niedziela, 19 czerwca 2022

„Jaśnie pan” – Jaume Cabré

Wydawnictwo: Marginesy
Tytuł oryginału: Senyoria
Data wydania: 2015-05-06
Liczba stron: 448
Język: polski
ISBN: 9788364700330

Bardzo często gdy podczas pierwszego „spotkania” z jakimś autorem oczaruje mnie on swoim utworem, pragnę przeczytać jego wszystkie powieści. Dlatego z wielką chęcią sięgnęłam po podarowaną mi powieść Cambre pt. „Jaśnie pan”. Nastawiałam się na doznania przynajmniej takie, jakich dostarczyła mi jego genialna powieść „Wyznaję”. Niestety, rozczarowanie było porównywalne do nadziei jaką wiązałam z tą lekturą. Stało się tak, gdyż jest to powieść zupełnie inna…

Przede wszystkim – „Jaśnie pan” to powieść historyczno-obyczajowa. Owszem, bardzo lubię ten gatunek, ale w tym wypadku zarówno miejsce jak i czas akcji były mi zbyt odległe. XVIII wiek to jednak nie jest okres, który lubię jakoś szczególnie. Jeśli chodzi o Hiszpanię, w której rozgrywała się ta opowieść jest już inaczej, gdyż np. przepadałam za tetralogią Zafona. Jednak w tym przypadku (pomijając osobliwie brzmiące i bardzo długie nazwiska bohaterów) urokliwa Barcelona w ogóle nie była wyczuwalna. Równie dobrze cała historia mogła się zdarzyć w każdym innym mieście. Więc niestety – i anturaż mnie nie zachwycił, ani nawet nie przekonał.

Cały czas dawałam jednak tej książce szansę, czytając dalej i nastawiając się chociaż na oryginalną i wciągającą fabułę. Tu była szansa na powodzenie, gdyż opis zapowiadał wątek kryminalny… I rzeczywiście, wyjściem do całej historii jest morderstwo francuskiej śpiewaczki zwanej słowikiem z Orleanu. By uniknąć międzynarodowego skandalu władze Barcelony uznały, że jak najszybciej trzeba złapać mordercę i wyciągnąć konsekwencje. Gdy więc okoliczności sprawiły, że poszlaki (skądinąd dość marne…) wskazały młodego poetę, który tej samej nocy spędził upojne chwile w ramionach wspomnianej śpiewaczki, całą sprawę uznano za rozwiązaną i zamknięto. Pozostało tylko szybkie wykonanie wyroku śmierci.

Pośpiech ten oraz indolencja w prowadzeniu sprawy przez sędziego Massó, prezesa Sądu Królewskiego w Barcelonie i głównego oraz tytułowego bohatera książki, były dość podejrzane. Jak każdy czytelnik się domyślał – sprawa miała drugie dno i w miarę upływu stron, prawdziwa motywacja sędziego miał ujrzeć światło dzienne. Nie będę zdradzać oczywiście powodów postępowania jaśnie pana, jednak dodam, że bardzo szybko można było się ich domyślić. Trochę mnie wówczas zaciekawiło, czy pogrąży się bardziej, czy znów uda mu się wywinąć…

Powieść Cambre przypominała mi trochę Molierowską komedię pomyłek. Bywały momenty, sytuacje i postacie dość komiczne. Chociaż ten dowcip był raczej dość infantylny. Nie jest to również powieść historyczna ani kryminalna. Określiłabym ją raczej jako powieść psychologiczną, gdyż najszerzej porusza wątek etyczno-moralny, który związany jest z całokształtem postaci jaśnie pana. Jego postępowanie i charakter w najmniejszym nawet stopniu nie predestynują go do wykonywanego zawodu i obejmowania tak wysokiego stanowiska, co jest zarówno dość smutne, absurdalne jak i niesamowicie irytujące.

Powieść o zbrodni i karze, sprawiedliwości i niemoralności oraz o konsekwencjach każdych działań i czynów. Napisana jednaj w dość specyficznym stylu, który mnie mocno umęczył. Z nadzieją czekałam ostatniej strony i niestety – muszę to powiedzieć – nie dowiedziałam się kto zamordował słowika z Orleanu. Niestety, chyba nawet sam autor tego nie wiedział, a na pewno zapomniał o tym elemencie książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.