sobota, 15 czerwca 2024

„Pani wiatru” – Lisa Aisato, Maja Lunde

 

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Cykl: Kwartet sezonowy (Lunde) (tom 3)
Tytuł oryginału: Vindmakeren
Data wydania: 2024-04-24
Liczba stron: 192
ISBN: 9788308083895

Po dłuższej przerwie, kolejne pozycje autorstwa Mai Lunde trafiają w moje ręce, co cieszy mnie niezmiernie. Tym razem projekt Lunde-Aisato, czyli przepięknie ilustrowana opowieść nie tylko dla dzieci. Książka „Pani wiatru” to trzecia część cyklu kwartet sezonowy. Swoją drogą, ciekawi mnie to umiłowanie Lunde do liczby 4. Przeważnie serie składają się albo z 3 części albo z dużo większej „nieskończonej” ich liczby. Może autorka kiedyś zdradzi coś na temat tych tetralogii.

„Pani wiatru” to historia o dzieciach, które po wojnie i związanych z nią traumatycznych przeżyciach wyjeżdżają na całe lato na wieś, by tam w spokojnej atmosferze poprawić swój stan psychiczny i fizyczny. Tuż po tym jak spora grupka miastowych przybyła do Pogodowa, kolejne zadowolone dzieciaki udają się do sympatycznych gospodarzy. Każdy z mieszkańców miasteczka na wyspie gości u siebie kogoś. Tylko po Tobiasa nikt nie przyszedł. Może Lothe zapomniała albo pracuje? Peter – organizator całego przedsięwzięcia, postanowił więc zaprowadzić chłopca do jego nowego miejsca pobytu. I tak udali się do domku na klifie, do dość specyficznej i zrzędliwej rybaczki. Nic nie zapowiadało, że będzie to udany pobyt.

Maja Lunde zawsze pisze książki, które na długo pozostają w pamięci i skłaniają czytelników do refleksji. Odnoszę wrażenie, że trzecia część, poprzez skojarzenia z aktualnymi zdarzeniami, ma mocniejszy przekaz niż poprzedzające ją tomy. Tamte jawiły się niczym bajkowy fantastyczny świat. Tym razem autorka bardziej skupiła się na realnych sytuacjach, które można tak zaaranżować, by wprowadzić trochę magii do zwykłej, szarej egzystencji w trudnych czasach. Czasem, obiektywnie niewiele potrzeba, żeby okazać komuś wsparcie i pomoc. Nie są konieczne wcale wielkie nakłady finansowe, lecz chęci, zaangażowanie i dobre serce.

Książka, która uczy empatii i otwartości na drugiego człowieka. Autorka podkreśla wagę traumatycznych przeżyć na psychikę dziecka i jak ważne jest, by przepracować te zdarzenia, by nie miały negatywnego wpływu na przyszłość i dorosłość. Istotne jest wtedy wsparcie najbliższych, czasem sama obecność, czasem złapanie za rękę czy dobre słowo. W takich okolicznościach można odzyskać radość z życia w każdym wieku, nawet wtedy gdy w ogóle nie brało się pod uwagę, że jeszcze może być inaczej, normalniej i tak zwyczajnie dobrze.

W końcowej fazie opowieści Maja Lunde wprowadza wątek homoseksualny. Osobiście uważam, że takie określenie orientacji głównego bohatera nie miało żadnego znaczenia dla ogólnego wydźwięku historii. Zastanawia mnie jaki był cel, gdyż jest to w moich oczach zabieg jakby na siłę. Poza tym, jest to jednak książka kierowana głównie do młodszych czytelników. Uczenie tolerancji jest istotne – to oczywiste – jednak już motyw osoby na wózku inwalidzkim otwiera na inność. Może autorka odniesie się do tego w jakimś wywiadzie.

„Pani wiatru” to wyjątkowa książka, idealnie nadająca się na prezent – dla nas samych lub kogoś bliskiego – bez względu na wiek i płeć obdarowanego. Prześliczne i charakterystyczne ilustracje List Aisato stawiają kropkę nad i. Uwielbiam tę serię i bardzo ciekawi mnie temat ostatniego tomu, a także…, czy autorki stworzą wspólnie kolejną serię opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.