czwartek, 18 marca 2021

„Ława przysięgłych” - Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Data wydania: 2015 (data przybliżona)
ISBN: 9788393483174
Liczba stron: 314

Niewiele pozostało mi już na półce do przeczytania książek Krzysztofa Koziołka, zanim na rynku wydawniczym pojawią się nowe, nad którymi obecnie autor pracuje. Jakiś czas temu jego twórczość trafiła w mój gust, postanowiłam więc poznać ją kompleksowo. I mimo iż na przestrzeni lat widać zdecydowaną różnicę w stylu literackim i duży rozwój Koziołka-pisarza, to i tak z wielką chęcią sięgam po jego starsze książki. Chociaż można powiedzieć, że zaczynał w nich wtedy „raczkować”.

Tytuł książki sugeruje jej tematykę. Tym razem autor skupił się głównie na polityce, a co się z tym wiąże, nowelizacjach prawa oraz, jak nietrudno się domyślić, „walce o stołki”. Pretekstem do powyższych zagadnień była powodująca gorące dyskusje kwestia zakresu obrony koniecznej i nieumyślnego spowodowania śmierci. Główny bohater książki – Damian Kanclerz – oraz jego rodzina zostali zaatakowani na parkingu przy markecie przez dwóch zbirów z kijami bejsbolowymi. Ponieważ jednak pół roku wcześniej, by poprawić kondycję i pozbyć się piwnego brzuszka, Damian zapisał się na kursy karate, umiejętności nabyte w czasie treningu kazały mu zareagować instynktownie. Kilka ruchów obronnych jakie wykonał pozbawiło napastników życia. W świetle polskiego prawa ofiara stała się oprawcą, który musi ponieść karę za swój czyn.

Jednak tym razem precedensowo werdykt na temat Damiana Kanclerza oraz całego zajścia ma wydać ława przysięgła składająca się z 12 przedstawicieli społeczeństwa – takich samych zwykłych ludzi jak Kanclerz. A społeczeństwo raczej jednoznacznie ocenia tego typu napady. Czy jednak Damian Kanclerz może czuć się pewnie i spokojnie czekać na koniec procesu? Tym bardziej, że ojciec dwóch zabitych braci to obecnie budzący respekt biznesmen z szemraną przeszłością...

Czytając tę książkę miałam przed oczami amerykański film sensacyjny i dosłownie „widziałam” występy początkującego i pełnego zapału adwokata, który próbuje przebić się w bardzo hermetycznym środowisku prawników niechętnie przyjmujących do swojego grona nowych. Jedyny sprawiedliwy (i nieskorumpowany… jeszcze), młody-gniewny, po przejściach lecz zdeterminowany – wydaje się być ostatnią deską ratunku dla naszego bohatera. Miało to swój urok, chociaż pozwalało bardzo szybko przewidzieć finał całej historii.

Książka bardzo ciekawie przedstawia związane z obroną działania adwokata, które bardzo daleko wykraczają poza salę sądową i niejednokrotnie wiążą się ze żmudną pracą wielu ludzi – np. prywatnych detektywów. Ogrom czynników jakie musi przewidzieć dobry mecenas, robi wrażenie na czytelniku i wywołuje podziw dla jego przebiegłości czy też zapobiegliwości.

Wartka akcja, trzymające w napięciu sceny walki dobra ze złem (brzmi naiwnie?) i raczej przewidywalny wynik tego starcia. Mimo to, była to dla mnie dobra rozrywka. Fanom Koziołka polecam, a nowym czytelnikom sugeruję rozpoczęcie przygody z Koziołkiem od jego nowszych thrillerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.