Data wydania: 20 marca 2019
ISBN: 9788328711549
Liczba stron: 352
„Nad Śnieżnymi Kotłami” to kolejny z serii kryminał retro, którego głównym bohaterem jest asystent kryminalny Anton Habicht. Tym razem zostaje on „zesłany” do pracy w Schreiberhau czyli do dzisiejszej Szklarskiej Poręby, gdzie zmuszony jest budować swoją zawodową pozycję od samego początku i niemalże samego dołu. Mimo to, dostrzega on liczne plusy w porównaniu ze swoją sytuacją np. finansową z Glogau i stara się głównie na tych plusach – wbrew wszystkiemu – skupić.
Tym razem Habicht musi rozwiązać zagadkę przypadkowej śmierci pewnej damy z towarzystwa (której prawie był świadkiem) oraz kilku mężczyzn, którzy również przebywali w tym samym czasie co ona w tym samym hotelu… A że akcja dzieje się w górach, nie bez znaczenia będzie również bogactwo jakie one w sobie kryją. Możemy się tylko domyślać, że z każdą kolejną śmiercią sytuacja będzie stawała się coraz bardziej zagmatwana…
Tylko czy do końca? Niestety, tym razem akcja kryminału mnie nie porwała i nie wciągnęła, tak jak wcześniej. Było dość przeciętnie i jakby zbyt powierzchownie jak na mój gust. Chyba za mało trzymała mnie ta historia w napięciu. Owszem – zaciekawienie ciągiem dalszym było, ale nie takie, bym była w stanie pochłonąć tę książkę w jeden dzień. Miałam wrażenie, jakby to był zaledwie szkic – plan – całej historii. Trochę szkoda.
Czas z tą lekturą jednakowoż nie był w żadnym razie stracony. Ogromną zaletą tego kryminału retro jest przedstawienie realiów jakie panowały w 1939 roku w Schreiberhau. Czytając opisy miejsc miało się niemal wrażenie, że przechadza się ulicami Szklarskiej i zwiedza jej okolice. Autor ponownie skupił się na wielu detalach i ciekawostkach charakterystycznych dla tamtego czasu i miejsca. Jest to bezspornie największa wartość tej książki. Nie pominął oczywiście wielu faktów historycznych związanych z jednym z wątków – o których pisze w tle – mianowicie o nazistowskiej pracy nad higieną rasy, która byłą związana z tamtymi terenami i Domem Opieki dla Idiotów. Bardzo cenię sobie tego typu wątki w powieściach. To trochę tak jakby beletrystykę pogłębić literaturą faktu – mamy więc przyjemne z pożytecznym.
Książa z pewnością przypadnie do gustu mieszkańcom i miłośnikom Szklarskiej Poręby, którzy będą mieli okazję „pobyć” i „pozwiedzać” swoje ulubione miasto w zupełnie innych okolicznościach. A i muszę przyznać, że zachęciła ona mnie – zdeklarowaną miłośniczkę morza – by przy najbliższej okazji wyjechać jednak chociaż na trochę na południe. Polecam oczywiście wszystkim fanom Krzysztofa Koziołka i kryminałów retro.
ISBN: 9788328711549
Liczba stron: 352
„Nad Śnieżnymi Kotłami” to kolejny z serii kryminał retro, którego głównym bohaterem jest asystent kryminalny Anton Habicht. Tym razem zostaje on „zesłany” do pracy w Schreiberhau czyli do dzisiejszej Szklarskiej Poręby, gdzie zmuszony jest budować swoją zawodową pozycję od samego początku i niemalże samego dołu. Mimo to, dostrzega on liczne plusy w porównaniu ze swoją sytuacją np. finansową z Glogau i stara się głównie na tych plusach – wbrew wszystkiemu – skupić.
Tym razem Habicht musi rozwiązać zagadkę przypadkowej śmierci pewnej damy z towarzystwa (której prawie był świadkiem) oraz kilku mężczyzn, którzy również przebywali w tym samym czasie co ona w tym samym hotelu… A że akcja dzieje się w górach, nie bez znaczenia będzie również bogactwo jakie one w sobie kryją. Możemy się tylko domyślać, że z każdą kolejną śmiercią sytuacja będzie stawała się coraz bardziej zagmatwana…
Tylko czy do końca? Niestety, tym razem akcja kryminału mnie nie porwała i nie wciągnęła, tak jak wcześniej. Było dość przeciętnie i jakby zbyt powierzchownie jak na mój gust. Chyba za mało trzymała mnie ta historia w napięciu. Owszem – zaciekawienie ciągiem dalszym było, ale nie takie, bym była w stanie pochłonąć tę książkę w jeden dzień. Miałam wrażenie, jakby to był zaledwie szkic – plan – całej historii. Trochę szkoda.
Czas z tą lekturą jednakowoż nie był w żadnym razie stracony. Ogromną zaletą tego kryminału retro jest przedstawienie realiów jakie panowały w 1939 roku w Schreiberhau. Czytając opisy miejsc miało się niemal wrażenie, że przechadza się ulicami Szklarskiej i zwiedza jej okolice. Autor ponownie skupił się na wielu detalach i ciekawostkach charakterystycznych dla tamtego czasu i miejsca. Jest to bezspornie największa wartość tej książki. Nie pominął oczywiście wielu faktów historycznych związanych z jednym z wątków – o których pisze w tle – mianowicie o nazistowskiej pracy nad higieną rasy, która byłą związana z tamtymi terenami i Domem Opieki dla Idiotów. Bardzo cenię sobie tego typu wątki w powieściach. To trochę tak jakby beletrystykę pogłębić literaturą faktu – mamy więc przyjemne z pożytecznym.
Książa z pewnością przypadnie do gustu mieszkańcom i miłośnikom Szklarskiej Poręby, którzy będą mieli okazję „pobyć” i „pozwiedzać” swoje ulubione miasto w zupełnie innych okolicznościach. A i muszę przyznać, że zachęciła ona mnie – zdeklarowaną miłośniczkę morza – by przy najbliższej okazji wyjechać jednak chociaż na trochę na południe. Polecam oczywiście wszystkim fanom Krzysztofa Koziołka i kryminałów retro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.