sobota, 20 listopada 2021

„Chiński wirus” – Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów, powieść online
Data wydania:  2020
ISBN: 9788395631504
Liczba stron: 359

Pandemia covidowa była inspiracją do powstania wielu utworów literackich. Autorzy zareagowali bardzo szybko na aktualną sytuację i postanowili stworzyć projekty na czasie. Niektórzy jednak zaczęli wcześniej, przepowiadając niejako przyszłość. Do takich autorów należy Krzysztof Koziołek, który swoich czytelników przyzwyczaił już do śmiałych wizji, które po latach odnajdywały odzwierciedlenie w rzeczywistych zdarzeniach, chociaż – jak często podkreśla na końcu swoich powieści – „wydarzenia opisane są fikcyjne, ale mogą się kiedyś zdarzyć”.

„Chiński wirus” był początkowo publikowaną w odcinkach powieścią online – jakie autor ma już na swoim koncie. I tak też kilka miesięcy temu czytałam tę powieść, o której opinia znajduje się poniżej. Po jakimś czasie udało się jednak znaleźć wydawcę i powstała prawdziwa „papierowa” książka – uzupełniona o kilka opowiadań, które częściowo zostały opublikowane już wcześniej. Są pośród nich również „nowości”. Skupię się teraz na tej drugiej części książki.

„Bonus” do „Chińskiego wirusa” to 8 opowiadań. Część z nich wydana przez lubuskie miasteczka powiatowe i pewnie „zamówiona” przez nie jako oryginalna reklama regionu, zachęcająca do jego odwiedzin. Przyznam, że pod tym względem spełniają swoją funkcję. Zaciekawiają – szczególnie zaskakującą historią, która odżywa na nowo na kartach opowieści. Nie są jednak tak porywające fabularnie jak te bardziej współczesne opowiadania, których bohaterami są postacie dobrze znane czytelnikom Koziołka. Mam tu na myśli przenikliwego dziennikarza Andrzeja Sokoła oraz jego znajomych policjantów z Zielonej Góry, czyli Kleemanna i Grodzkiego, którzy niejednokrotnie wspólnymi siłami rozwiązywali zagadki kryminalne. W kilku słowach przybliżę czego można się spodziewać po poszczególnych historiach.

„Tam, gdzie czai się wiatr” – opowiadanie opublikowane w 2016 r. przez Gminne Centrum Kultury i Bibliotekę w Przemęcie oraz Gminę Przemęt. Bohaterem opowiadania jest Grodzki, który podczas urlopu nad jeziorem znajduje topielicę. Jego prawdziwa natura nie pozwala mu na odpoczynek. Wspierając nową koleżankę po fachu, jakby przy okazji rozwiązuje zagadkę morderstwa, odkrywając również kolejne tajemnicze fakty z historii miasteczka.

„Recepta” – opowiadanie opublikowane w antologii kryminału „Zatrute pióra” w 2012 r. nakładem Wydawnictwa Replika. Bieżące zmiany w NFZ powodują zamach na dwóch polityków od spraw szeroko pojętego zdrowia, którzy wzięli udział w konferencji prasowej. Prawda okazuje się być zupełnie inna, niż na pierwszy rzut oka. Andrzej Sokół wesprze jednak kolegów z policji i uda się odkryć drugie dno afery…

„Agencja” – opowiadanie wcześniej niepublikowane, chociaż fabularnie można by je połączyć z pewnymi powieściami Koziołka. Nieszablonowa działalność naszego ulubionego dziennikarza zwraca uwagę ABW. Proponują mu więc przejście do ich agencji. Sokół, kierując się intuicją, odkryje zamach terrorystyczny planowany przez czterech studentów z Gdańska. Takiego Sokoła lubię najbardziej.

„Godzina” – opowiadanie opublikowane w internecie w 2011 r. Zupełnie inne niż większość utworów Koziołka, chociażby z tego względu, że bohaterami są zupełnie inne postaci. Konduktor, w nocy kiedy zmieniany jest czas, postanawia wykorzystać dodatkową godzinę i zemścić się na bandzie grasującej od dawna w jego składzie. Zadziwiające jaki miał pomysł...

„Zamach na błoniach” – opowiadanie opublikowane w „Pegazie Lubuskim” nr 2 (45) 2011. Kleemann, przy okazji sprzątania swojego „biurka”, wspomina pewną akcję sprzed lat. Nie miał prawa trzymać pewnych dokumentów, gdyż oficjalnie nie można było się przyznać przed opinią publiczną do faktów, które miały miejsce podczas wizyty Ojca Świętego w Gorzowie w 1997 r.

„Miasto królewskie Wschowa” – opowiadanie opublikowane w 2013 r. przez Urząd Miasta i Gminy Wschowa. Utwór przedstawiający wizytę tureckiego oficera we Wschowie. Wiele faktów historycznych, chociaż całość raczej nużąca dla przeciętnego czytelnika, który nie specjalizuje się w historii.

„Sława, miejsce magiczne” – opowiadanie opublikowane w 2013 r. przez Urząd Miejski w Sławie. Sokół podczas pobytu w Sławie widzi zdarzenia z przeszłości, które miały tam miejsce wiele lat temu. Magia? W sumie dobrze, że to opowiadanie było tak krótkie.

„Historia ratusza solą pisana” – opowiadanie opublikowane w 2018 r, przez Powiat Nowosolski. Opowiada o remoncie ratusza w 1934 r. podczas którego dokonano pewnego odkrycia. Chciwość jednak sprawiła, że niewielu dowiedziało się o tajemniczej skrzynce. Podobny motyw wykorzystano już w innej powieści.

Wielką zaletą utworów Krzysztofa Koziołka jest bardzo wnikliwe przygotowanie merytoryczne przed stworzeniem fabuły. Autor, wertując liczne dokumenty i źródła historyczne, uwspółcześnia nudne fakty, sprawiając, że czytelnik w napięciu i z wypiekami na twarzy poznaje historię swojego regionu. Tę mniej znaną powszechnie, co nie znaczy, że nudną – przeciwnie – często zaskakująco oryginalną. Opowiadania sensacyjne dotyczące współczesnych wydarzeń, to zalążki na świetne powieści kryminalno-sensacyjne! Żałuję, że autor w tym przypadku nie pokusił się o dłuższą fabułę. Znając jednak jego kreatywność i wyobraźnię, możemy być pewni kolejnej – porządnej – bomby. Tym bardziej, że pracuje nad kilkoma utworami.
 

Opinia z 06.04.2020 na temat „Chińskiego wirusa” (powieść online):

Obecna sytuacja wywołana epidemią koronawirusa, spowodowała wiele ograniczeń w sferze społeczno-ekonomiczno-politycznej. Jedni odczuwają je bardziej niż inni, jednak dotyczą praktycznie każdego i wszystkim zaczynają ciążyć... M.in. na dalszy plan zeszło życie artystyczne, co dość mocno dotknęło przede wszystkim twórców, w mniejszym stopniu odbiorców – ale ich również. Są jednak artyści – jak np. Krzysztof Koziołek, którzy mimo wszystko starają się kontynuować swoją działalność literacką. I właśnie dlatego powstała odcinkowa powieść online, publikowana przez 2 tygodnie (każdego dnia) na profilu fb autora pt.: ”Chiński wirus”.

Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam pierwszy odcinek tej mini-powieści (zdecydowanie miałam ochotę na więcej!). Tym bardziej, że jej publikacja zbiegła się w czasie z pojawieniem się coraz większej ilości pytań dotyczących tej nowej, absurdalnej rzeczywistości. Nagle, powieść ta stała się w pewnym sensie kotwicą – można się było czegoś zaczepić… Chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to naukowy dokument, a autor powtarza, że „wszystkie wydarzenia opisane w tej powieści są co prawda fikcyjne, ale w każdej chwili mogą się wydarzyć.”.

Mimo to „Chiński wirus” jest bardzo realistyczną opowieścią. Nie zdziwiłabym się, gdyby większość hipotez autora okazała się prawdą. Poza tym – jak to u Krzysztofa Koziołka – jest bardzo dynamiczna akcja pełna intrygujących zwrotów, postacie o oryginalnych portretach psychologicznych oraz przede wszystkim niepowtarzalna fabuła zainspirowana aktualną rzeczywistością, w której dostrzec można w końcu jakiś głos rozsądku – dziś szczególnie potrzebny. Oby się przebił.

Szczerze polecam zapoznanie się z powieścią odcinkową pt.: „CHIŃSKI WIRUS”, którą znaleźć można na: https://www.facebook.com/krzysztof.koziolek.licencja.na.zaczytanie/ i zachęcam czytelników do podzielenia się z autorem swoją opinią w ten czy inny sposób oraz, by w jakiś sposób docenić jego wkład w tworzenie literatury. Dla fanów Krzysztofa Koziołka i tych czytelników, którym przypadnie do gustu powieść, wspomnę, że jest szansa na kontynuację „Chińskiego wirusa” w tradycyjnej formie papierowej, jeśli wszystko w miarę szybko wróci do normalności. Czego wszystkim życzę!

wtorek, 16 listopada 2021

„Diabeł stróż” – Marek Krajewski

Wydawnictwo: Znak
Cykl: Eberhard Mock (tom 11)
Data wydania:  2021-10-18
ISBN: 9788324063277
Liczba stron:  440

Po dłuższej przerwie, z wielką chęcią sięgnęłam po kolejny kryminał retro z cyklu o Eberhardzie Mocku. To już 11. część serii i ostatnia książka Marka Krajewskiego. Chronologicznie opowiada o późniejszych – choć nie najpóźniejszych – latach wrocławskiego detektywa. I tu wspomnę, że tym razem autor na końcu książki wymienił wszystkie części cyklu chronologicznie – wg opowiadanej historii, a nie dat wydania. Może to być ciekawy sposób na ponowne czytanie historii Ebiego. Gdyby ktoś chciał jeszcze raz przeczytać te powieści. Ale póki co, mamy rok 1942/43 i Mock wkrótce przejdzie do wymarzonej Abwehry, ale zanim to się stanie…

Trzeba rozwiązać zagadkę brutalnej śmierci trudnego do zidentyfikowania mężczyzny, którego konkubina wkrótce powieli jego los. A jedynym świadkiem tragicznych zdarzeń może być ich autystyczny synek, który nie mówi. Mock jednak, już w pierwszej chwili, poczuł do małego Rolfa ogromną sympatię. Z tego względu potrafi porozumiewać się z chłopcem, ale czy będzie umiał wyciągnąć z niego zeznania?

„Diabeł stróż” to typowa powieść Marka Krajewskiego – pełna skomplikowanych powiązań, licznych wątków i zwrotów akcji. Ta wielopłaszczyznowość trzyma w napięciu i sprawia, że czytelnik nigdy się nie nudzi, a kolejne rozdziały przynoszą zaskakujące niespodzianki. W tej czczęści podobały mi się szczególnie dwa elementy. Pierwszy, to wspominanie wątków z poprzednich części cyklu i odnośniki do konkretnych tytułów. Drugi, to pokazanie innej – bardziej wrażliwej twarzy Eberharda, który niczym kocur zawsze spada na cztery łapy, co też jest bardzo miłe – szczególnie dla fanów bohatera.

Markowy (nie tylko od imienia autora) kryminał noir Krajewskiego. Jest kwintesencją stylu pisarza, chociaż nie jest tak mrocznie i odrażająco, jak czasem bywało. Mimo – co autor sam zauważa w posłowiu – powielanych, np. w filmie czy literaturze motywów, zaskakuje i zapewnia dobrą rozrywkę. Dla miłośników Marka Krajewskiego i kryminałów retro pozycja obowiązkowa.

sobota, 13 listopada 2021

„Eksplozje” - Janusz Leon Wiśniewski i inni...

Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: luty 2017
ISBN: 9788380321403
Liczba stron: 352

Wiśniewski miał bardzo oryginalny i interesujący pomysł na tę książkę. Trafił w mój gust jak w dziesiątkę. Autor napisał 8 opowiadań – w sumie jak zawsze u niego – o kobietach, o uczuciach, miłości, relacjach i w związku z tym, przy okazji też o mężczyznach i na te 8 opowiadań „odpowiedziało” mu 8 polskich piszących mężczyzn – pisarzy, prozaików, dziennikarzy, scenarzystów, blogerów i eseistów. Wyszedł świetny literacki dialog. Chociaż Wiśniewski ustawił poprzeczkę dość wysoko, jego „respondenci” dali radę! Przyznam, że nie czytałam wcześniej tekstów współtwórców tego zbioru, ale jeśli będę mieć okazję, w przyszłości sięgnę po nie z przyjemnością. Do tej wartkiej zabawy literackiej Wiśniewski zaprosił Ahsana Ridha Hassana, Jacka Melchiora, Daniela Odiję, Igora Brejdyganta, Tomasza Jastruna, Alka Rogozińskiego, Pawła Palińskiego oraz A.J. Gabryela.

Nie będę oczywiście streszczać poszczególnych opowiadań, by nie pozbawiać przyjemności odkrywania ich tym, którzy zdecydują się sięgnąć po „Eksplozje”. Podkreślę jednak, że Wiśniewski pisze bardzo emocjonująco o różnych relacjach damsko-męskich, poruszając najczulsze struny. Będzie więc o zakochanych, kochających, ale i tych tęskniących za prawdziwą miłością. Nie jest to chyba zresztą zaskoczeniem, biorąc pod uwagę twórczość tego artysty. Dodam, że jedno z opowiadań wyróżnia się dość znacząco, gdyż bohaterką jest realna postać – Magda Goebels. Traktuję tę historyjkę (a właściwie dwie) jako historyczny bonus.

Żałuję, że te opowiadania były tak krótkie. Spokojnie można by ich fabułę rozbudować tworząc kilka powieści. Napisane są w taki sposób, że czytelnik może albo utożsamiać się z ich bohaterami, albo przynajmniej bardzo dobrze wczuć się w ich położenie. Autorzy piszą właściwie o tym, co każdy z nas kiedyś przeżywał, przeżywa obecnie, o czymś do czego tęskni lub czego pragnie. Może trochę na zasadzie „spostrzegawczej wróżki”, która przepowiadając klientce przyszłość z kart, zawsze w coś trafi. Mimo to lektura sprawiła mi wielką przyjemność.

„Eksplozje” to oczywiście świetny wybór dla miłośników twórczości Wiśniewskiego, ale i dobra okazja, by „przetestować” kilku bardziej lub mniej znanych współczesnych pisarzy polskich. Kilku zaciekawiło mnie szczególnie i chętnie przeczytam coś ich autorstwa. Ciekawe czy solo również dadzą radę.

wtorek, 9 listopada 2021

„Pulp fiction. Wszystko o kultowym filmie Quentina Tarantino” - Jason Bailey

Wydawnictwo: Buchmann
Tytuł oryginału: Pulp Fiction. The Complete Story of Quentin Tarantino's Masterpiece.
Data wydania: 8 października 2014
ISBN: 9788328010918
Liczba stron: 216

Książka album/encyklopedia na temat kultowego filmu Quentina Tarantino. Lektura idealna nie tylko dla miłośników oryginalnego reżysera i jego twórczości ale i dla prawdziwego kinomaniaka. Książka podzielona jest na 6 części, które kolejno dotyczą: początków szeroko pojętej działalności filmowej Tarantino; scenariusza, który zmienił wszystko; kulisów powstawania „Pulp Fiction”; ciekawostek oraz tajników filmu; jego premiery i odbioru przez widzów oraz krytyków, a także „tarantinowersum” czyli świata, który reżyser kreuje we wszystkich swoich filmach.

Budowa książki bezsprzecznie zainspirowana jest „Pulp Fiction”! To nie jest typowy, ciągły tekst zilustrowany licznymi zdjęciami, a tarantinowska układanka, którą można czytać na różne sposoby. Rozdziały uzupełnione są licznymi artykułami dotyczącymi filmu oraz różnymi listami, ciekawostkami, które wszystkie razem tworzą zróżnicowany patchwork. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że to istny galimatias bez ładu i składu, przypadkowy, poszatkowany, fragmentaryczny… ale… czy czegoś to czasem nie przypomina?  ;)

Książka, przy okazji „Pulp Fiction”, wspomina również inne filmy Tarantino. Wprawdzie nie tak obszernie, ale jednak w odniesieniu do głównego tematu. Poza tym, fragmenty uzupełnione są zwięzłymi filmowymi definicjami, które z pewnością poszerzą konkretną wiedzę każdego kinomaniaka. Jak wspomniałam, znajdziemy w niej wiele zdjęć, zarówno z planu jak i spoza niego, przedstawiających twórców „Pulp”, a także dzieła sztuki – głównie plakaty i grafiki – inspirowane filmem. Nie ukrywam, że nie jedno z nich chętnie powiesiłabym na ścianach w moim pokoju.

Pozycja, która w pełni zaspokoiła moje oczekiwania i sprawiła, że kolejne oglądanie „Pulp Fiction” nie będzie takie samo! Książka, którą powinni dodawać w pakiecie do DVD z filmem. Świetny prezent – dla siebie lub miłośnika filmów Tarantino. Piękne wydanie, w dużym – chociaż średnio wygodnym do trzymania – formacie i twardej okładce, kompendium na temat „Pulp Fiction”. Nic, tylko polować na tę – niestety – trudno dostępną książkę. Powodzenia!

piątek, 5 listopada 2021

„Anders” – Maria Nurowska

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2008
ISBN: 9788374142892
Liczba stron: 256

Książki Marii Nurowskiej już dawno trafiły w mój gust. Obecnie zajmują już prawie całą półkę na regale. Kwestią czasu było więc sięgnięcie po kolejną z moim „zapasów”. Trafiło na „Andersa”. Szczerze – nastawiałam się na wciągającą beletryzowaną powieść biograficzną, gdyż takich jej autorstwa już kilka przeczytałam. Tym razem autorka zmieniła jednak styl i w zasadzie nie można jej w ogóle rozpoznać ze sposobu prowadzenia narracji. Powstała dość typowa powieść biograficzno-historyczna o życiu prywatnym i zawodowym bardzo znanej osobistości, budzącej kontrowersje chyba do dnia dzisiejszego.

W zasadzie mam do zarzucenia tej pozycji tylko jedno, że nie jest to taka powieść biograficzna, do jakich przyzwyczaiła mnie autorka. Nastawiałam się na powieść-opowieść, trzymającą w napięciu i budzącą całą gamę uczuć, od której nie można się oderwać. Tymczasem „Anders” to rzeczowa retrospekcyjna biografia napisana na podstawie licznych materiałów źródłowych. Książkę uzupełniają zdjęcia oraz listy i dokumenty, co jest z pewnością ciekawym dodatkiem szczególnie dla miłośników historii.

Maria Nurowska skupiła się zarówno na działalności zawodowej gen. Andersa związanej głównie z II wojną światową oraz jej następstwem czyli emigracją, jak i na życiu prywatnym. To chyba mimo wszystko dominuje w tej pozycji. Autorka sporo uwagi poświęca nie tylko osobie samego generała ale i jego najbliższym – dwóm żonom oraz dwóm córkom. Ta przepełniona zazdrością relacja była dla mnie najciekawszym elementem książki. Co nie znaczy, że ta bazuje tylko na „pikantnych ploteczkach”. Nic z tych rzeczy. Wprawdzie na 250 stronach nie da się wyczerpująco ująć tematu gen. Andersa, Monte Casino, emigracji, jednak rzetelnie napisana przez Nurowską książka może być ciekawym uzupełnieniem typowo historycznych pozycji i z pewnością wnieść do tematu sporo nowego.

„Anders” to obiektywnie napisana powieść, chociaż oczywiście dostrzegalna jest sympatia jaką autorka darzy głównego bohatera. Interesująca, mimo odejścia od typowego dla Nurowskiej stylu. Czyta się ją dość szybko, chociaż czuję jakiś niedosyt. Mimo to polecam – szczególnie zainteresowanym tematem.

środa, 27 października 2021

„Krew Bachusa. Opowieści zielonogórskie” - Igor Myszkiewicz

Wydawnictwo: Stowarzyszenie FORUM ART.
Data wydania:  marzec 2020
ISBN: 9788395308017
Liczba stron: 174

Wiele razy podkreślałam, że bardzo lubię książki dotyczące moich rodzinnych stron czyli Zielonej Góry i województwa lubuskiego. Jeśli tylko mam okazję sięgnąć po takie publikacje, robię to z wielką chęcią. Tym razem przeczytałam już drugą z kolei książkę autorstwa zielonogórskiego artysty – także rysownika lubującego się w fantastyce – Igora Myszkiewicza. W sumie jest to książka do czytania i oglądania, bo teksty zilustrowane są niesamowitymi, misternymi rysunkami piórkiem wykonanymi przez autora.

„Krew Bachusa. Opowieści zielonogórskie” to nietypowa kronika opisująca dzieje miasta – począwszy od legend sięgających X. wieku, a skończywszy na kontrowersyjnych relacjach z ostatnich lat. Autor wybrał 100 anegdot, legend, mitów, ciekawostek i opowieści o Zielonej Górze, ale i Zielonejgórze czy np Grünbergu. Bo jak się okazało, moje ukochane miasto miało więcej nazw po drodze, niż te dwie najbardziej znane. Jak podkreśla autor, wybór setki jest całkowicie subiektywny.

Przyznam, że nie wszystkie opowieści w równym stopniu przypadły mi do gustu. Te, opisujące miasto do przełomu XIX i XX wieku są zbyt mocno przesycone historycznymi faktami – liczne walki, kolejni władcy, zniszczenia, bitwy itd. To były takie typowo „chłopackie” historie ;) Zdecydowanie bliższe mi, a także bardziej znane z innych pozycji, były opowieści od początku XX wieku do współczesności. Wiele dotyczy miejsc, które mijam w „Zielonej” na co dzień lub takich, które bardzo dobrze kojarzę.

„Krew Bachusa…” to wyjątkowo interesująca i inspirująca (zarówno do pogłębienia wiedzy w bardziej obszernych źródłach jak i do eksplorowania miasta podczas osobistych odwiedzin) kronika najpiękniejszego miasta w zachodniej Polsce. Myślę, że z lektury zadowolony będzie zarówno historyk, jak i turysta odkrywający uroki i zakątki kraju. Polecam, bo cytując autora „obok kamieni, cegieł i krwi, również opowieści budują miasta.” Dodam, szczególnie dla tych, którzy nie kojarzą Igora Myszkiewicza, że warto przyjrzeć się bliżej jego bogatej działalności artystycznej – także tej internetowej.

poniedziałek, 25 października 2021

„Płacz niemymi łzami” - Joe Peters

Wydawnictwo: Amber
Tytuł oryginału: Cry Silent Tears
Data wydania: 28 kwietnia 2020
ISBN: 9788324171835
Liczba stron: 304

Książkę otrzymałam w pakiecie prezentowym od przyjaciółki, która zaczytuje się głównie w reportażach i literaturze faktu. Należy do serii pt.: „To zdarzyło się naprawdę”... Ponownie nie był to mój wybór. Opis okładkowy był dość dołujący, jednak gdy zaczęłam czytać, z każdą stroną miałam oczy coraz szerzej otwarte. To szokująca i absolutnie nieprawdopodobna historia, jednak zdarzyła się naprawdę.

„Płacz niemymi łzami” to wspomnienia koszmarnego dzieciństwa, które zaczęło się wraz z tragiczną śmiercią ojca. Mały Joe jednak nie został sam – miał matkę i rodzeństwo. Stracił jednak jedynego obrońcę, który dbał o jego bezpieczeństwo i to nawet wtedy, kiedy matka karała go za niegrzeczne zachowanie. Teraz został zdany tylko na jej łaskę, a tej w stosunku do zapatrzonego w ojca chłopca nie miała w ogóle. Co więcej przenosiła na niego wszystkie swoje frustracje i wyładowywała się na nim z każdego powodu. Nie sądzę jednak by ktokolwiek mógł sobie wyobrazić jakie praktyki wobec swojego rodzonego syna stosowała ta chora sadystka.

Niewyobrażalnie przejmująca, przerażająca, bolesna i dramatycznie tragiczna historia małego chłopca, który w żaden sposób nie zasłużył na swój los. Szokujące jest również to, jak jeszcze kilka lat temu, instytucje mające na celu dbać o los dzieci, lekceważąco podchodziły do swoich obowiązków. Nikomu z bliskiego otoczenia nie wydało się podejrzane zachowanie chłopca. Nikt nie zwrócił uwagi na alarmujące symptomy. Wszyscy za pewnik przyjmowali gładkie tłumaczenia manipulującej mamuśki. Nie umiem sobie wyobrazić, że ktoś aż tak umie podporządkować, zmanipulować i zastraszyć otoczenie, by osiągnąć swój cel.

Pocieszające jest to, że autor – skoro spisał swoje wspomnienia i wydał je – poradził sobie z traumą i mimo wszystko zaczął normalne życie. Tego jednak w tych wspomnieniach brakuje, a chyba dobrze by było – szczególnie po tak mocnej historii – dać odetchnąć czytelnikom. Poza tym brakowało mi również jakiegoś komentarza psychologów i psychiatrów na temat zachowań poszczególnych uczestników całego zajścia. Autor w epilogu wyjaśnia co nim kierowało, gdy zdecydował się na publikację swoich wspomnień. Chciał by ludzie zrozumieli, że zło ciągle istnieje w naszym społeczeństwie. Wyraził również nadzieję, że im więcej ludzi to zrozumie, tym większa szansa, że innemu dziecku w podobnej sytuacji będzie mógł pomóc jakiś dorosły. Nie wiem, czy książka osiągnie ten cel. Z pewnością otworzy oczy niejednemu czytelnikowi, bo nie sądzę, by ktokolwiek normalny potrafił wyobrazić sobie wcześniej aż takie okrucieństwo.

Mocna, na długo pozostająca w pamięci opowieść, od której nie można się uwolnić. Pierwszy raz chciałam jak najszybciej przeczytać książkę, żeby już odłożyć ją na półkę. Warto się jednak z nią zmierzyć. Dla silnych psychicznie czytelników.