środa, 30 września 2020

„Operacja aksamit” – Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
data wydania: październik 2016
ISBN: 9788394485481
liczba stron: 246

Ależ ja lubię tego Sokoła i jego mrożące krew w żyłach przygody! A już w duecie z jego partnerką Sarą Bednarz wręcz uwielbiam (wychodzi na to, że każdej kobiece potrzeba troszkę romantyzmu – nawet jeśli tylko na kartach literatury). To co, że autor stworzył tę postać niczym super bohatera, który dzięki swojej niebywałej inteligencji, sprytowi, urokowi i szczęściu zawsze – nawet z największych – tarapatów wychodzi obronną ręką. Jeśli mam wybierać między nim a Bondem (z nomen omen tandetnych amerykańskich filmów) to zawszę wybiorę nasz rodzimy, słowiański „egzemplarz”. Budzi we mnie tylko i wyłącznie pozytywne uczucia oraz sprawia, że mam ochotę na kolejne spotkanie.

Drugim powodem, dla którego bardzo lubię czytać książki Krzysztofa Koziołka, jest fabuła – przeważnie oparta na rzeczywistych wydarzeniach – często politycznych – jednak uzupełniona bardzo przenikliwym i oryginalnym „wyjaśnieniem” zagadnienia, które, jak powtarza autor, jest fikcją, ale w każdej chwili może się wydarzyć. W przypadku „Operacji aksamit” inspiracją do napisania książki były wydarzenia polityczne, które miały miejsce przed poprzednimi wyborami – czyli niechlubne podsłuchy w znanej warszawskiej restauracji, sprawa Trybunału Konstytucyjnego oraz nagłe zniknięcie jednego z najbogatszych Polaków.

Wspomniane wydarzenia przeciętny Kowalski raczej kojarzy – przynajmniej z grubsza – nie będę więc opowiadać całej historii. Jak można się domyślić, będzie to niemała afera, po ujawnieniu której można wiele stracić. Zysk jednak dla najbardziej zainteresowanych jest tak niewyobrażalnie ogromny, że zrobią wszystko, by im się udało. Jedna (lub kilka) śmierć więcej, nie gra najmniejszej roli. Oczywiście, tak szlachetna i prawa postać jak Andrzej Sokół zrobi wszystko, by prawda wyszła na jaw. Nic dziwnego, że jego życie ponownie będzie wisiało na włosku…

Książka trzyma w napięciu dzięki dynamicznej i wartkiej akcji, mimo iż sporo wątków jest dość przewidywalnych i częściowo znanych chociażby z pierwszych stron gazet. Jednak i tak z wielką chęcią czekałam na rozwój wypadków i finał. Napięcie regularnie rozładowywały elementy humorystyczne, które są niemalże znakiem firmowym Krzysztofa Koziołka, który w dowcipny i zawoalowany sposób nazywa rzeczy wszystkim powszechnie znane. Nie sposób się więc nie uśmiechnąć, gdy słyszy się o restauracji „Kania i bracia” czy też „esesmańskim wnuku”, który prowadzi wideokonferencję z „osobą której płeć trudno było określić na pierwszy rzut oka” – jednak nikt tak nie podkreśla wagi „Realpolitik i, że porządek musi być”. Takich perełek jest całe mnóstwo, co tylko potwierdza inteligencję i dowcip autora, za które bardzo go cenię.

Dla mnie ponownie świetna rozrywka, która niestety szybko się skończyła, gdyż książka ma zaledwie 240 stron. Pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, jednak w mój trafia bez pudła, więc polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.