Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2022-10-26
Liczba stron: 416
ISBN: 9788308076828
Dość dużo obiecywałam sobie po najnowszej powieści Twardocha, ale niestety w moim rankingu jego twórczości bez zmian. Nadal, po genialnej trójce: „Morfina”, „Król” i „Królestwo”, które mnie totalnie oczarowały, żadna książka nawet nie zbliża się do podium. Szkoda. Niestety, przy następnej sposobności mocno się zastanowię, czy sięgać po jego powieść. „Chołod” umęczył mnie dość solidnie – na szczęście już za mną.
„Chołod” to opowieść drogi inspirowana polarnymi wyprawami Twardocha, ale i historią – historią Rosji, bolszewików, łagrów itd. Gdyby autor skupił się na tej realnej – współczesnej – części, mogłabym „przepaść” za tą powieścią, tak jak np. za „Wielką samotnością” K. Hannah. Niestety, jego wizja była trochę inna. „Chołod” składa się z dwóch części: wstęp i zakończenie powieści dotyczą wyprawy autora, która wynikała z jego wewnętrznej potrzeby, a która na skutek pewnego spotkania zmieniła trochę swoją formę i przerodziła się w spontaniczny rejs w niewiadomym kierunku – „przed siebie”. Podczas tej wyprawy Twardoch otrzymał od swojej towarzyszki dziennik do przeczytania. Dziennik ten, pisany przez Konrada Widucha, stanowi właśnie główną część książki.
Konrad Widuch to Ślązak, który miał dość burzliwe i różnorodne życie. Po tym jak w wieku 16 lat opuścił rodzinny dom, był górnikiem, marynarzem na niemieckim okręcie, był też bolszewikiem i komunistą całym sercem oddanym idei. Został również osadzony w łagrach, z których jednak uciekł i trafił w miejsce, o którym nikt nigdy nie słyszał – na Chołod. O tym właśnie jest dziennik Widucha, który trafił w ręce Szczepana Twardocha – co z nim zrobi po przeczytaniu, będzie zależało tylko od niego.
Idea – fabuła – książki jest całkiem w porządku. Dlatego też skusiłam się na tę powieść po zapoznaniu się z opisem okładkowym. Problemem wg moich standardów i gustu jest realizacja tegoż zamierzenia – dokładniej mówiąc forma dziennika Widucha napisanego w dość problematycznej forule i języku. Zapiski prowadzone są dawno gdyż około 1946 roku, nie jest to więc język współczesny, ale dodatkowo opisy zawierają wiele miejscowych określeń i wyrażeń właśnie z Chołodu – typowych dla miejscowego plemienia oraz plemion ościennych. Wg mnie zupełnie niepotrzebnie, gdyż utrudniało to wejście w fabułę i bywało mocno irytujące. Niestety, skala tego problemu jest tak wielka, że wstęp i zakończenie oraz fabuła nie uratowały całości.
Powieść tylko dla wielkich wielbicieli twórczości Szczepana Twardocha. Niestety, w moim przypadku przeważyła szalę i raczej po kolejną powieść autora sięgnę nieprędko. Zbyt duży kredyt otrzymał po mojej „wielkiej trójce” i ciągle nie zmierzał nawet w stronę „ideału”. Trudno się mówi i wybiera inne pozycje.
sobota, 7 stycznia 2023
„Chołod” – Szczepan Twardoch
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.