środa, 22 stycznia 2020

„Niech zawiruje świat” - Colum McCann

Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginału: Let the Great World Spin
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7495-977-3
Liczna stron: 432

Kilka lat temu, podczas urlopu, obejrzałam w polskiej telewizji film biograficzny o francuskim linoskoczku – Philippe Petit – który w 1974 roku przeszedł po linie rozciągniętej między wieżami WTC w Nowym Jorku. Rzadko zdarza się, by jakiś film telewizyjny tak mnie zaciekawił. Natomiast „The Walk. Sięgając chmur” (w reżyserii Roberta Zemeckisa) oczarował mnie i wręcz zahipnotyzował. Opowiadał niezwykłą historię w bardzo poetycki sposób. I właśnie przy okazji tego filmu trafiłam na informację, iż istnieje książka opowiadająca o tym wydarzeniu. Uznałam, że muszę ją przeczytać…

Szczerze, to zwlekałam dość długo z sięgnięciem po „Niech zawiruje świat”. Sądziłam, że będzie ona opowiadać głównie o utalentowanym Francuzie i jego spektakularnym wyczynie, a tę opowieść przecież już znam z ekranu. Tymczasem, wydarzenia z 7 sierpnia 1974 roku są zaledwie tłem do historii kilku innych mieszkańców Nowego Jorku i tworzą niejako między nimi pętlę spajając dość luźno, ale jednak, w całość.

Książka Columa McCann’a opowiada historię niekonwencjonalnego irlandzkiego zakonnika, który postanowił służyć bliźnim w „terenie” – głównie na ulicach nowojorskich slumsów. Wspiera on głównie czarnoskóre prostytutki z sąsiedztwa oraz niepełnosprawnych, których transportuje swoją starą ciężarówką. W książce przeczytamy również historię jednej z jego „podopiecznych” i jej rodziny. Autor poświęci kilka rozdziałów również żonie sędziego, który będzie zajmował się sprawą linoskoczka oraz jej przyjaciółce, gdyż obie panie połączyła wspólna tragedia – straciły one synów w Wietnamie.

I tak od jednej biografii przechodzimy do kolejnej. Nie zawsze na pierwszy rzut oka widać w ogóle odniesienie do – można by sądzić – głównego tematu książki. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie uznaję tę powieść za bardzo oryginalnie skonstruowaną i niezwykle ciekawie napisaną. Autor potrafi zaintrygować i obudzić ciekawość w czytelniku. Jednocześnie stopniuje w pewnym sensie napięcie i nie odkrywa wszystkich kart od razu.

Ciekawa, choć bez wątpienia nie tak fascynująca jak fenomenalny wyczyn Petit’a i trochę żałuję, że mogłam o nim przeczytać tak mało w tej książce... Jednak jest to lektura godna uwagi – szczególnie dla ludzi fascynujących się Nowym Jorkiem. Można poczuć klimat miasta z jego charakterystycznym kolorytem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.