poniedziałek, 23 grudnia 2019

„Małe zbrodnie małżeńskie” - Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak
Tytuł oryginału: Petits crimes conjugaux
data wydania: 2005
ISBN: 8324005803
liczba stron: 100

Chcąc wypełnić sobie czytelniczo ostatni dzień przed świętami, postanowiłam sięgnąć po coś krótkiego, trafiło więc na dramat Schmitta pt.: „Małe zbrodnie małżeńskie”. Chciałam dziś skończyć, by jutro – z czystym sumieniem – móc rozpocząć jakiś gwiazdkowy prezent, jednak się trochę przeliczyłam. Zamiast spędzić z tą książką jeden dzień lub wieczór, spędziłam około półtorej godziny i znowu jestem w punkcie wyjścia…

To właściwie moje drugie spotkanie z tym utworem, gdyż kilka lat temu miałam przyjemność oglądać spektakl teatralny na jego podstawie. Na scenie było bardzo dynamicznie, podobnie jak podczas dzisiejszego czytania. Utwór opowiada historię małżeństwa z 15-letnim stażem. Opowieść rozpoczyna się w momencie, kiedy żona przyprowadza do mieszkania męża cierpiącego na amnezję będącą skutkiem wypadku. Wspominając czasy przed wypadkiem próbuje namalować mężowi jego obraz, czy aby na pewno jest on jednak jego a nie jej? Między parą dochodzi do bardzo żywiołowego i energicznego dialogu, podczas którego co chwilę – zarówno czytelnik jak i zaangażowani – dowiadują się kolejnych rewelacji. Polemika przypomina chwilami „mecz ping-ponga” – tak szybko ripostują wypowiedzi interlokutora! Celowo nie piszę nic więcej na temat treści, gdyż nie chcę pozbawić czytelnika zabawy!

Przysłuchiwanie się tej rozmowie było świetną rozrywką, gdyż cały utwór to właściwie jedna małżeńska rozmowa. Zaskakująca, emocjonująca, chwilami zabawna i rozczulająca, pełna zwrotów akcji, ale i nostalgicznie wywołująca wspomnienia. Schmitt jak zawsze w doskonałym gatunku, chociaż tym razem wybrał mniej popularny (przynajmniej dla siebie) dramat. Jednak spokojnie – czytelnik „wchodzi” w akcję jak w najbardziej wartkiej powieści. Szczerze polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.