środa, 6 września 2023

„Lubiewo. Nowe wydanie” – Michał Witkowski

Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 2020-10-28
Liczba stron: 448
ISBN:978-83-240-7222-4

Po tym jak zauroczył mnie „Drwal” całkowicie przepadłam za twórczością Witkowskiego i wielką przyjemnością dawkuję ją sobie co jakiś czas. Wprawdzie do wspomnianego wyżej „ideału” zbliżyło się tylko najnowsze „Tango” – czyli michaśkowy kryminał retro, ale próbuję, smakuję, poszukuję nadal. Tym razem przyszedł czas na kultowe „Lubiewo” w nowej rozszerzonej wersji. Wiele o tej książce słyszałam i sporo po niej sobie obiecywałam. Tym bardziej, że Lubiewo leży po sąsiedzku z Międzyzdrojami, więc może i „Lubiewo” padnie niedaleko od „Drwala”? Niestety, to był zbyt duży skrót myślowy.

Sądziłam, że przeczytam powieść mającą rozbudowaną fabułę w „charakternym” stylu Michaśki, z elementami komicznymi, które rozbawiają, aż po głośny śmiech, lecz tymczasem „Lubiewo” okazało się mieć raczej charakter reportażu, mającego na celu przedstawienie szerszemu gronu tajemniczego, pikantnego i kontrowersyjnego środowiska homoseksualistów aż od czasów PRLu. Przy czym największą uwagę autor poświęca najbliższej sobie (gdyż do nich należy) grupie „ciot”.

Książka składa się więc z luźnych opowieści bądź też rozmów między Michaśką a jej kumpelami-ciotkami. Tematyka – czy może raczej MONOtematyka – dotyczy oczywiście barwnego, wyuzdanego życia „nocnego”, gdzie luj ściele się gęsto, a chuć bucha z rozgrzanego… narządu przyczyniającego się do nierządu. Dziewczyny wspominają stare dobre i niedobre czasy z rozbawieniem, z sentymentem i z tęsknotą. Były wtedy przecież młode, pełne optymizmu i świat stał przed nimi otworem.

„Lubiewo” to bardzo różnorodna opowieść, przedstawiająca wiele intrygujących portretów koleżanek Michaśki na tle danej epoki, w dość obszernym przedziale czasowym. Dzięki temu czytelnik może podglądać nie tylko to konkretne środowisko, ale ma też dostęp do części historii dotyczącej konkretnych realiów, przemian społecznych i gospodarczych, które większość z czytelników może znać zaledwie z opowieści swoich rodziców lub dziadków.

Dla mnie, niewątpliwie największą zaletą książki jest styl autora – żywy, dosadny, prawdziwy, kiedy trzeba wulgarny, w innym momencie niesamowicie zabawny. Uwielbiam „słuchać” opowieści Michaśki! Jestem pewna, że każdy kto chociaż raz zetknął się z „jej” twórczością, rozpoznałby jej prozę po kilku linijkach czy też wyrazach. U-wiel-biam.

Może i „Lubiewo” nie było kontynuacją lub poprzednikiem „Drwala” – chociaż lujów ci tutaj dostatek, ale książka przy wszystkich swoich kontrowersjach może mieć pozytywny odbiór. Z pewnością sprawi, że niejeden czytelnik z większą sympatią podejdzie teraz do przedstawicielek grupy „ciot”, a może i na grupę gejów spadnie przy okazji trochę więcej przychylności. Bohaterów Witkowskiego jest bardzo trudno nie lubić, jak i samego „pociesznego”, rubasznego i uroczo przegiętego „Pana Dziennikarza”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.