piątek, 30 lipca 2021

„Uczniowie Hippokratesa. Doktor Bogumił” – Ałbena Grabowska

Cykl: Uczniowie Hippokratesa (tom 1)
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 12 sierpnia 2020
ISBN: 9788366500631
liczba stron: 512

Na przeczytanie tej książki zdecydowałam się po skończeniu genialnego cyklu „Stulecie Winnych” tej samej autorki. Medyczna tematyka zdecydowanie nie była argumentem przeważającym. Powiedzmy, że nie wadziła. Bardziej miałam ochotę na sięgnięcie po bardzo dobrze napisaną prozę. Pióro Ałbeny Grabowskiej trafiło w mój gust jak w dziesiątkę, dlatego zrobiłam to z przyjemnością. Po przeczytaniu pierwszego tomu ucieszyłam się, że jest on początkiem serii „lekarskiej”. Miło będzie wrócić do niej za jakiś czas. Jest to wyjątkowo nieszablonowo napisana książka – oby więcej tego typu pozycji pojawiło się na rynku. Ale po kolei.

Jak można się domyśleć po tytule, głównym bohaterem powieści jest Bogumił – doktor, jednak nietypowy, gdyż nie pochodził z rodziny o lekarskich tradycjach, co było typowe pod koniec XIX wieku, kiedy to rozgrywa się fabuła książki. Zostanie lekarzem było jego marzeniem, którego nigdy nie mógłby spełnić, gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, któremu zawsze jednak ktoś życzliwy „dopomaga”… Bogumił rozpoczyna nowy rozdział swojego zawodowego życia, który wiąże się z podjęciem pracy w warszawskim szpitalu. Zainspirowany wielkim odkryciem kolegi po fachu, pragnie pomagać swoim pacjentkom podczas porodów, znieczulając je eterem. Niestety, w wyjątkowo zaściankowym i ograniczonym [sic!] środowisku lekarzy tamtym lat, wszelkie nowinki traktowane są z wielką ostrożnością – delikatnie sprawę ujmując…

Nie mówiąc już o tym, że to wyjątkowo hermetyczne środowisko, o czym przekonała się zafascynowana medycyną szwagierka Bogumiła. Wychowana w typowo lekarskiej rodzinie, w której nie tylko ojciec ale i bracia byli medykami, siłą rzeczy musiała połknąć bakcyla. Początkowo przeglądała czasopisma medyczne, które pojawiały się w domu, potem poznała podręczniki, z których uczyli się bliscy, na pamięć. W dyskusjach o najnowszych odkryciach medycznych uczestniczyła niemalże osobiście – tłumacząc zagraniczną korespondencję Bogumiła. Jednak tego wszystkiego było jej za mało. Co wymyśliła ta wyjątkowo nieurodziwa kobieta o nieprzeciętnym umyśle i jak potoczą się jej losy?

Zaskakującą była dla mnie wiadomość, że Ałbena Grabowska jest specjalistą neurologiem i aż do 2011 roku czynnie wykonywała swój zawód. Już po kilku stronach można zauważyć, że bardzo swobodnie porusza się w tym medycznym światku. Jednocześnie, w bardzo przystępny sposób przekazuje czytelnikom ogrom swojej specjalistycznej wiedzy. Dodam, iż poszczególne rozdziały oddzielone są fabularyzowanymi opowieściami przedstawiającymi historie lekarzy, którzy dokonywali rewolucyjnych jak na swoje czasy odkryć i którzy spotykali się niestety z ogromnym niezrozumieniem swoich środowisk. Te wstawki oparte na faktach mają być w pewnym sensie odnośnikiem do wydarzeń z opowieści o doktorze Bogumile i uzupełniać je o pewne konkrety.

„Uczniowie Hipokratesa. Doktor Bogumił” to intrygująca fabuła opisująca nie tylko lekarskie środowisko i trudności jakie napotykali codziennie praktykujący lekarze, ale ogólnie przekrój społeczeństwa z przełomu XIX i XX wieku. Wprawdzie wcześniej czy później pojawia się na scenie kolejny lekarz, jednak mimo wszystko czytelnik może podglądać także wiele innych ciekawych i bardziej „przeciętnych” postaci. Miło było przenieść się na kartach książki tym razem w trochę bardziej odległą przeszłość.

Nietuzinkowe ujęcie wydawałoby się dość konkretnego tematu, który raczej trafi do określonego grona odbiorców sprawia, że to książka bardzo uniwersalna i wróżę jej bardzo dużą popularność. Lekkie pióro, dowcipne ujęcie pewnych tematów, które wywoływały głośny śmiech, a przynajmniej duży uśmiech, to wielka zaleta książki. Intrygująca fabuła, która sprawia, że chce się jeszcze! Ja nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po drugi tom czyli bardziej współczesną opowieść o doktor Annie. Polecam!

 

sobota, 24 lipca 2021

„Dziewczyna o czterech palcach” - Marek Krajewski

Cykl: Edward Popielski (tom 8)
Wydawnictwo: Znak    
Data wydania: 15 maja 2019
ISBN: 9788324058150
Liczba stron: 416

Książka bardzo spójna z całym cyklem o Edwardzie Popielskim. Czytało mi się tak, jakbym sięgnęła po kolejny „rozdział” długiej opowieści o przygodach Popielskiego. Ma to swój urok, gdyż jest czymś stałym, pewnym, konsekwentnym – czytelnik wie czego się spodziewać i nie rozczaruje się.

W tym 8 tomie serii ponownie przenosimy się w przeszłość. Mamy 1922 rok. Jest to czas przełomu na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, a Popielski liczy sobie 36 lat. Jego kariera policyjna nie rozwija się niestety tak jakby sobie tego życzył. W sumie idzie nawet w przeciwnym od życzonego kierunku… By ją ratować, przyjmuje tzw. „propozycję nie do odrzucenia”. Jego zadaniem jest wyśledzenie bardzo groźnego i okrutnego bandyty, z którym zresztą miał osobiście do czynienia oraz wyjaśnienie samobójstwa, z którym z pewnością tenże ma jakieś powiązania. Przystępując do gry nie spodziewa się, że stawka jest aż tak wysoka. Nie chodzi tylko o jego awans lub uniknięcie degradacji. Na szali leży również niepodległość Polski!

„Dziewczyna o czterech palcach” to pierwszy kryminał szpiegowski Marka Krajewskiego. Rzeczywiście, Popielski trafia w sam środek rozgrywek miedzy szpiegami polskimi, rosyjskimi lub działającymi na dwa fronty. Intrygi, prowokacje, zamachy, tortury, przestępstwa, morderstwa, a to wszystko oczywiście walka o władzę. Do tego w wyjątkowo oryginalny i nieprzeciętny sposób. Dwaj główni rywale to nie tylko bardzo elokwentni i oczytani mężczyźni. To również miłośnicy i można zaryzykować stwierdzenie mistrzowie szachów. Bez problemu zatem wyprzedzają kilka ruchów przeciwnika, tak, by móc nim manipulować…

Jest to powieść kryminalna, w tle której znajdują się prawdziwe, lekko zmodyfikowane wydarzenia historyczne. Jednym z nich jest zabójstwo prezydenta Narutowicza. W powieści pojawia się również postać jego mordercy czyli Eligiusza Niewiadomskiego. Również wątek związany z Marszałkiem Piłsudskim miał swoje źródła w wydarzeniach historycznych. Celowo piszę dość ogólnie, by czytelnikowi nie zdradzić zbyt wielu wątków i nie pozbawić go przyjemności odkrywania kolejnych kart.

Kryminał retro na bardzo wysokim poziomie. Trzymający w napięciu i pełen zaskakujących zwrotów akcji. Z pewnością nie zawiedzie nawet najbardziej wybrednego fana gatunku. Rozrywka w czystej…. no może w dość brutalnej i mrocznej formie, ale tacy są właśnie bohaterowie Marka Krajewskiego.

Ps. Popielski jako dojrzały i energiczny mężczyzna, który znajduje się w przełomowym momencie swojego życia, to jeden z ciekawszych, jeśli nie najciekawszy portret tego bohatera. Polecam!

poniedziałek, 19 lipca 2021

„Gdzie poniesie wiatr” - Kristin Hannah

Tłumaczenie: Anna Zielińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: The Four Winds
Data wydania: 14 kwietnia 2021
ISBN: 9788381397339
Liczba stron: 505

Będzie to z pewnością dość kontrowersyjna książka Kristin Hannah. Już zresztą budzi skrajne opinie i moja również taka będzie. Hannah należy do moich ulubionych pisarek. Jej styl i emocjonalność mocno trafiła w mój gust. Jednak ta książka jest zupełnie inna. Nie tylko ze względu na tematykę, gdyż przenosimy się mocno w przeszłość i trafiamy w sam środek kryzysu amerykańskiego lat 30-tych i to na teksaskiej farmie! Jednak tło historyczne jest dość swobodnie stworzone i w sumie jest to książka zaledwie zainspirowana wydarzeniami historycznymi. Autorka sama przyznaje, że starała się trzymać blisko faktów, jednak historia i jej bohaterowie to fikcja literacka. Nie trzymała się również chronologii i zmieniała daty, dostosowując je do fabuły.

Główną bohaterką „Gdzie poniesie wiatr” jest Elsa – dziewczyna dość przeciętna, nijaka, niezbyt urodziwa, chorowita i traktowana przez rodziców jako ta gorsza (z trzech) córka. Ograniczana na każdym kroku, w końcu postanawia się zbuntować. Kończy się to małżeństwem z przypadkowym chłopakiem, który staje na wysokości zadania i nie uchyla się od odpowiedzialności za dziecko. Jednak, co dobrego może wyniknąć z małżeństwa z rozsądku, w którym nie ma miłości? Mimo to Elsa nadzwyczaj dobrze odnajduje się w nowej sytuacji i wydaje się, że znalazła swoje miejsce na ziemi. Ale wtedy Wielkie Równiny zaczyna pustoszyć susza. Teraz wyprawa do Kalifornii nie oznacza już tylko szansy na lepszy zarobek, to szansa na to, by uratować życie…

Temat wydawał się bardzo oryginalny i ciekawy – szczególnie biorąc pod uwagę twórczość Kristin Hannah. Chociaż i na tle innych autorów brzmiał niepowtarzalnie. Największa katastrofa ekologiczna jaka nawiedziła Amerykę w latach 30-tych XX wieku, wydaje się szczególnie ciekawym tematem, biorąc pod uwagę współczesny kontekst i pandemię covid-19. Z tą katastrofą oczywiście nierozerwalnie związany był upadek gospodarczy, którego skutkiem było ogromne bezrobocie i tragedie tysięcy rodzin. Niejednokrotnie opuszczali oni zniszczone przez spustynnienie domostwa i po długiej wędrówce usiłowali zacząć wszystko w nowym miejscu. I to w miejscu, w którym wcale nie byli mile widziani.

Do tego momentu wszystko wydaje się być poprawne i obiecujące. Jednak sposób w jaki autorka opowiedziała historię mocno mnie zaskoczył – niestety negatywnie. Przez ponad połowę książki następowały po sobie opisy dnia codziennego na farmie dotykanej non stop przez burze piaskowe. Bohaterowie zmagali się z coraz to nowymi trudnościami, nie mając jakichkolwiek perspektyw na wyjście z tej koszmarnej sytuacji. Tragizm w książkach? Ok. Ale opisany tak nudno i monotonnie. Miałam wrażenie, że cały czas czytam wstęp do opowieści, tylko dlaczego przez ponad 250 stron? Jestem pewna, że mniej cierpliwi czytelnicy w tym momencie odpuścili sobie dalsze czytanie, nie dając tej książce szansy na finał. Podobnie portret głównej bohaterki został namalowany tak bardzo „płasko” – jednowymiarowo. Tworząc z niej bardzo nudną postać, która raczej nie porwie czytelnika za serce… A jednak...

Powyżej napisałam o pierwszej połowie książki. Na szczęście autorka (jak zawsze!) ZASKAKUJE i zaserwowała czytelnikom zwrot akcji. Z wiadomych względów nie będę odnosiła się do treści. Kiedy, jak, gdzie, dlaczego… Ale w drugiej części akcja zdecydowanie nabiera tempa, jest bardziej zróżnicowana i dynamiczna. Oczywiście, pojawi się więcej emocji, napięcie wzrośnie tak, że przy ciągnącym się kilka dni początku, będzie można ją zakończyć w jeden wieczór, gdyż inaczej po prostu się nie da. I jak tu ocenić tę książkę? Niestety, jeśli mam brać pod uwagę całość, nie będzie to 8 gwiazdek (czyli rewelacyjna), a raczej 6 (dobra) no może 6,5 jeśli by się dało.

Historia Wielkiego Amerykańskiego Kryzysu i obraz „amerykańskiego snu”. Ameryka to w końcu kraj wielkich możliwości. Kraj, gdzie wszystko jest możliwe. Czy aby na pewno? Opowieść o wielkiej sile miłości, o determinacji i o podejmowaniu trudnych wyborów. To także obraz roli kobiety w trudnych czasach zdominowanych przez mężczyzn. Przymykając oko na „wstęp”, polecam szczególnie miłośnikom Kristin Hannah oraz „amerykańskich” książek. Będę wspominać pozytywnie, gdyż najważniejsze jak się kończy.

piątek, 2 lipca 2021

„A diabeł wciąż się śmieje” - Régine Deforges

Cykl: Niebieski rower (tom 3)
Wydawnictwo: Bellona
Tytuł oryginału: Diable en rit encore
Data wydania: 1990
ISBN: 8311078491
Liczba stron: 301

Fabuła trzeciej części serii „Niebieski rower” obejmuje 1944 i 45 rok. Śledzimy kontynuację losów Lei oraz innych bohaterów z dwóch poprzednich tomów. Wojna powoli dobiega końca, jednak nie brak tu coraz bardziej dramatycznych zdarzeń, które wprowadzają (do tej pory radosną, beztroską i energiczną) Leę w apatię i depresję. Coraz bardziej dojrzała dziewczyna przeżywa mocno śmierć bliskich jej osób oraz kolejne tragedie. Chwilowe odreagowanie, w bardzo przyjemny i typowy dla siebie sposób, zapewnia jej czasami Francois Tavernier, który musi realizować kolejne tajne misje. Nie ma więc dla ukochanej tak wiele czasu jakby tego chciała. Mimo to, intuicyjnie zawsze znajduje się w odpowiednim miejscu, kiedy ta potrzebuje go najbardziej.

Wiele wątków znajduje w tej części swój finał. Czytelnik może więc zaspokoić swoją ciekawość i poczuć ulgę, że trochę się wyjaśni. Jednak ze względu na fakt, iż to saga – i to aż 9 tomowa (chociaż na polski przetłumaczono zaledwie 4 części) – to oczywiście wątek związany z Leo zostanie „urwany”. Nie przeszkadza to jednak zakończyć w tym miejscu przygody z „Niebieskim rowerem” lub w spokoju poczekać na „zdobycie” kolejnego tomu.

Warto wspomnieć, że w 3 tomie autorka dużo więcej miejsca poświęca opisom wydarzeń historycznych związanych ze wspomnianym już przeze mnie okresem drugiej wojny światowej. Ostatnie walki, naloty, kapitulacje itd. uzupełniają rozterki i miłostki bohaterów. Przez to książka wydaje si bardziej zróżnicowana i ciekawa. Wprawdzie tło historyczne skonstruowane jest raczej w dość infantylny, mało merytoryczny i ogólny, by nie powiedzieć „babski” sposób, jednak nie zakłóca to ogólnego odbioru treści.

Dużym atutem tej części jest ukazanie Leo z zupełnie innej strony. Dziewczyna przechodzi przemianę wewnętrzną. Staje się bardziej dojrzała. Okrucieństwo wojny przytłacza ją i niestety odbija się to na jej zdrowiu, gdyż przechodzi depresję. Wzbogaconą biografią jej postać sporo zyskuje. Intryguje, czy dziewczyna będzie w stanie zrealizować swoje cele…

Dla mnie sięgnięcie po „A diabeł wciąż się śmieje” było naturalną konsekwencją sięgnięcia po pierwszą część serii. Nie było rozważań: „ciągnąć to czy odpuścić”. Nie lubię urywać cykli i uważam, że tylko po przeczytaniu całości można wyrobić sobie zdanie na jej temat. Mogę jednak zrozumieć tych, którzy trochę kręcą nosem na książki Regine Deforges. Nie jest to literatura najwyższych lotów – raczej romansidło z historią w tle. Jednak ze względu na Francję trafiło w mój gust. Chętnie przeczytam ostatnią część (jeśli uda mi się ją kupić), gdyż wnioskując z jej opisu, czeka czytelnika sporo zwrotów akcji.