śmiechem. Jest to reakcja niemalże integralna z prozą Michała Witkowskiego!

Akcja książki rozgrywa się nie tylko współcześnie. Pojawiają się również retrospekcje w wykonaniu zarówno babci Damiana, jak i jej „następczyni” u boku chłopaka czyli „Alexis”. Obie panie wracają we wspomnieniach do swojej młodości, opowiadając chłopcu zarówno czasy wojny jak i powojenne perypetie w nowej Polsce. Przyznam, że w tym fragmentach bywało bardziej poważnie.

Niesamowicie spostrzegawcze oko dojrzało niuanse, które opisał później kąśliwy i dowcipy język! Mieszanka wybuchowa. Wprawdzie brakowało mi „Michaśki” z „Drwala”, ale nowi bohaterowie poradzili sobie równie dobrze. Chociaż oczywiście nie lepiej. Wyborna rozrywka – poprawa humoru murowana! Polecam.