sobota, 14 listopada 2020

„Iskra życia” – Erich Maria Remarque

Wydawnictwo: Czytelnik
Tytuł oryginału: Der Funke Leben
Data wydania: 1995
ISBN: 8307024803
Liczba stron: 324

Erich Maria Remarque to mój ulubiony niemiecki pisarz. Uwielbiam jego powieści i bez wahania używam tego określenia w kontekście jego twórczości. Mimo, iż w przeważającej większości autor kreując świat swoich bohaterów bazuje jedynie na swojej wyobraźni, czytelnik odnosi wrażenie, iż czyta przejmujące pamiętniki lub rzeczowy fabularyzowany dokument dawnych czasów. Nie przypominam sobie innego pisarza, który w podobnie sugestywny sposób oddaje tragizm bohaterów i ich przeżyć.

„Iskra życia” to jedyna książka Remarque'a, która porusza bezpośrednio temat obozów koncentracyjnych. Fabuła rozgrywa się w Mellern, fikcyjnym obozie, który swoją działalność rozpoczął na długo przed drugą wojną światową. Prawdziwi weterani przebywali w nim ponad 10 lat i byli niewygodnymi więźniami politycznymi. W czasie wojny skład osadzonych porównywalny był już oczywiście z innymi obozami. Akcja książki rozgrywa się tuż przed wyzwoleniem. Autor opisuje głównie życie więźniów małego obozu, oficjalnie określanego oddziałem rekonwalescencji, którzy byli już zbyt słabi by wykonywać jakąkolwiek pracę na rzecz rzeczy. Ich jedynym „zajęciem” było przetrwanie – zmaganie się każdego dnia z głodem, chorobami, wyniszczonym organizmem, nie mówiąc już o nadwyrężonej do granic wytrzymałości psychice.

Remarque w niezwykle realistyczny i przepełniony emocjami sposób opisał obozowe życie. Hierarchię i zasady rządzące również wśród więźniów. Dzięki nim było względnie możliwe zapanowanie nad tym chaosem i znalezienie jakiegoś sposobu – a raczej szansy – na przetrwanie. Nierzadko, w odwecie, więźniowie nie tylko mieli ograniczane racje żywnościowe lecz byli całkowicie ich pozbawiani. Kto chciał przeżyć jeszcze jeden dzień, musiał sam zorganizować coś do jedzenia. Niewyobrażalne w jaki sposób się to odbywało. Zresztą więźniowie wykazywali się niezwykłym zmysłem organizacyjnym także w innych dziedzinach. W Mellern funkcjonował prawdziwy ruch oporu, który powoli, mozolnie lecz sukcesywnie, szykował się na moment wyzwolenia i przejęcia „dowodzenia” nad obozem. Ktoś musiał zająć się tzw. administracją, która zorganizowałaby nowe – wolne – życie, po tym jak Niemcy uciekną. Z pewnością, zapanowanie nad specyficznymi obozowymi warunkami przekraczałoby możliwości amerykańskich wyzwolicieli. Tajna organizacja działała i uratowała wiele jednostek, które musiały przeżyć za wszelką cenę.

Realia obozowe Remarque opisuje oczywiście na przykładzie kilku głównych bohaterów, przenikliwie opisując ich zróżnicowane portrety psychologiczne oraz biografie. Najwięcej uwagi poświęca jednak Friedrichowi Kollerowi, który przez większą część książki chce być nazywany tylko numerem – 509. Przebywa on w obozie 12 lat. Od dawna już jest zrezygnowany i nie widzi szansy na szczęśliwe zakończenie. Jednak pewnego dnia coś sprawia, że budzi się w nim nadzieja. Pojawia się cel, bardzo bliski – zaczyna widzieć sens w fakcie, że ciągle żyje, mimo iż np. waży tylko 35 kg. Swoją postawą zaraża innych bliskich mu więźniów. Wielu z nich będzie miało szansę zobaczyć obóz z drugiej strony drutów.

Jedna z lepszych i mniej znanych powieści Remarque'a. Mająca zupełnie innych charakter i wydźwięk, niż czytane przeze mnie ostatnio pamiętniki Grzesiuka pt.: „Pięć lat kacetu”. Mimo iż fikcyjne, nad wyraz realistyczne studium życia obozowego. Polecam i podpisuję się pod słowami 509: „Pamiętajcie!”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.