Tytuł oryginału: My Life as a Man
Data wydania: 1994
ISBN: 8386133562
Data wydania: 1994
ISBN: 8386133562
Liczba stron: 399
„Mój wiek męski” to dość osobliwa książka Philipa Roth’a, którego utwory zazwyczaj bardzo przypadają mi do gustu. Tym razem mam jednak mieszane uczucia, a to głównie z tego powodu, że autor napisał powieść szkatułkową, która jest dość specyficznym gatunkiem. To powieść składająca się właściwie z kilku opowiadań, które można by czytać oddzielnie. Każde z nich dotyczy jednak tego samego tematu głównego i przedstawia go w nowym świetle, uzupełniając o kolejne detale, to co już wiemy. I chyba właśnie sposób przedstawienia historii głównego bohatera – Petera Tarnopola – przeszkadzał mi najbardziej podczas czytania…
Sama opowieść o Tarnopolu jest oczywiście w jak najlepszym gatunku i typowym dla Roth’a stylu, a protagonista bardzo wyrazisty i interesujący. Peter jest pisarzem i mężczyzną udręczonym przez kobiety. Niestety, w pewnym sensie na własne życzenie… Ciągle, na różne sposoby próbuje wyzwolić się spod wpływu kolejnych femme fatale – jest to jednak proces stały i bardzo skomplikowany, gdyż takie życie jest też w pewnym stopniu inspirujące, a Peter to w końcu twórca – pisarz… Jego powinnością jest opisywanie i kreowanie świata na kartach literatury. A co da mu lepszą motywację, impuls czy bodziec do pisania?
Jako bonus w „Moim wieku męskim” znajdziemy również opowiadania napisane przez Tarnopola, których bohaterem jest, znany fanom autora, Nathan Zuckermann. Było to wyjątkowo miłe spotkanie z tą postacią – szkoda, że tak krótkie. Szczególnie, że można było w tych historyjkach znaleźć wątki autobiograficzne zarówno Philipa Roth’a jak i „Petera Tarnopola”.
Czy polecam tę książkę? Fanom Roth’a z pewnością i, jeśli czytelnik nie ma zastrzeżeń do powieści szkatułkowej, to będzie to raczej dobry wybór. Może po prostu sięgnęłam po tę książkę w nieodpowiednim czasie? Może bardziej potrzebowałam teraz dynamiczniejszej powieści, a nie analizowania tego samego tematu z różnych stron i perspektyw i roztrząsania go ciągle na nowo?
„Mój wiek męski” to dość osobliwa książka Philipa Roth’a, którego utwory zazwyczaj bardzo przypadają mi do gustu. Tym razem mam jednak mieszane uczucia, a to głównie z tego powodu, że autor napisał powieść szkatułkową, która jest dość specyficznym gatunkiem. To powieść składająca się właściwie z kilku opowiadań, które można by czytać oddzielnie. Każde z nich dotyczy jednak tego samego tematu głównego i przedstawia go w nowym świetle, uzupełniając o kolejne detale, to co już wiemy. I chyba właśnie sposób przedstawienia historii głównego bohatera – Petera Tarnopola – przeszkadzał mi najbardziej podczas czytania…
Sama opowieść o Tarnopolu jest oczywiście w jak najlepszym gatunku i typowym dla Roth’a stylu, a protagonista bardzo wyrazisty i interesujący. Peter jest pisarzem i mężczyzną udręczonym przez kobiety. Niestety, w pewnym sensie na własne życzenie… Ciągle, na różne sposoby próbuje wyzwolić się spod wpływu kolejnych femme fatale – jest to jednak proces stały i bardzo skomplikowany, gdyż takie życie jest też w pewnym stopniu inspirujące, a Peter to w końcu twórca – pisarz… Jego powinnością jest opisywanie i kreowanie świata na kartach literatury. A co da mu lepszą motywację, impuls czy bodziec do pisania?
Jako bonus w „Moim wieku męskim” znajdziemy również opowiadania napisane przez Tarnopola, których bohaterem jest, znany fanom autora, Nathan Zuckermann. Było to wyjątkowo miłe spotkanie z tą postacią – szkoda, że tak krótkie. Szczególnie, że można było w tych historyjkach znaleźć wątki autobiograficzne zarówno Philipa Roth’a jak i „Petera Tarnopola”.
Czy polecam tę książkę? Fanom Roth’a z pewnością i, jeśli czytelnik nie ma zastrzeżeń do powieści szkatułkowej, to będzie to raczej dobry wybór. Może po prostu sięgnęłam po tę książkę w nieodpowiednim czasie? Może bardziej potrzebowałam teraz dynamiczniejszej powieści, a nie analizowania tego samego tematu z różnych stron i perspektyw i roztrząsania go ciągle na nowo?