wtorek, 27 lutego 2024

„Najważniejsze to przeżyć” – Ałbena Grabowska

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2023-09-05
Liczba stron: 320
ISBN: 9788383380957

Długo czekałam na kolejną książkę Ałbeny Grabowskiej i, przyzwyczajona do jej obszernych sag, poczułam lekkie rozczarowanie objętością tej powieści. Okazało się, że to książka zupełnie inna od poprzednich – także fabularnie i tematycznie. Tym razem Grabowska skupia się na dość nietypowym problemie, jednak bezpośrednio związanym z jednym z popularniejszych motywów literackich ostatnich czasów – pisze o życiu w powojennej Warszawie.

Główną bohaterką książki jest Mirka – najmłodsza córka państwa Pataczków, którzy po zakończeniu wojny wracają do rodzinnej Warszawy. Są szczęściarzami – wszyscy przeżyli, a ich dom stoi i mogą użytkować większość ocalałego mieszkania. Ojciec jest lekarzem, więc pracę dostaje od razu; matka – polonistka – zatrudnia się w gazecie, a starsza siostra Mirki, jako typowa nastolatka, skupia się na zawodzie miłosnym i na sobie.

Ciężkie lata wojenne odcisnęły piętno na wszystkich. Niby żyją, ale pozbawieni energii i optymizmu snują się jak cienie. Mirka, jako jedyna, wydaje się kontrastować z ogarniającą ją masą. Skupia się na chwili obecnej, na działaniu i przetrwaniu – bardzo skutecznym zresztą. Wynajduje sobie zajęcie, na którym zarabia dużo więcej niż na własne potrzeby. Może więc pomagać najbliższym – rodzinie i przyjaciołom. Zadziwia swoją postawą, efektywnością i siłą.

„Najważniejsze to przeżyć” – powtarzają jak mantrę bohaterowie książki. Owszem – to podstawa, jednak teraz ważne jest, by mieć cel i skupić się na nim, starając się pozostawić ten ogrom okrucieństwa za sobą. Ważne, by myśleć o przyszłości i przestać rozpamiętywać to, co było. Pamiętać, a rozpamiętywać to dwie różne rzeczy. Tego powinni nauczyć się bohaterowie i… czytelnicy książki.

Powieść bardzo poruszająca, miejscami dojmująco smutna… Niektórzy pewnie stwierdzą, że pesymistyczna. Może się tak wydawać, gdyż tematyka jest bez wątpienia bolesna. Szczególnie fragmenty, dotyczące przeżyć wojennych, opisywane w „Kurierze warszawskim”, czy pacjenci doktora, których dotyczą konkretne, odrębne rozdziały. Jednak główna bohaterka Mirka – jawi się niczym iskierka i zaraża swoją energią. Roztacza wokół siebie bardzo ciepłą pozytywną atmosferę. Jest rezolutna, wygadana, cwana i dobra. To wpływa na ogólny odbiór lektury, który jest dla mnie mimo wszystko bardzo pozytywny.

Ałbena Grabowska pozostała wierna swojemu stylowi, sięgnęła jedynie po mocniejszy temat i na nim się skupiła. Jest poruszająco, wzruszająco, emocjonująco. Chwilami ciężko, jednak chce się to czytać, gdyż fabuła intryguje i wciąga. Miłośnicy autorki będą zachwyceni. I zaryzykuję stwierdzenie, że tą powieścią zyska sporo nowych fanów. Polecam i czekam na kolejną książkę.

czwartek, 22 lutego 2024

„Blizna” – Juan Gómez-Jurado

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Antonia Scott
Tytuł oryginału: Cicatriz
Data wydania: 2024-02-15
Liczba stron: 480
ISBN: 9788383304380

Po przeczytaniu (w ramach akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN) całej trylogii Juana Gomez-Jurado, nie sądziłam, że tak szybko w moje ręce trafi kolejna niespodzianka autora – autora oraz wydawnictwa, które ponowne zaprosiło mnie do miłej współpracy. Wprawdzie jest to w pewnym sensie część cyklu o Antonii Scott i „Blizna” uznana jest jako zerowa część serii czyli za tzw. prequel, jednak jestem zdania, że można ją traktować jak najbardziej indywidualnie – jako odrębną powieść i dobry sposób, by „przetestować” nowego autora i sprawdzić czy trafia w nasz gust. „Blizna” to historia postaci, która pojawiła się w pewnym epizodzie w powieści „Czarna wilczyca” – to historia Iriny Badi i jej drogi do tego, „czym” stała się później...

Głównym bohaterem książki jest Simon – geniusz komputerowy, który stworzył fenomenalny program, dający użytkownikom wiele możliwości. Wszystko poświęcił swojemu projektowi – życie prywatne, rodzinne, dom. Gdyby tylko miał wsparcie sponsora, mógłby go dopracować, by stał się praktycznie niezawodny. W końcu zacząłby zarabiać i normalnie żyć. Pewnego dnia okazuje się, że przyjaciel i najbliższy współpracownik Simona umówił ich na spotkanie z prawdziwym potentatem internetowym – w końcu otworzyły się przed nimi jakieś drzwi i pojawiła się szansa. Trzeba ją tylko wykorzystać. I wtedy zdarza się drugi cud – udaje im się z tą wielką firmą podpisać umowę– oczywiście pełną kruczków prawnych, więc łatwo nie będzie. Mimo to, przyjaciele zaczynają wierzyć, że im się uda! Na fali sukcesu, odurzony mocą endorfin, Simon postanawia na własny użytek zmodyfikować swój program. W ten sposób w świecie internetu znajduje kobietę podobną do jego pierwszej i nieszczęśliwej, a raczej traumatycznej miłości. Irina jest tą, na którą czekał tyle lat. Simon jest tym, kogo szukała. Jak potoczy się ich nieprawdopodobna bajka? Co ukrywa kobieta?

Po tym jak zachwyciła mnie trylogia o Antonii Scott, a jej autora Juana Gimez-Jurado uznałam za swoje największe odkrycie 2023 roku, z ogromną chęcią sięgnęłam po kolejną powieść pt. „Blizna”. Czytając kolejne strony, zastanawiałam się, jak autor nawiąże do trylogii, skoro to prequel. Z każdym kolejnym rozdziałem akcja wciągała mnie coraz bardziej, a zaskoczenie narastało. To zupełnie inna i odrębna opowieść. Inne są już same realia i miejsce akcji, bo tym razem są to Stany Zjednoczone, a poza rdzennymi mieszkańcami Ameryki pojawiają się dla kontrastu słowiańskie typy ze wschodu Europy. Na Ukrainę przenosimy się również podczas retrospektywnych opowieści jednej z bohaterek. Klimat mocno odległy od hiszpańskiego charakteru trylogii, mimo to zachwyciłam się ponownie. I jestem niezmiernie zadowolona, że autor pokazał swoją inną twarz. Oczywiście, nadal pozostał w gatunku trzymającego w napięciu thrillera o wartkiej akcji, który wywołuje wypieki na twarzy.

„Blizna” to powieść o zemście – precyzyjnie zaplanowanej w najmniejszym szczególe i przygotowywanej z największą starannością przez wiele lat. Plan realizowany stopniowo i sukcesywnie, krok po kroku. W zasadzie fabułę można by określić jako studium współczesnej zemsty. Robi wrażenie. Dla równowagi autor poprowadził drugi wątek, dotyczący życia uczuciowego głównego bohatera. Nietrudno się domyślić, że oba będą ze sobą mocno powiązane. Wiele można się domyślić po tym co już wspomniałam, ale gwarantuję, że ta książka zszokuje i to nie raz!

Coś mi się wydaje, że autor, zaskoczony i zachęcony popularnością trylogii, postanowił jeszcze bardziej wykorzystać swój sukces, tworząc kolejne prequele. Na pierwszej stronie „Blizny” wydawca informuje o dwóch kolejnych książkach, które ukażą się w sierpniu („Pacjent”) oraz w październiku („Sekretna historia Pana White’a”) tego roku. Sprytny i nietypowy zabieg, by do istniejącej trylogii stworzyć drugą – wprowadzającą do historii. Co by nie powodowało autorem i tak niezmiernie się cieszę i czekam niecierpliwie na kolejne części, a także – później – na nową, odrębną powieść z zupełnie innymi bohaterami.

Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN”, któremu ponownie dziękuję za kolejne czytelnicze doznania.

wtorek, 6 lutego 2024

„Słodycz zapomnienia” – Kristin Harmel

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: The Sweetness of Forgetting
Data wydania: 2021-07-14
Data 1. wyd. pol.: 2016-01-20
Liczba stron: 384
ISBN: 9788381397667

„Słodycz zapomnienia” to jedna z wcześniejszych książek Kristin Harmel i chociaż fabularnie autorka miała bardzo dobry i oryginalny pomysł, to warsztatowo można zauważyć rękę nowicjuszki. Brakuje mi też trochę bardziej rozbudowanego tła całej historii oraz dokładniejszych portretów głównych bohaterów. Czytając, odnosiłam wrażenie, że autorka starała się pisać jak najbardziej zwięźle, by zmieścić się na określonej liczbie stron. Cóż, może taka „uroda” początków… Mimo to, poznawanie historii Rose, Hope oraz Annie sprawiło mi wielką przyjemność. Było bardzo emocjonująco i wzruszająco.

Hope prowadzi w małym miasteczku rodzinną cukiernię, która od kilku pokoleń przekazywana jest z matki na córkę. Jej córka Annie, mimo iż jest typową zbuntowaną nastolatką, codziennie jej w tym pomaga i uważa to za całkiem naturalne. Mimo to, kobiety średnio się dogadują – atmosfera miedzy nimi jest dość ciężka. Jednak jest ktoś, kto sprawi, że zaczną wspólnie działać i to z całkiem dobrym skutkiem. Tym kimś jest nestorka rodu – Rosa – babcia Hope, która cierpi na Alzheimera. W jednej z coraz rzadszych chwil jasności umysłu prosi wnuczkę, by sprawdziła co w czasie drugiej wojny świtowej się stało z kilkoma osobami. Może się tego dowiedzieć tylko w Paryżu. Szaleństwo chorej, która żyje w różnych światach? Nie. Najprawdziwsza, chociaż nieprawdopodobna, przeszłość – przeszłość Rosy ale i przeszłość Hope.

Ogólnopojęta tematyka drugiej wojny światowej ciągle jest bardzo popularna w literaturze obyczajowej. Są autorki, które się wręcz w niej specjalizują. Jedną z nich jest chyba Kristin Harmel. Wprawdzie nie czytałam wszystkich jej powieści, ale te które wpadły w moje ręce opowiadają właśnie o tym tragicznym okresie. Tym razem autorka kładzie nacisk na Holocaust. I przyznam, że porusza kilka zupełnie nieznanych faktów, co jest wielkim plusem fabuły.

Dodatkowo na oryginalność powieści – oczywiście poza zaskakującą historią protagonistek – wpływa pewien akcent kulinarny. Główne bohaterki od lat, od pokoleń związane są z cukiernią. W książce znajdziemy więc kilka przepisów Rose na specjały z różnych stron świata. Ciekawe, czy jest czytelnik, który je wypróbował pomiędzy kolejnymi rozdziałami książki.

Nie ukrywam, że książki Kristin Harmel bardzo mocno przypominają mi styl Kristin Hannah i chyba przez to podobieństwo do jednej z moich ulubionych autorek sięgnęłam po raz pierwszy po powieść Harmel. Myślę, że nie skradną one mojego serca tak bardzo jak opowieści Hannah, jednak dostrzegam ich potencjał. Poza tym nie widzę przeciwwskazań, by w oczekiwaniu na premierę pierwszej Kristin, nie zapoznać się z twórczością Kristin nr 2. Tu także są emocje, wzruszenia i wiele odcieni miłości.