środa, 1 lipca 2020

„Przez” – Zośka Papużanka

Wydawnictwo: Marginesy 
Data wydania: 15 kwietnia 2020
ISBN: 9788366500112
Liczba stron: 296

Nowości wydawnicze trafiają do mnie przeważnie jako prezenty od mojej przyjaciółki, która śledzi na bieżąco aktualny rynek książkowy i czasem coś dla mnie wypatrzy. Ja skłaniam się raczej ku klasyce lub ewentualnie nowo wydanych powieściach pisarzy, których twórczość już dobrze znam i trafiła ona w mój gust. Jednak w ostatnim czasie byłam wręcz „bombardowana” opisami najnowszej książki Zośki Papużanki pt.: „Przez” – i to w każdym możliwym miejscu. Zaintrygowały mnie one do tego stopnia, że uległam i sięgnęłam po coś zupełnie innego, niespodziewanego i zaskakującego. Tym sposobem przeczytałam jedną z najnowszych, polskich, współczesnych powieści autorstwa niezbyt popularnej autorki. Zdecydowanie coś niszowego.

„Przez” obiektyw aparatu obserwuje (z wynajętego naprzeciwko mieszkania) swoją żonę. Dokumentuje jej codzienność – samotną codzienność bez niego. Zniknął po angielsku 5 lat wcześniej. Byli dość nietypowym małżeństwem, ale czy to był powód? PRZEZ co to zrobił? Co chce osiągnąć PRZEZ swoje obecne działania? Czy ma w ogóle jakiś cel lub plan?

Książka charakteryzuje się dość oszczędną fabułą, by nie powiedzieć po prostu, że niewiele się tu dzieje. Jednak niesamowicie przyciąga i intryguje. Czytelnik zastanawia się, jaki będzie finał tej opowieści. A ten. mimo iż z jednej strony jest dość zaskakujący, to sądząc po typie charakteru głównego bohatera, bardzo prawdopodobny. A kim jest ten główny bohater? To fotograf mający obsesję na punkcie swojej żony, typ dominujący, nie pozbawiony jednak pewnych zaburzeń, działający zdecydowanie nieszablonowo. Sugerowałabym jednak „poznać” go osobiście – podczas czytania książki.

Ważnym jej elementem są jednak nie tylko postacie – ona obserwowana, on obserwujący – ale i aparat fotograficzny, PRZEZ który są oni niejako ciągle połączeni. Autorka zastosowała tu bardzo oryginalny motyw fabuły, który odróżnia jej powieść od innych – fotografia to jakby kolejny bohater książki. Fotografia jako dokument chwili, rzeczywistości, czasu – zachowująca na zawsze ten konkretny moment – w jakimś stopniu ważny – dla niego, dla niej, dla ich (wspólnej?) przyszłości i przeszłości?

Styl Papużanki (o ile to w jaki sposób opisuje „Przez” jest charakterystyczne dla jej twórczości generalnie…) trafił do mnie od początku. Dość krótkie, konkretne i niewymuszone zdania, przez które się płynie. Trochę jakby unikała przecinków i kropek, chociaż oczywiście interpunkcji nie można nic zarzucić. Chodzi raczej o płynne przejścia między sekwencjami dotyczącymi poszczególnych bohaterów, ale i opisywanego czasu. Ma to niewątpliwie swój urok. Było to bardzo osobliwe obcowanie z książką. Nawet powiedziałabym, ze dość zmysłowe.

Książka skłania do refleksji, jednak trzeba być dość uważnym i spostrzegawczym czytelnikiem. O szeroko pojętej obsesji – Jego charakteryzuje aberracja – w kontekście postępowania, ale i namiętność – w przypadku fotografowania towarzyszącego mu niemal na każdym kroku. Poza tym w pewnym stopniu jest opętany uczuciem (jakim?) do swojej żony. Ona również zachowuje się przez ten cały czas dość paradoksalnie i chyba nie potrafi zapomnieć. Wyjątkowo ciekawe ujęcie złożoności ludzkiej natury. „Zabawne”, jak niektórzy lubią komplikować sobie życie. A może jednak nie dałoby się prościej? Dyskusja na ten temat byłaby z pewnością niezwykle zajmująca, niebanalna i porywająca…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.