Cykl: Imię twoje (tom 3)
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2006
ISBN: 9788374141642
Liczba stron: 224
Zbliżający się wielkimi krokami koniec, roku skłania mnie do sięgania po zakończenia lub kontynuacje serii książkowych. I chociaż po ostatnim weekendzie przywiozłam sporo nowych książek, na które mam ogromną ochotę, postanowiłam dokończyć trylogię ukraińską. Tym bardziej, że tomik – jak i poprzednie – jest bardzo cienki. Czytanie zajęło mi zaledwie jeden dzień.
W porównaniu z dwoma poprzednimi częściami cyklu, ten jest niestety najbardziej gorzki. Po historii niczym z bajki chciałoby się, by główną bohaterkę czekał happy end. Niestety, jednoznaczne zakończenie drugiego tomu nie doczekało się zaskakującej kontynuacji w ostatniej części. Elizabeth była bardzo blisko odnalezienia swojego męża, jednak udało się to dopiero Andrew, czym spełnił w pewnym sensie ostatnią wolę ukochanej. Odnalezienie Jeffa będzie jednak przysparzało sporo kłopotów, których się nikt nie spodziewał…
Na szczęście, dla równowagi pojawi się nowy wątek miłosny – zaskakujący tak samo czytelników jak i bohaterów. Piękna historia o jesiennej miłości, która daje nadzieję. Postać matki Elizabeth – Julii zyska bardzo wiele, przechodząc znaczącą przemianę. Zmieni się również – niestety in minus – inna postać. Nie spotkałam się jeszcze z tym, by jakiś bohater książkowy irytował mnie tak jak Alona w trzeciej części. Irytująco infantylna, egoistyczna i prostacko patrząca na życie. Wiele razy czytałam w opiniach, że jakiś bohater budzi same negatywne uczucia, dziwiło mnie to – do dziś. Przez wątek związany z tą postacią, zakończenie książki bardzo rozczarowuje – szczególnie w kontekście całej trzytomowej opowieści. Poza tym, tytuł książki powinien raczej brzmieć „Pięć miłości” – gdyż tyle ich naliczyłam…
Jak już wspominałam przy poprzedniej opinii, wszystkie trzy tomy należy traktować jako całość czyli jedną książkę. Dlatego, jeśli już ktoś zaczął czytać cykl, powinien go bezwzględnie skończyć sięgając również po „Dwie miłości”. Oczywiście, w dalszym ciągu najnowsza historia Ukrainy pojawia się w tle głównej opowieści – nie jest może tak dominująca jak wcześniej, jednak przybliża czytelnikowi warunki panujące w kraju sąsiadów. To ta wartość dodana książek Nurowskiej, którą bardzo lubię. Powieść wzbudza emocje – z pewnością nie jest nijaka i to już jest powód by dać jej szansę.
wtorek, 17 listopada 2020
„Dwie miłości” – Maria Nurowska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.