czwartek, 28 lutego 2019

„Mój wiek męski” – Philip Roth

Wydawnictwo: Da Capo 
Tytuł oryginału: My Life as a Man
Data wydania: 1994
ISBN: 8386133562
Liczba stron: 399

„Mój wiek męski” to dość osobliwa książka Philipa Roth’a, którego utwory zazwyczaj bardzo przypadają mi do gustu. Tym razem mam jednak mieszane uczucia, a to głównie z tego powodu, że autor napisał powieść szkatułkową, która jest dość specyficznym gatunkiem. To powieść składająca się właściwie z kilku opowiadań, które można by czytać oddzielnie. Każde z nich dotyczy jednak tego samego tematu głównego i przedstawia go w nowym świetle, uzupełniając o kolejne detale, to co już wiemy. I chyba właśnie sposób przedstawienia historii głównego bohatera – Petera Tarnopola – przeszkadzał mi najbardziej podczas czytania…

Sama opowieść o Tarnopolu jest oczywiście w jak najlepszym gatunku i typowym dla Roth’a stylu, a protagonista bardzo wyrazisty i interesujący. Peter jest pisarzem i mężczyzną udręczonym przez kobiety. Niestety, w pewnym sensie na własne życzenie… Ciągle, na różne sposoby próbuje wyzwolić się spod wpływu kolejnych femme fatale – jest to jednak proces stały i bardzo skomplikowany, gdyż takie życie jest też w pewnym stopniu inspirujące, a Peter to w końcu twórca – pisarz… Jego powinnością jest opisywanie i kreowanie świata na kartach literatury. A co da mu lepszą motywację, impuls czy bodziec do pisania?

Jako bonus w „Moim wieku męskim” znajdziemy również opowiadania napisane przez Tarnopola, których bohaterem jest, znany fanom autora, Nathan Zuckermann. Było to wyjątkowo miłe spotkanie z tą postacią – szkoda, że tak krótkie. Szczególnie, że można było w tych historyjkach znaleźć wątki autobiograficzne zarówno Philipa Roth’a jak i „Petera Tarnopola”.

Czy polecam tę książkę? Fanom Roth’a z pewnością i, jeśli czytelnik nie ma zastrzeżeń do powieści szkatułkowej, to będzie to raczej dobry wybór. Może po prostu sięgnęłam po tę książkę w nieodpowiednim czasie? Może bardziej potrzebowałam teraz dynamiczniejszej powieści, a nie analizowania tego samego tematu z różnych stron i perspektyw i roztrząsania go ciągle na nowo?

sobota, 23 lutego 2019

„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” - Mario Vargas Llosa

Wydawnictwo: Znak
Tytuł oryginału: Travesuras de la niña mala
Data wydania: 2007
ISBN: 9788324008711
Liczba stron: 384

„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” to pierwsza książka autorstwa Mario Vargasa Llosa, po którą sięgnęłam i od razu okazał się to trafny wybór. Chciałam „sprawdzić” tego pisarza głównie ze względu na przyznaną mu Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, która – jak teraz sądzę – przyznana mu została zasłużenie. Z wielką ciekawością sięgnę w przyszłości po jego kolejne utwory.

Można by chyba zaryzykować stwierdzenie, że prawie każda książka opowiada historię jakiejś miłości, ale o tak wyjątkowej miłości i w tak dobrym stylu jak zrobił to Llosa w „Szelmostwach…” nie pisał nikt dotąd. Narratorem i głównym bohaterem książki jest Ricardo – Peruwiańczyk, tłumacz władający kilkoma językami, którego jedynym marzeniem i celem w życiu było zamieszkanie w Paryżu, co mu się zresztą dość szybko udało. Poza tym jego życie wypełnione jest nieustannie przez fascynację kobietą, którą poznał jeszcze w czasach szkolnych mieszkając w Limie. Wywarła na nim tak ogromne wrażenie, że ta młodzieńcza miłość stała się jedyną, prawdziwą i to na całe życie. Pozornie brzmi banalnie, ale zaręczam, że tak nie jest! Gdyż obiekt jego uczuć nie jest typowy – to kobieta fatalna, modliszka, wyrachowana, czuła, namiętna, gorąca, dominująca, perwersyjna i gotowa poświęcić wszystko dla osiągnięcia swojego celu…

Nie chciałabym zdradzać więcej, by nie psuć przyjemności czytelnikom decydującym się sięgnąć po „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”. Dodam jednak, że każdy rozdział będzie niesamowitą niespodzianką i pokaże „dziewczynkę” z zupełnie innej strony. Dostarczy to zarówno „Ricardito” (jak go nazywa) jak i czytelnikowi niesamowitą dawkę emocji i wrażeń, o których ciężko będzie zapomnieć. Jeśli dodamy do tego malowniczą scenerię – głównie Paryża, ale i Tokio, Londynu czy Madrytu oraz wiele ciekawych odwoływań do ojczyzny głównego bohatera, którą możemy lepiej poznać oraz przepiękny i subtelny styl literacki jakim posługuje się autor, to otrzymamy wyjątkowo dobrą porcję literatury na światowym poziomie, którą spokojnie można zaliczyć do klasyki gatunku. Polecam wszystkim to moje pierwsze zauroczenie Llosem.

wtorek, 19 lutego 2019

„Błękit” – Maja Lunde

Cykl: Kwartet klimatyczny (tom 2)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Blå
Data wydania: 6 czerwca 2018
ISBN: 9788308065389
Liczba stron: 336

„Błękit” to druga część kwartetu klimatycznego Mai Lunde. Ciekawiła mnie tak bardzo, że pozwoliłam sobie nagiąć lekko moje „zasady” i stosunkowo szybko sięgnąć po kolejną książkę tego samego autora. Powieść napisana została w konwencji pierwszej - „Historii pszczół”, co wg mnie nie jest pójściem na łatwiznę i powielaniem schematów, lecz rozwiązaniem mającym wpływ na spójność serii.

Tym razem autorka opowiada jednak naprzemiennie tylko dwie historie. Pierwsza jest bardzo aktualna, gdyż przypada na rok 2017 i dzieje się przede wszystkim w Norwegii. Narratorką jest Signe – siedemdziesięcioletnia kobieta, podróżniczka samotnie spędzająca czas na morzach, na swoim jachcie o nazwie „Błękit”, przez całe życie zaangażowana ekologicznie i walcząca dla sprawy. Człowiek już dokonał dość znaczących ingerencji w naturę zmieniając ekosystem, jednak skutki tych działań będą tak naprawdę odczuwalne dopiero za jakiś czas – wtedy kiedy dzieje się druga opowieść…

Jej narratorem i głównym bohaterem jest David – młody ojciec kilkuletniej Lou, który z powodu pożaru wywołanego ogromną suszą, musi opuścić swój dom i trafia w końcu do obozu dla uchodźców, w którym warunki pozwalają ludziom jako tako przetrwać, a przynajmniej nabrać trochę sił, zanim ruszą w dalszą drogę. Tam, gdzie wody jest pod dostatkiem czyli można wieść normalne życie. Mamy zaledwie rok 2041, jest więc to niedaleka, choć malowana dość ponurymi barwami, przyszłość przedstawiająca realia we Francji.

Aktualne perypetie obu bohaterów skłaniają ich do częstych wspomnień, z których możemy dowiedzieć się sporo na temat ich przeszłości. Powoduje to, że powieść nabiera głębi. To, co podobało mi się szczególnie, to przenikanie się obu opowieści. Bohaterowie jednej, odnajdują sporo śladów swoich poprzedników, w pewnym czasie czerpią nawet z ich doświadczeń.

Wyjątkowa, zaangażowana i po prostu piękna opowieść skłaniająca do refleksji, którą czyta się niezmiernie szybko, płynnie i przyjemnie. Maja Lunde przestrzega, ale również daje nadzieję i uświadamia, że tak naprawdę wszystko zależy od człowieka. Ważne, by w porę podjął właściwe decyzje. „Zimny kubeł wody”, który może być bardzo orzeźwiającym. Polecam i z wielką ciekawością czekam na kolejne części kwartetu. Intryguje mnie zarówno ich tematyka, jak i sposób przedstawienia historii. To, co wyszło do tej pory spod pióra Mai Lunde i co miałam okazję przeczytać jest bardzo obiecujące.

czwartek, 14 lutego 2019

„Moje życie z Mozartem” - Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak
Tytuł oryginału: Ma vie avec Mozart
data wydania: 2008
ISBN: 9788324009855
liczba stron: 117

„Moje życie z Mozartem” to bardzo specyficzna rozmowa prowadzona między autorem, a jego mistrzem – Mozartem – którego muzyka miała ogromny wpływ na życie pisarza i w której odnajdował odpowiedzi na trudne pytania, nurtujące go na przestrzeni lat. Schmitt prowadzi więc nietypowy dziennik. Jego nieregularne wpisy mają jednak adresata i jest nim właśnie Mozart. Jemu zwierza się ze swoich rozterek, pyta go o wskazówki kiedy pojawiają się wątpliwości i w tych listach dziękuje mu również za odpowiedzi, które odnajdywał za każdym razem w muzyce.

Bardzo osobista książka z wieloma wątkami autobiograficznymi, w której Schmitt miejscami może zbyt otwarcie mówi o swoich prywatnych sprawach, co jednak bez wątpienia przybliża czytelnika do pisarza. Poza tym możemy dowiedzieć się z niej sporo o muzycznych fascynacjach autora, który sam wybrał muzykę znajdującą się na dołączonej do książki płycie. (Ja mój egzemplarz nabyłam w antykwariacie i niestety nie posiadał kompaktu. Na szczęście, na podstawie spisu utworów muzycznych znajdującego się na końcu książki, można znaleźć poszczególne fragmenty online i je odsłuchać).

Wyjątkowo krótka, ale niezmiernie wartościowa książeczka, w której każdy odnajdzie kawałek siebie. Refleksyjna, inspirująca, ciepła i pozytywna, w której muzyka tworzy niepowtarzalny klimat. Nieśpieszna rozmowa między dwójką artystów z subtelną i magiczną muzyką w tle. Polecam zarówno miłośnikom Erica-Emmanuela Schmitta jak i melomanom, otwartym na różne gatunki, gdyż jest to niezwykle ciekawa książka również o „czytaniu” muzyki.

czwartek, 7 lutego 2019

„Historia pszczół” – Maja Lunde

Cykl: Kwartet klimatyczny (tom 1) 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Bienes Historie, roman
Data wydania: 14 kwietnia 2016
ISBN: 9788308061060
Liczba stron: 514

„Historia pszczół” to nietypowa saga opisująca losy ludzi, których życie związane było na różny sposób z pszczołami. Akcja powieści rozgrywa się naprzemiennie w trzech miejscach na świecie, które dzielą od siebie zarówno setki kilometrów, jak i lat, jednak fabuła bardzo płynnie przechodzi od jednej do drugiej opowieści uzupełniając całą historię i tworząc mimo wszystko jedną spójną całość.

Pierwszym narratorem jest młoda Chinka Tao, która żyje w 2098 roku na prowincji i trudni się ręcznym zapylaniem kwiatów, gdyż w jej świecie pszczół już od dawna nie ma. Pracuje każdego dnia sumiennie po wiele godzin, w niewygodnej pozycji, dla dobra społeczności. Aż pewnego dnia zdarza się tragedia, która już na zawsze odmieni nie tylko jej mały świat…

Drugą opowieść przedstawia XIX-wieczny niespełniony angielski uczony – William, który musiał poświęcić swoją karierę naukową dla dobra dość licznej rodziny. Jednak, kiedy większość dzieci jest już prawie dorosła, postanawia wrócić do obserwacji pszczół, które fascynowały go od dawna i udoskonalić model ula. Czy jednak uda mu się być prekursorem w tej dziedzinie i zdobyć światową sławę?

Ostatnia historia – najbardziej współczesna, bo z 2007 roku – opowiadana jest przez Georga ze Stanów Zjednoczonych, który jest z dziada pradziada pszczelarzem. Udoskonalił swoje gospodarstwo i posiada kilkaset uli. Pszczoły to cały jego świat, dba o nie najlepiej jak potrafi i marzy, że to dziedzictwo będzie mógł przekazać swojemu jedynemu synowi. Tylko czy jego powołaniem również będzie zajmowanie się owadami?
Ta książka to przede wszystkim piękna opowieść o relacjach rodzinnych – głównie między dziećmi a rodzicami, choć nie tylko. Autorka bardzo trafnie ujęła napięcia jakie się tam pojawiają, ale i uczucia jakie towarzyszą obu stronom tych układów. Jest to również powieść o wpływie i potędze natury. O tym jak bardzo człowiek jest od niej uzależniony i o tym, że potrafi się ona odwdzięczyć pięknym za nadobne, o czym nie można zapominać.

Myślę, że autorka w pewnym sensie próbuje przestrzec nas trochę i uświadomić, że chociaż jesteśmy podporządkowani naturze, to też bardzo dużo zależy od człowieka i w przyszłości będzie on ponosić konsekwencje swego działania – zarówno te pozytywne jak i negatywne. Paradoksalnie, chyba od samego początku najbardziej zaciekawiła mnie dość futurystyczna opowieść Tao z końca XXI wieku, mimo że nie gustuję w opowiastkach przedstawiających nieprzewidywalne wizje przyszłości. Poza tym była to zdecydowanie najbardziej przygnębiająca i chwilami przytłaczająca historia. Jednakowoż ona chyba daje najwięcej nadziei, bo dotyczy tego czasu, na który mamy jeszcze wpływ. To taka kartka, którą możemy zapisać zupełnie inaczej jeśli będziemy postępować mądrze.

Wyjątkowa, inna, mądra, psychologiczno-przyrodnicza opowieść (bo zawiera też wiele interesujących naukowych faktów), podczas czytania której nie sposób się pozbyć ochoty na miód i wrażenia, że nieustannie towarzyszy nam bzyczenie pszczół. Osobliwe doświadczenie. Polecam!