niedziela, 13 sierpnia 2023

„Rey Blanco. Biały Król” – Juan Gómez-Jurado

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Antonia Scott (tom 3)
Tytuł oryginału: Rey blanco
Data wydania: 2023-08-23
Liczba stron: 510
ISBN: 9788382107111

Biorąc udział w akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN, przy okazji drugiej części cyklu, nawet przez myśl mi nie przeszło, że w moje ręce trafi aż tak dobra książka. „Czarna wilczyca” zaskoczyła mnie mocno, ale „Biały Król” jest wprost nieprzewidywalnie szokujący! Natomiast Juan Gome-Jurado trafił przy okazji serii o Antonii Scott na listę moich ulubionych autorów. Tym samym daję mu dość duży kredyt zaufania i biorę w ciemno każdą jego kolejną książkę. „Coś” mi mówi, że ponownie nie pożałuję i będę się bardzo dobrze bawić.

A propos „zabawy”… Gra, w którą Mr. White wciągnął Antonię kilka lat temu, napadając na nią i jej męża w ich własnym domu, trwa nadal. Z tą różnicą, że tym razem mocno przybiera na intensywności. Może też dlatego, że Antonia nie jest sama i ma dość silne wsparcie w postaci coraz bliższego jej Jona. Zresztą, właśnie przyjaźń między tymi dwojgiem, w perfidny sposób wykorzysta Mr. White, by zmotywować Antonię do działania, tak jakby miała się w jakiś sposób wzbraniać? Przecież jest stworzona do tego by grać i wygrywać, ale czy tę grę może wygrać? Grę, w której jej przeciwnik co chwilę wykłada z rękawa kolejne asy. Grę, w której nic nie jest takie jakie się wydaje na początku, a jedynym pewnikiem jest kolejne (i kolejne i następne) zaskoczenie zmieniające akcję o 180 stopni.

Na dodatek przeszłość, która wydała się przeminąć bezpowrotnie, daje o sobie znać i dobija się usilnie do Antonii. A skoro kobieta pamięta wszystko, wystarczy tylko „uspokoić małpy”, gdyż wszystkie odpowiedzi i rozwiązania ma lub miała przed oczami. Czy uda jej się w końcu wyprzedzić White’a podążającego ciągle o krok przed nimi? Ona wie, że dla miłości można zrobić wszystko – że miłość to najpotężniejsza broń. Jeśli jeszcze zrozumie „dlaczego”, to wtedy „być może”, ale…

Specyfika literatury sensacyjnej polega na tym, by zaskakiwać czytelnika. Jednak to, co w finale serii zaserwował swoim czytelnikom Gome-Jurado wychodzi ponad wszelkie standardy. Dzieje się tu dziesięć razy więcej niż w dwóch poprzednich częściach razem wziętych podniesione do kwadratu. Ciągle nie mogę uwierzyć w to co tu się wydarzyło. Myślę, że i sama Antonia była kilka razy zdziwiona, a trzeba mieć prawdziwy talent, żeby do tego doprowadzić. Akcja mknie już od pierwszego rozdziału, który spokojnie mógłby być wystarczająco zaskakującym zakończeniem dobrego thrillera, a to – jak wspomniałam – dopiero początek. I z każdą kolejną akcją – z każdym zadaniem jakie przed Antonią i Jonem stawia White – jest coraz bardziej nieprawdopodobne. Napięcie rośnie z każdą przeczytaną stroną. Zawiłą fabułę komplikuje każdy kolejny etap, jaki osiągają bohaterowie. Tej książki nie można odłożyć na dłużej – a całość zdołałam podzielić (z powodów technicznych) zaledwie na 3 dni. Myślę jednak, że spokojnie można by ją „łyknąć” na jeden raz, bo miałam na to ogromną ochotę. Wielowątkowa i wielowymiarowa fabuła, wartka akcja, mnożące się w tempie błyskawicy zwroty akcji. Dynamika, emocje oraz dowcip rozładowujący napięcie, które inaczej by eksplodowało – zbyt szybko…

Jest intensywnie, jest nieschematycznie, jest wręcz szokująco. Cudownie doskonały thriller. Jednak tym, którzy mają ochotę poznać historię Antonii Scott polecam zacząć od pierwszego tomu, albo jeszcze lepiej od powieści „Pacjent” i „Cicatriz, bo jak się okazuje, mamy do czynienia nie z trylogią, a z pentalogią i to tam wszystko się zaczyna. Nie wiem, czy mnie ta wizja bardziej cieszy, czy „przeraża”…


Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN”, któremu ponownie dziękuję za Antonię Scott.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.