środa, 14 października 2020

„Tajemnica Gaudiego” - Esteban Martin, Andreu Carranza

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 29 kwietnia 2009
ISBN: 9788374955263
Liczba stron: 392

Zazwyczaj nie lubię pożyczać książek i raczej się nie zdarza, bym poprosiła znajomych o pożyczenie książki. Chyba, że na jakiejś lekturze mocno mi zależy, a nie można jej nigdzie kupić. Wtedy nawet pożyczam książkę z biblioteki. No tak po prostu mam. Natomiast „Tajemnica Gaudiego” została mi pożyczona przez przyjaciółkę – dosłownie włożona w moje ręce z tekstem „Masz. Teraz Ty przeczytaj, potem ja. Słyszałam, że fajna”. Trochę zwlekałam zanim po nią sięgnęłam, gdyż permanentnie czeka u mnie kolejka książek do przeczytania, ale 3 dni temu zabrałam się za „tajemniczą” książkę. Już po pierwszym rozdziale byłam miło zaskoczona.

„Tajemnica Gaudiego” to powieść sensacyjna, zainspirowana postacią i twórczością hiszpańskiego architekta Gaudiego. Wokół jego tajemnicy została zbudowana cała fabuła. A ta toczy się przede wszystkim we współczesnej Barcelonie, pomiędzy licznymi budowlami stworzonymi przez mistrza. Młoda kobieta o imieniu Maria dostaje od swojego chorego na alzheimera dziadka, tuż przed jego śmiercią, nietypowe zadanie. Zważając na nietypowy stan swojego opiekuna, podchodzi do jego opowieści dość sceptycznie, nie wierząc w jej prawdziwość. To, czego oczekuje od wnuczki wydaje się mistyczne, baśniowe i jak ze świata znajdującego się na kartach książki. Maria ma bowiem rozwiązać liczne zagadki, których rozwiązanie doprowadzi ją na końcu do odkrycia tajemnicy proroctwa sprzed tysiącleci. Dlaczego ona? Bo jest wybraną, bo jest wnuczką jednego z Rycerzy Moira…

Odkrywanie dosłownie kolejnych elementów całej układanki wraz z główną bohaterką jest niezwykle pasjonujące. Książka zaciekawiła mnie już po pierwszym rozdziale i obudziła ciekawość na więcej. Trzymała w napięciu, zaskakiwała, przyprawiała o szybsze bicie serca. Dynamiczna i wielowątkowa akcja powodowała, że nie sposób było rozstać się z lekturą na dłużej. Przy całej swej nieprawdopodobnej historii, wydawała się mimo wszystko bardzo realistyczna. Tak, jakby przedstawione wydarzenia rzeczywiście miały miejsce... Z drugiej strony, powieść jest niezwykle inspirująca i sprawia, że pojawia się ogromna chęć na dogłębniejsze poznanie dzieł Gaudiego podczas zwiedzania Barcelony. Myślę, że po lekturze „Tajemnicy Gaudiego” już żadna wizyta w stolicy Katalonii nie będzie taka sama.

Jedyne moje zastrzeżenie do tej książki polega na tym, iż pomysł na całą historię wydaje się być mocno zainspirowany twórczością Dana Browna i jego religijno-historycznymi śledztwami. Tu również pojawia się tematyka chrześcijańska, religijna, sekty, walka dobra ze złem, zagadka, śledztwo i w końcu ta wybrana, która ma decydować o najważniejszym. Gdyby pomysł Martona i Carranza był nowatorski, dałabym tej książce „maksa”. Zresztą i wyjątkowy obraz tajemniczej Barcelony, który odmalowali na kartach książki autorzy wydaje się być niczym z kultowych powieści Zafona… Jeśli jednak komuś te elementy nie przeszkadzają, będzie mieć prawdziwą ucztę intelektualną podczas lektury „Tajemnicy Gaudiego”. Ja, pod koniec lektury, prawie zapomniałam, że Maria ma twarz Audrey Tautou. Na szczęście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.