Wydawnictwo: W.A.B.
Cykl: Zofia Wilkońska (tom 2)
Data wydania: 2019-11-13
Liczba stron: 352
ISBN: 9788328071407
Jakiś czas temu przeczytałam sprezentowaną mi pierwszą część cyklu o Zofii Wilkońskiej. O ile postać głównej bohaterki mogę oceniać bardzo pozytywnie, gdyż dawno nie spotkałam tak dużego stężenia sarkazmu, szczerości, dowcipu i uroku w jednym miejscu, to fabularnie i literacko było dość słabo. W drugiej części pozytywy są dwa – warsztat autora znacznie się poprawił a Zofia Wilkońska pozostała wierna swoim ideałom – nadal urzeka i bawi. Jednak fantazja ponosiła Galińskiego zbyt często i zbyt mocno. Ilość sytuacji surrealistycznych sprawia, że historia jest pełna niedorzeczności – bardzo irytujących.
„Komórki się pani pomyliły” to kontynuacja przygód pani Zofii z pierwszej części cyklu. Staruszka usilnie szuka kontaktu ze swoim synem, który jest dość mocno zajęty i nie ma dla niej czasu. Ta w końcu postanawia go odwiedzić osobiście – w końcu ma adres tego nowego domu, w którym czeka na nią nawet jej własny pokój! W domu jest pusto! Nikt nie otwiera. Jednak Zofia zawsze znajdzie sposób. Wślizguje się przez uchylone okienko i pierwszym co widzi jest trup bardzo brzydkiego mężczyzny…
Teraz Wilkońska ma już dwa zadania – rozwikłać zagadkę tajemniczego nieboszczyka i zniknięcia syna. Niewykluczone, że jedno jest mocno powiązane z drugim. Poza tym emerytce przyświeca jeszcze jeden cel – syn twierdził, że odnalazł ojca. Czy Zofia również spotka w końcu Henryka?
Idea jaka przyświecała autorowi podczas tworzenia postaci wrednej emerytki była całkiem słuszna. Taki domorosły detektyw, który wplątuje się w lawinę pomyłek, może wywoływać uśmiech na twarzy, ba – czasem nawet głośny śmiech. Jednak skala irracjonalnych przygód, jakie spotykają panią Zofię, trochę wymknęła się spod kontroli. Niestety wpłynęło to negatywnie na odbiór całości utworu. Wątek dość prymitywnej, głośnej, wulgarnej Kulki, będącej szefową i trzymającej w garści nie tylko groźnych zbirów ale i kilka firm, jest chyba najsłabszym ogniwem całości. W zasadzie każda „scena” z tą postacią wywołuje niesmak i irytację.
O ile pierwsza część serii sprawiła, że miałam ochotę dać szansę Jackowi Galińskiemu i sięgnąć ponownie po przygody zapadającej w pamięć staruszki, to przy drugim tomie żałuję czasu poświęconego, a raczej straconego na lekturę. Nawet charyzma głównej bohaterki nie dźwignęła ilości absurdu z jakim styka się czytelnik. Na osłodę dostaje wprawdzie sporą dawkę humoru sytuacyjnego, by dotrzeć do ostatniej strony. Ten slapstick chyba wyrwał się autorowi spod kontroli i zaczął żyć swoim życiem. Dodam tylko, że zakończenie wymaga sięgnięcia po kolejną część. Jednak chyba nie czuję – póki co – potrzeby, by zaspokoić moją ciekawość i dowiedzieć się co się stało z panią Zofią po aresztowaniu…
sobota, 20 maja 2023
„Komórki się pani pomyliły” – Jacek Galiński
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.