Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 2020-10-28
Liczba stron: 448
ISBN:978-83-240-7222-4
Po tym jak zauroczył mnie „Drwal” całkowicie przepadłam za twórczością Witkowskiego i wielką przyjemnością dawkuję ją sobie co jakiś czas. Wprawdzie do wspomnianego wyżej „ideału” zbliżyło się tylko najnowsze „Tango” – czyli michaśkowy kryminał retro, ale próbuję, smakuję, poszukuję nadal. Tym razem przyszedł czas na kultowe „Lubiewo” w nowej rozszerzonej wersji. Wiele o tej książce słyszałam i sporo po niej sobie obiecywałam. Tym bardziej, że Lubiewo leży po sąsiedzku z Międzyzdrojami, więc może i „Lubiewo” padnie niedaleko od „Drwala”? Niestety, to był zbyt duży skrót myślowy.
Sądziłam, że przeczytam powieść mającą rozbudowaną fabułę w „charakternym” stylu Michaśki, z elementami komicznymi, które rozbawiają, aż po głośny śmiech, lecz tymczasem „Lubiewo” okazało się mieć raczej charakter reportażu, mającego na celu przedstawienie szerszemu gronu tajemniczego, pikantnego i kontrowersyjnego środowiska homoseksualistów aż od czasów PRLu. Przy czym największą uwagę autor poświęca najbliższej sobie (gdyż do nich należy) grupie „ciot”.
Książka składa się więc z luźnych opowieści bądź też rozmów między Michaśką a jej kumpelami-ciotkami. Tematyka – czy może raczej MONOtematyka – dotyczy oczywiście barwnego, wyuzdanego życia „nocnego”, gdzie luj ściele się gęsto, a chuć bucha z rozgrzanego… narządu przyczyniającego się do nierządu. Dziewczyny wspominają stare dobre i niedobre czasy z rozbawieniem, z sentymentem i z tęsknotą. Były wtedy przecież młode, pełne optymizmu i świat stał przed nimi otworem.
„Lubiewo” to bardzo różnorodna opowieść, przedstawiająca wiele intrygujących portretów koleżanek Michaśki na tle danej epoki, w dość obszernym przedziale czasowym. Dzięki temu czytelnik może podglądać nie tylko to konkretne środowisko, ale ma też dostęp do części historii dotyczącej konkretnych realiów, przemian społecznych i gospodarczych, które większość z czytelników może znać zaledwie z opowieści swoich rodziców lub dziadków.
Dla mnie, niewątpliwie największą zaletą książki jest styl autora – żywy, dosadny, prawdziwy, kiedy trzeba wulgarny, w innym momencie niesamowicie zabawny. Uwielbiam „słuchać” opowieści Michaśki! Jestem pewna, że każdy kto chociaż raz zetknął się z „jej” twórczością, rozpoznałby jej prozę po kilku linijkach czy też wyrazach. U-wiel-biam.
Może i „Lubiewo” nie było kontynuacją lub poprzednikiem „Drwala” – chociaż lujów ci tutaj dostatek, ale książka przy wszystkich swoich kontrowersjach może mieć pozytywny odbiór. Z pewnością sprawi, że niejeden czytelnik z większą sympatią podejdzie teraz do przedstawicielek grupy „ciot”, a może i na grupę gejów spadnie przy okazji trochę więcej przychylności. Bohaterów Witkowskiego jest bardzo trudno nie lubić, jak i samego „pociesznego”, rubasznego i uroczo przegiętego „Pana Dziennikarza”.
środa, 6 września 2023
„Lubiewo. Nowe wydanie” – Michał Witkowski
niedziela, 27 sierpnia 2023
„Kości proroka” – Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2018-04-18
Liczba stron: 560
ISBN: 9788365973115
Z urlopowych wyjazdów przywożę na pamiątkę „śnieżne kule” oraz... książki. Czasem są to pozycje dotyczące atrakcji, legend czy historii danego regionu, a innym razem wyszukuję po prostu perełki autorstwa pisarzy z mojej listy „naj”, które wcześniej nie wpadły w moje ręce. Tak też było w tym roku, gdy podczas buszowania w nadmorskim namiocie książkowym wyszperałam mniej znaną powieść Ałbeny Grabowkiej pt. „Kości proroka”. Muszę przyznać, że mocno się zdziwiłam, gdy już dopatrzyłam się na okładce nazwiska autorki.
„Kości proroka” to thriller bułgarsko-religiny, który klimatem przypomina zarówno „Imię Róży” jak i serię Dana Browna pt. „Robert Langdon”. Jest więc zagadka, której rozwiązanie możliwe będzie, gdy poznamy początek całej historii, a ta sięga aż do początków naszej ery. By uporządkować trochę tło (głównej wg mnie, czyli współczesnej warstwy historii) autorka przedstawiła fabułę powieści w trzech płaszczyznach czasowych: w I wieku na Ziemi Świętej, w XII wieku w Cesarstwie Bizantyjskim oraz w wieku XXI głównie na terenie Bułgarii. Mamy więc opowieść o Janie Chrzcicielu, jego uczniach oraz Mesjaszu, o mnichach z klasztoru Bogomiłów i świętej księdze, a także o ludziach zafascynowanych historią swoich rodzinnych stron, którzy zrobią bardzo dużo, by wykorzystać pewne znalezisko archeologiczne i mieć z tego jak największy zysk. I właśnie zagadkę śmierci polskiego polityka stylizowaną na mord rytualny muszą rozwiązać główni bohaterowie książki, czyli młoda Polka o bułgarskich korzeniach oraz jej przyjaciel z dzieciństwa – obecnie policjant – z którym wychowywała się w Płowdiwie i z którym ciągle wiele ją łączy.
Nie ukrywam, że najbardziej przypadła mi do gustu współczesna warstwa „Kości proroka” opisująca śledztwo, w którym aktywnie uczestniczyła polska konsultantka. Dla mnie – kobiety – ciekawa nie tylko ze względu na jej stricte kryminalny charakter, ale opisująca także relację między Margaritą i Dimityrem – tą przeszłą i obecną, ewoluującą z każdym dniem. Akcja powieści i intryga są jednak tak zmyślnie zaplanowane, że mimo początkowej niechęci do biblijnych historyjek, także wątek uczniów Chrystusa oraz misja Bogomiłów z każdą kolejną odsłoną intrygują i wciągają coraz bardziej. Tworząc w końcu jedną pełną historię, której poszczególne części przenikają się i uzupełniają, dając odpowiedź, której szukają bohaterowie.
Poza tym, ogromną zaletą powieści jest umieszczenie fabuły w zupełnie innych niż zazwyczaj, nietypowych realiach bułgarskich miast i miasteczek, które dla polskiego czytelnika mogą wydawać się dość egzotyczne. Autorka po raz kolejny potwierdziła, że dobrze czuje się w temacie, gdy może czerpać z własnych doświadczeń – w tym przypadku z faktu, iż tak jak Gitka ma bułgarskie korzenie. Opisy jej wspomnień tworzą niezwykle uroczy anturaż i sprawiają, że ma się ochotę na wyprawę na Półwysep Bałkański.
Wyjątkowo oryginalny thriller, który intryguje od samego początku i zaskakuje z każdą kolejną przeczytaną stroną. Wielowątkowa i wielowymiarowa opowieść łącząca tematykę religijną, kryminalną, kulturoznawczą, psychologiczną oraz społeczną. To wszystko razem daje bardzo pouczającą i pobudzającą mieszankę, dostarczającą czytelnikowi wielu doznań. Biorąc pod uwagę nowsze i bardziej popularne powieści Grabowskiej, zarzut mogę mieć jedynie do zbyt pobieżnego przedstawienia portretów głównych bohaterów. W swoich późniejszych książkach autorka poświęca im zdecydowanie więcej uwagi i właśnie tego brakowało mi, by móc się z nimi mocniej „zaprzyjaźnić”. Mimo to, polecam miłośnikom zagadek kryminalnych z drugim dnem i nieprzeciętnych powieści trzymających w napięciu.
niedziela, 13 sierpnia 2023
„Rey Blanco. Biały Król” – Juan Gómez-Jurado
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Antonia Scott (tom 3)
Tytuł oryginału: Rey blanco
Data wydania: 2023-08-23
Liczba stron: 510
ISBN: 9788382107111
Biorąc udział w akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN, przy okazji drugiej części cyklu, nawet przez myśl mi nie przeszło, że w moje ręce trafi aż tak dobra książka. „Czarna wilczyca” zaskoczyła mnie mocno, ale „Biały Król” jest wprost nieprzewidywalnie szokujący! Natomiast Juan Gome-Jurado trafił przy okazji serii o Antonii Scott na listę moich ulubionych autorów. Tym samym daję mu dość duży kredyt zaufania i biorę w ciemno każdą jego kolejną książkę. „Coś” mi mówi, że ponownie nie pożałuję i będę się bardzo dobrze bawić.
A propos „zabawy”… Gra, w którą Mr. White wciągnął Antonię kilka lat temu, napadając na nią i jej męża w ich własnym domu, trwa nadal. Z tą różnicą, że tym razem mocno przybiera na intensywności. Może też dlatego, że Antonia nie jest sama i ma dość silne wsparcie w postaci coraz bliższego jej Jona. Zresztą, właśnie przyjaźń między tymi dwojgiem, w perfidny sposób wykorzysta Mr. White, by zmotywować Antonię do działania, tak jakby miała się w jakiś sposób wzbraniać? Przecież jest stworzona do tego by grać i wygrywać, ale czy tę grę może wygrać? Grę, w której jej przeciwnik co chwilę wykłada z rękawa kolejne asy. Grę, w której nic nie jest takie jakie się wydaje na początku, a jedynym pewnikiem jest kolejne (i kolejne i następne) zaskoczenie zmieniające akcję o 180 stopni.
Na dodatek przeszłość, która wydała się przeminąć bezpowrotnie, daje o sobie znać i dobija się usilnie do Antonii. A skoro kobieta pamięta wszystko, wystarczy tylko „uspokoić małpy”, gdyż wszystkie odpowiedzi i rozwiązania ma lub miała przed oczami. Czy uda jej się w końcu wyprzedzić White’a podążającego ciągle o krok przed nimi? Ona wie, że dla miłości można zrobić wszystko – że miłość to najpotężniejsza broń. Jeśli jeszcze zrozumie „dlaczego”, to wtedy „być może”, ale…
Specyfika literatury sensacyjnej polega na tym, by zaskakiwać czytelnika. Jednak to, co w finale serii zaserwował swoim czytelnikom Gome-Jurado wychodzi ponad wszelkie standardy. Dzieje się tu dziesięć razy więcej niż w dwóch poprzednich częściach razem wziętych podniesione do kwadratu. Ciągle nie mogę uwierzyć w to co tu się wydarzyło. Myślę, że i sama Antonia była kilka razy zdziwiona, a trzeba mieć prawdziwy talent, żeby do tego doprowadzić. Akcja mknie już od pierwszego rozdziału, który spokojnie mógłby być wystarczająco zaskakującym zakończeniem dobrego thrillera, a to – jak wspomniałam – dopiero początek. I z każdą kolejną akcją – z każdym zadaniem jakie przed Antonią i Jonem stawia White – jest coraz bardziej nieprawdopodobne. Napięcie rośnie z każdą przeczytaną stroną. Zawiłą fabułę komplikuje każdy kolejny etap, jaki osiągają bohaterowie. Tej książki nie można odłożyć na dłużej – a całość zdołałam podzielić (z powodów technicznych) zaledwie na 3 dni. Myślę jednak, że spokojnie można by ją „łyknąć” na jeden raz, bo miałam na to ogromną ochotę. Wielowątkowa i wielowymiarowa fabuła, wartka akcja, mnożące się w tempie błyskawicy zwroty akcji. Dynamika, emocje oraz dowcip rozładowujący napięcie, które inaczej by eksplodowało – zbyt szybko…
Jest intensywnie, jest nieschematycznie, jest wręcz szokująco. Cudownie doskonały thriller. Jednak tym, którzy mają ochotę poznać historię Antonii Scott polecam zacząć od pierwszego tomu, albo jeszcze lepiej od powieści „Pacjent” i „Cicatriz, bo jak się okazuje, mamy do czynienia nie z trylogią, a z pentalogią i to tam wszystko się zaczyna. Nie wiem, czy mnie ta wizja bardziej cieszy, czy „przeraża”…
Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN”, któremu ponownie dziękuję za Antonię Scott.
czwartek, 10 sierpnia 2023
„Reina Roja. Czerwona królowa” – Juan Gómez-Jurado
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Antonia Scott (tom 1)
Tytuł oryginału: Reina Roja
Data wydania: 2023-04-26
Data 1. wydania: 2018-11-08
Liczba stron: 543
ISBN: 9788382107050
W zasadzie, serie zawsze czytam chronologicznie, zaczynając od pierwszej części. Tym razem o cyklu Antonia Scott dowiedziałam się przy drugim tomie, recenzując go dla wydawnictwa SQN. Jednak fabuła wciągnęła mnie tak bardzo, że postanowiłam wrócić do początków. Czasami rzeczywiście nie ma większego znaczenia kolejność czytania (jak np. w przypadku kryminałów Krajewskiego, gdyż autor sam nie stosuje ciągłej chronologii, a miesza wydarzenia z przeszłości i przyszłości). Tym razem również nie było tak istotne, by zacząć od tomu 1, jednak uważam, że bezwzględnie trzeba go poznać zanim sięgnie się po część trzecią – czyli zakończenie (mam nadzieję) głównej intrygi, która miała właśnie początek w części pierwszej. A co poza tym czeka nas w „Czerwonej królowej”?
„Czerwona królowa” to tajny projekt, który oficjalnie nie istnieje, a jego celem jest rozwiązywanie najtrudniejszych zagadek kryminalnych, które często łączą się niestety z najbardziej brutalnymi i przebiegłymi przestępcami oraz ich eliminacją ze społeczeństwa. A ponieważ Czerwona Królowa „nie istnieje”, nie podlega też żadnym zasadom i regułom – cel uświęca środki, środki mają być skuteczne – to jedyne czym ma się kierować Antonia Scott (najinteligentniejsza kobieta na świecie) i współpracujący z nią policjant Jon Gutiérrez (wybrany przez Mentora, by ją chronić i ułatwić jej pracę).
Porwano syna prezeski jednego z największych banków na świecie. Kilka dni później znika córka miliardera. Okazuje się, że za oba przypadki odpowiedzialny jest tajemniczy Ezehiel. Sprawę komplikuje jednak fakt, iż rodziny porwanych milczą i nie chcą współpracować z policją. Tak „beznadziejny” przypadek byłby idealny dla Antonii Scott, jednak kobieta dała sobie już spokój z projektem. Teraz myśli tylko o swoim mężu, który leży w szpitalu podłączony do wszystkich możliwych maszyn utrzymujących jego czynności życiowe. Co sprawi, że Antonia zmieni zdanie i jeszcze ten jeden raz stanie do gry?
Seria Juana Gomez-Jurando to moje pierwsze spotkanie z hiszpańskim thrillerem i ogromne zaskoczenie jeśli chodzi o ten gatunek. Niby autor trzyma w napięciu, jak i jego koledzy po fachu z innych krajów, jednak jest w tej prozie jakaś szczególna energia i ogień – kwestia hiszpańskiego temperamentu? Czy może szczęście swoistego „debiutanta”, który wprawdzie pisze od jakiegoś czasu, ale dopiero dzięki tej serii został tak naprawdę dostrzeżony, osiągając sukces oraz popularność. Fakt faktem, powieści o Antonii Scott czyta się wyśmienicie – trzymają w napięciu, są pełne suspensów, które całkowicie zmieniają postrzeganie fabuły. Nie brakuje również nowych kawałków układanki, które pojawiają się nagle i sprawiają, że nic nie jest takie jak myśleliśmy na początku.
Dynamiczna, trzymająca w napięciu fabuła pełna zwrotów akcji, lekki styl, który świetnie sprawdza się w prozie rozrywkowej, zaskakująca historia wywołująca całą gamę emocji, bohaterowie, do których czytelnik przywiązuje się bardzo szybko i chce z nimi przebywać jak najdłużej. Polecam miłośnikom thrillerów i sensacji. Przede mną ostatnia część zamykająca cykl – „Biały król”. Coś mi się wydaje, że Czerwona Królowa pokona Mr. White’a – mam tylko nadzieję, że autor nie zaskoczy mnie w tej kwestii.
wtorek, 1 sierpnia 2023
„Dorosłość. Wyznania” – Lisa Aisato, Linn Skåber
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tytuł oryginału: Til de voksne
Data wydania: 2023-05-17
Liczba stron: 295
ISBN: 9788308081112
Twórczość Lisy Aisato oczarowała mnie przy okazji jej współpracy z Mają Lunde. Ilustratorka tym razem stworzyła rysunki do książki Linn Skaber. Pozostała jednak wierna swojej charakterystycznej kresce. Wykreowane przez nią postacie przyciągają i hipnotyzują. Ich twarze wyrażają całą gamę emocji, a jednocześnie są tak bardzo przyjazne i ciepłe, nawet gdy gości na nich smutek. Ilustracje Aisato idealnie współgrają z treścią książki Linn Skaber, która tym razem napisała ją dla dorosłych czytelników. I może to w pewnym sensie dość niecodzienne połączenie – „ilustrowana książka dla dorosłych”, jednak w tym przypadku powstał duet idealny.
„Dorosłość” składa się z 33 opowieści-historyjek, opisujących w dowcipny sposób blaski i cienie etapu życia jakim jest dorosłość. Autorka – kobieta dojrzała, bardziej świadoma niż te „kilka” lat wstecz, bardzo celnie opisuje swoje doświadczenia. Niby indywidualne, ale jednocześnie tak bardzo uniwersalne, że niejedna 40-stka+ może się w nich przejrzeć jak w lustrze. Podczas lektury nieraz myślałam, jak bardzo w punkt są stwierdzenia autorki i uśmiechałam się do swoich wspomnień.
Książka do niespiesznego czytania i delektowania się słowem. Pochwała etapu, kiedy stajemy się bardziej świadomi swoich potrzeb, pragnień i realizujemy je bez oglądania się na innych. Taki zdrowy egoizm jest bardzo wskazany, jednak niektórzy potrzebują więcej czasu, by to zrozumieć. To książka również o tym, że nigdy nie jest na to „za późno”.
Uspokajająca, szczera, zapewniająca poczucie zrozumienia, dająca wiele uśmiechu i inspirująca lektura, która może być motywacją, by zacząć lub by wrócić do pisania własnych wspomnień. Przepiękne, baśniowe, kolorowe ilustracje przenoszą czytelnika do zupełnie innego świata. Z wielką chęcią powiesiłabym na ścianie niejeden plakat, który byłby ich powiększoną wersją. Mimo, że wcześniej nie bardzo chciałam przeczytać pierwszą część cyklu pt. „Młodość. Wyznania nastolatków” autorstwa duetu Aisato/Skaber, to obie panie mocno mnie zachęciły i zrobię sobie na deser powrót do przeszłości. Polecam. Dobry pomysł na prezent.
niedziela, 16 lipca 2023
„Powrót do domu” – Kristin Hannah
Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: Home again
Data wydania: 2023-05-17
Liczba stron: 446
ISBN: 9788382899252
Bardzo lubię powieści Kristin Hannah, które utrzymane są w jednym, bardzo szybko rozpoznawalnym stylu. W zasadzie nie przypominam sobie, by jakaś jej książka nie zachwyciła mnie już od samego początku. Zawsze mocno „zżywałam” się z bohaterami i „angażowałam” w ich przygody. Tym razem jednak tak właśnie się stało, co było dla mnie dość sporym zaskoczeniem. Od początku ta opowieść była, jak na mój gust, zbyt melodramatyczna, zbyt amerykańska i niestety dość przewidywalna. Na szczęście, mniej więcej w połowie, zmieniła się dynamika i fabuła zaczęła intrygować.
Głównymi bohaterami są: niesamowicie inteligentna i zdolna pani kardiolog oraz przystojny i niezwykle popularny gwiazdor Hollywood. Spotykają się ponownie po kilkunastu latach. On, na skutek dość mocno rozrywkowego trybu życia, potrzebuje nowego serca by przeżyć. Ona jest najlepsza w dziedzinie transplantacji. Po raz kolejny połączyło ich serce, chociaż w trochę innym znaczeniu. Zanim Angel zniknął z życia Madelaine, przed wielu laty rozkochał ją w sobie i opuścił w najmniej odpowiednim momencie. Jak można się spodziewać, ta nowa sytuacja dość mocno namiesza w ich – może nie tyle uporządkowanych, co dobrze im znanych codziennościach. Ale zmiana ta dotyczyć będzie również ich najbliższych – brata Angela, który chociaż jest księdzem, to skrycie kocha Mady oraz Liny – córki lekarki, która nigdy nie poznała swojego ojca…
Historie opowiadane przez Kristin Hannah są zawsze niezwykle emocjonujące, burzliwe, przejmujące i wzruszające. Obowiązkowo kończą się również happy endem, co akurat lubię, gdyż czasem potrzebny jest w książkach optymizm i uczucie lekkości po przeczytaniu ostatniej strony poprawia nastrój. Na tę nową książkę Hannah czekałam dość długo i zdążyłam się już stęsknić za jej opowieściami. Może problem polega na tym, iż jest to wznowienie powieści napisanej przez nią w 2012 roku, czyli w gruncie rzeczy nie jest to nowa książka – przez te 11 lat warsztat autorki zdecydowanie się poprawił i fabuły nie są tak banalne i przewidywalne, co jest ogromną zaletą.
Ogólnie, rzadko trafiam na powieści, których zakończenie znam już na początku. Przeważnie autorzy, których wybierałam, zaskakiwali mnie finałem historii. Tym razem zakończenie jest bardzo oczywiste, podobnie jak dramatyczne przeżycia bohaterów. Czytając tę powieść, czułam się tak jakbym oglądała kolejną powtórkę w telewizji – owszem, może to sprawiać przyjemność, ale największa frajda jest jednak za pierwszym razem.
To chyba największy zarzut to „Powrotu do domu” – ten spodziewany schemat nastawiony na pospolity dramatyzm. Bohaterowie mają pod górkę – dotykają ich katastrofy i tragedie – ale oczywiście z wszystkich wychodzą obronną ręką. „Powrót do domu” to taka bajka dla dorosłych. Trochę do popłakania, trochę do szerszego otwierania oczu z „przerażenia”, trochę do wzruszenia i „żyli długo i szczęśliwie”. Czy polecam? Miłośnikom Hannah – owszem, z ciekawości. I tym, którzy lubią bajki.
wtorek, 11 lipca 2023
„Życie Violette” – Valerie Perrin
Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: Changer l'eau des fleurs
Data wydania: 2022-03-23
Liczba stron: 480
ISBN: 9788382153767
Na tę książkę zwróciłam uwagę już bardzo dawno temu – przyciąga do niej jak magnes niesamowicie kwiecista okładka w odcieniach błękitów z dodatkiem złota – jest piękna. Mimo to nie kupiłam jej za pierwszym razem, ani za drugim, czy trzecim. Opis okładkowy nie był zbyt przekonujący, a może czytałam go w nieodpowiednim momencie... „Życie Violette” kupiłam wreszcie i jak tylko przeczytałam pierwszych kilka zdań, wiedziałam, że będzie to wyjątkowa lektura.
Życie Violette zmieniało się wiele razy i to o 180 stopni, w kilku przełomowych dla niej momentach – były to chwile ekstremalnie szczęśliwe i proporcjonalnie do nich tragiczne. Niczym sinusoida. Względny spokój, a na pewno pewną, bezpieczną i pogodną rutynę osiągnęła dopiero w chwili, gdy znalazła swoje miejsce na ziemi – paradoksalnie stało się to w niewielkiej, prowincjonalnej miejscowości, gdzie objęła posadę dozorczyni na cmentarzu.
Violette od samego początku stała się dobrym duszkiem tego miejsca – dbała nie tylko o otoczenie i ogród, ale i o odwiedzających zmarłych pochowanych na jej cmentarzu. „Pani z cmentarza” miała dla nich zawsze dobre słowo, uśmiech, kubek pysznego napoju, wyhodowane samodzielnie kwiaty czy po prostu czas. Ludzie w naturalny sposób otwierali się przed nią i dzielili najbardziej osobistymi przeżyciami. O swojej przeszłości nie mówiła jednak prawie nikomu. Nadszedł jednak czas, by oddzielić ją grubą kreską, zacząć ponownie żyć i cieszyć się tym nowym życiem.
Niezwykła opowieść o całkiem zwyczajnych rzeczach, które charakteryzują niejedną codzienność. Główna bohaterka niby nie robi nic nadzwyczajnego, ale przez pogodę ducha jaka ją charakteryzuje, wbrew przeciwnościom przewrotnego losu, sprawia, że roztacza się wokół niej wyjątkowa aura. Przyciąga i oczarowuje wszystkie osoby na swojej drodze – bez względu na to, czy są to postaci książkowe czy czytelnicy.
„Życie Violette” jest w gruncie rzeczy książką bardzo smutną, poruszającą wiele bolesnych aspektów życia, takich jak śmierć, strata, cierpienie czy zdrada. Tragedie jakie dotykają główną bohaterkę powinny ją całkowicie przytłoczyć i przygnieść. Jednak okazuje się, że siła człowieka jest niewyobrażalna i czasem mały impuls wystarczy, by wykrzesać nadzieję, podnieść się z kolan i z podniesioną głową iść przed siebie. Najpierw małymi kroczkami, pomału i w końcu zacząć biec i z ufnością rzucić się w nowe, inne – niekoniecznie lepsze – ale szczęśliwe życie. Biorąc to wszystko pod uwagę można stwierdzić, że jest to niezwykle pozytywna, optymistyczna, budująca i inspirująca historia, chociaż wielokrotnie porusza przede wszystkim tę ciemną stronę życia.
Powieść „Życie Violette” to apoteoza życia. Może zabrzmi to dość trywialnie, ale autorka podkreśla, jak ważne jest by doceniać jego piękno i cieszyć się drobiazgami. Urocze opisy zwykłych codziennych czynności, zjawisk, sytuacji, jakich doświadcza Violette rozczulają i emanują ciepłem oraz bardzo pozytywną energią. Jej codzienna radość jest jak promienie słońca, które padają na wszystko dookoła. I tak oddziałuje ta książka na czytelnika. Ogrzewa się on historią Violette.
Valerie Perrin napisała niesamowitą książkę o miłości, jej stracie, o życiu i śmierci, o radości, drugich szansach i wybaczaniu. Mówi się, że zawsze warto poznać prawdę, nawet gdyby była nie wiadomo jak bolesna – może rzeczywiście jest to prawdziwie oczyszczające i tylko wtedy można zacząć wszystko jeszcze raz. Wzruszająca, emocjonująca, tajemnicza, intrygująca, czuła, ujmująca i bardzo ciepła historia, która zostaje z czytelnikiem na bardzo długo.