niedziela, 9 grudnia 2018

„Biała gwardia” – Michaił Bułhakow

Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Tytuł oryginału: Бeлaя гвapдия
Data wydania: 1989
ISBN: 8306018311
Liczba stron: 248

Po „Białą gwardię” sięgnęłam zainspirowana „Dziennikami Mistrza i Małgorzaty”, w których cały czas powracał temat tej książki. Wydawałoby się, że dość kontrowersyjnej, a na pewno problematycznej i ważnej dla autora. Była ona jednym z niewielu utworów Bułhakowa, które ukazały się drukiem za jego życia. Niepełną wersję powieści opublikowano cztery lata po jej napisaniu, czyli w 1925 r., w czasopiśmie „Rossija”. Niestety, wydawnictwo zostało zlikwidowane zanim ukazała się całość „Białej gwardii”. Natomiast rękopis został wywieziony za granicę bez wiedzy autora, gdzie tłumaczono go na różne języki, po uprzednim dopisaniu zakończenia. Bułhakow przez wiele lat sądził się z oszustami podszywającymi się pod jego zagranicznych impresariów i regularnie okradającymi go z tantiem.

„Biała gwardia” to przede wszystkim książka historyczna, w której Bułhakow, niczym kronikarz, opisuje wydarzenia, których był świadkiem – ucieczkę wojsk niemieckich z Ukrainy w grudniu 1918 r. oraz zajęcie Kijowa przez wojska Dyrektoriatu, na których czele stał okrutny ataman Semen Petlura. Pośród wojskowej scenerii, pełnej wybuchu dział artyleryjskich i walk ulicznych, Bułhakow umieszcza rodzinę Turbinów wzorowaną na bliskich mu osobach – inteligentów, których sytuacja zmusiła do natychmiastowego przyodziania mundurów i stawienia się w sztabie wojskowym, by bronić Miasta.

Muszę przyznać, że tym razem lektura Bułhakowa nie była taką przyjemnością jak w przypadku innych jego utworów, oczywiście z „Mistrzem i Małgorzatą” na czele. Problematyka i sposób jej przedstawienia były mało przyjazne czytelnikowi – przynajmniej takiemu, który nie gustuje w książkach historycznych dotyczących Rosji i Ukrainy. Niestety, pojawiały się męczące dłużyzny, które chciałam mieć jak najszybciej za sobą. Dużo bardziej do gustu przypadł mi wątek stricte związany z rodziną Turbinów. Losy Heleny i jej dwóch braci oraz bywających w ich rodzinnym domu przyjaciół były ciekawe, podobnie jak same postacie – niestety zdominowane przez epizody historyczne, których miałam przesyt.

Tym razem polecam książkę tylko i wyłącznie miłośnikom Bułhakowa, którzy chcą (i powinni) poznać twórczość Mistrza kompleksowo oraz amatorom historii rosyjsko-ukraińskiej, którzy będą w stanie dostrzec walory „Białej gwardii”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.