Cykl: Wendyjska Winnica (tom 3)
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 17 czerwca 2020
ISBN: 9788324584178
Liczba stron: 432
„Dolina nadziei” to wieńcząca trylogię, ostatnia część cyklu „Wendyjska Winnica”, w której autorka zamyka wszystkie wcześniejsze wątki, dając tym samym czytelnikom zadowolenie, że oto mają przed sobą pełny i kompletny utwór, tworzący spójną całość. Akcja powieści rozpoczyna się w 1948 roku i tym razem Matylda, która jest główną bohaterką książki, opuszcza Polskę i udaje się w drogę do Neuruppin, gdzie przebywa już sporo Niemców przesiedlonych z zachodnich ziem odzyskanych. Tam odnajduje swoją ciotkę Hedwigę i poznaje nowych, życzliwych jej ludzi. Czy jednak Neuruppin okaże się przystanią na nowe życie? A może będzie to tylko przystanek w dalszej drodze?
Czy Matyldzie, po tych wszystkich dramatycznych przeżyciach jakich doświadczyła, uda się w ogóle gdziekolwiek i z kimkolwiek rozpocząć nowe – szczęśliwe – życie? Życie, w którym będzie myśleć teraz głównie o małej Hannie. Gdyż jak się później okazało, Matylda opuszczając Kazimierza i Zieloną Górę była w ciąży…
Dużym atutem ostatniej części „Wendyjskiej Winnicy” jest fakt, że w zasadzie mimo licznych wątków pobocznych dedykowanych nowym i starym bohaterom, całkowicie poświęcona jest Matyldzie. Przez co fabuła jest bardziej spójna i poukładana, w odróżnieniu od poprzednich części, kiedy miało się czasem wrażenie, że autorka zaledwie wspomina o kolejnych bohaterach. Tym samym historia Tili zatacza koło i można powiedzieć, że zarówno ona jak i czytelnicy będą mogli odetchnąć z ulgą…
Poza tym, ogromną zaletą całej „Wendyjskiej Winnicy” jest bardzo dokładnie przedstawione tło historyczne, co nie jest niczym dziwnym, ponieważ autorka jest emerytowaną nauczycielką historii i „wosu”. Jednak z pewnością unikatowym jest spojrzenie na II wojnę światową i jej tragiczne konsekwencje z perspektywy narodu niemieckiego, który mimo swoich bezsprzecznych win, również sporo wycierpiał. Szczególnie mam tu na myśli „szarego” przeciętnego obywatela, który nie brał bezpośredniego udziału w walce, ale który na własnej skórze odczuł skutki wojny. Wypędzenie (nazywane łagodniej przesiedleniem) z terenów objętych nową władzą, to tylko początek nowych dramatów. W miejscach „zsyłki” – niemieckiej ojczyźnie – życie również nie było sielanką i trzeba było zmagać się z każdym dniem. Myślę, że czytelnicy, którzy do tej pory nie zgłębili tego tematu, dowiedzą się z książki Mąkosy wielu ciekawych faktów. A ponieważ jest to powieść fabularyzowana, a nie stricte historyczna, przyjemniej i przystępniej jest „uczyć” się z niej historii.
Wartość historyczna jest bezsprzeczna, jednak „Dolina nadziei” charakteryzuje się również ciekawą fabułą, napisaną w bardzo dobrym stylu (z książki na książkę coraz lepszym, co daje się zauważyć!). To opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i własnego miejsca w świecie – domu, w którym będzie można osiągnąć spokój i znowu poczuć prawdziwą miłość. Czy będzie to jednak dane wszystkim „mieszkańcom” Wendyjskiej Winnicy? Sprawdźcie sami!
Polecam szczególnie mieszkańcom lubuskiego, do których się zaliczam, dla których cykl jest swoistą kroniką. Obowiązkowa pozycja dla lokalnych patriotów. Miłośnikom historii również przypadnie do gustu.
sobota, 29 sierpnia 2020
„Dolina nadziei” – Zofia Mąkosa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.