czwartek, 15 października 2020

„Kwiecień w Paryżu” - Michael Wallner

Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: April in Paris
Data wydania: 13 sierpnia 2007
ISBN: 9788373595514
Liczba stron: 240


„Kwiecień w Paryżu” to kolejny trafiony prezent od przyjaciółki, którego pewnie sama bym nigdy nigdzie nie wynalazła. Kolejna niespodzianka, która trafiła w mój gust i to nie tylko ze względu na Paryż. Mimo, iż opis książki podkreśla jej podobieństwo do „Casablanki” i „Angielskiego pacjenta” mi powieść Wallnera bardziej przypomina prozę Remarque'a. Również określenie „romans wojenny”, przypisywane tej książce, przywodzi mi na myśl typowo „babską literaturę”, a nigdy bym tej książki w ten sposób nie określiła.

Głównym bohaterem książki jest młody, niemiecki oficer pełniący w wojsku rolę tłumacza, który zostaje przeniesiony w 1943 roku do okupowanego Paryża. Jego zadanie będzie odtąd polegać na tłumaczeniu podczas gestapowskich przesłuchań głównie członków ruchu oporu. Wrażliwy Michael znajduje niezbyt rozsądny sposób, by odciąć się – chociaż złudnie – od wojennej rzeczywistości: mimo, iż jest to surowo zabronione, w cywilnym ubraniu wymyka się wieczorami i spaceruje po mieście, udając francuskiego studenta. Jeden spacer całkowicie zmieni jego życie – bez opamiętania zakocha się w pięknej Chantal. Niebezpieczny romans stanie się dla obojga czymś dużo więcej, niż rozrywką podczas wojny. Czy jednak miłość między niemieckim oficerem a bojowniczką ruchu oporu ma szansę na szczęśliwe zakończenie?

Jak wspomniałam, wątek miłosny leży u podstaw całej fabuły, jednak na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie postać głównego bohatera – Michaela Rotha, który nie może się odnaleźć w absurdach i okrucieństwie II Wojny Światowej. Głównie z tego powodu „Kwiecień w Paryżu” przypomina mi raczej klimatem antywojenne powieści Remarque'a, które bardzo często opisywały dramat młodych chłopców uwikłanych w spełnianie obowiązku wobec ojczyzny i słuchanie własnego sumienia. Wewnętrzne rozdarcie nie jest obce również bohaterowi powieści Wallanera.

Książka zaciekawiła mnie również z tego powodu, iż napisana została przez mężczyznę. Do tej pory tak się składało, że większość powieści opisujących drugą wojnę światową (poza wspominanym już wcześniej Remarque), które czytałam, napisanych było przez kobiety. Męskie ujęcie tej trudnej problematyki było intrygujące. Austriacki pisarz, który na co dzień mieszka w Berlinie, wydaje się bardzo szybko przechodzić od intensywnego lecz krótkiego romansu, do typowo wojennej rzeczywistości nie pozbawionej okrucieństwa i brutalności. Obawiam się, że czytelniczki nastawione na opowieść miłosną mogą czuć się trochę rozczarowane.

W zasadzie mam tylko jedno zastrzeżenie do autora. Otóż, z niezrozumiałych względów liczne dialogi w języku francuskim nie zostały przetłumaczone. Wprawdzie można domyślić się w większości przypadków ich treści z kontekstu, jednak uważam, że język ten nie jest tak bardzo powszechny jak np. język angielski, by pominąć tłumaczenie. Ociera się to trochę o brak szacunku do czytelnika…

Pomijając ten niewielki minus powieść „Kwiecień w Paryżu” oceniam bardzo pozytywnie. Klimat wojenny oddany został bardzo sugestywnie. Emocjonująca relacja między głównymi bohaterami przejmuje nie tylko czytelnika, ale i ma wpływ na całą fabułę. Refleksyjna opowieść, która powoduje chwilę zadumy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.