niedziela, 26 stycznia 2020

„Głowa Minotaura” – Marek Krajewski

Cykl: Edward Popielski (tom 1)
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: wrzesień 2009
ISBN: 9788374147019
Liczba stron: 344

Z perspektywy czasu zastanawiam się, z czego wynikała obawa przed sięgnięciem po drugą serię autorstwa Marka Krajewskiego opowiadającą losy Edwarda Popielskiego. Czy była spowodowana brakiem wiary w możliwość, że inny bohater dorówna sławetnemu Eberhardowi Mockowi czy też, że sukces jaki odniósł ten pierwszy można powtórzyć? Tymczasem okazuje się, że Marek Krajewski jest po prostu dobrym narratorem i kreatorem rzeczywistości – nieważne czy opisuje mroczny Breslau i ostrego funkcjonariusza wydziału kryminalnego czy jego bardziej „ułożoną” i subtelną „wersję” czyli lwowskiego policjanta Edwarda Popielskiego. Książki tego autora są najzwyczajniej w świecie dobre.

„Głowa Minotaura” to kryminał retro, który określiłabym mianem „pomostu” łączącego obu flagowych bohaterów Krajewskiego. Ten „drugi” zostaje niejako wprowadzony przez pierwszego na scenę kryminalnych powieści. Po dość burzliwym początku znajomości – Ebi i Edi – razem zaczynają prowadzić dochodzenie, poszukując sadystycznego Minotaura, który nie tylko gwałci dziewice, ale na koniec oszpeca wygryzając im kawałek policzka. Co gorsza, zasięg bestii nie ogranicza się tylko do rodzinnych stron Popielskiego, w związku z czym obaj panowie odwiedzą też okolice Katowic podróżując tam razem – już jako przyjaciele jedną salonką, co tylko utwierdzi obu panów, że łączy ich dużo więcej niż przypuszczali…

Ta pierwsza część drugiego cyklu jest wielce obiecującym początkiem nowej przygody zapowiadającej się na kartach książek Marka Krajewskiego. Edward nie ustępuje przenikliwością i charyzmą Eberhardowi. Owszem, różni się nieco od niego, co jest zrozumiałe, ale czytelnik czuje do niego sympatię już od pierwszych stron i kibicuje mu. Lwów, wprawdzie przedstawiony bardziej „idyllicznie” niż mroczny Breslau (jednak oczywiście bardzo realistycznie dzięki dokładnym opisom realiów tamtych lat), także posiada swoje czarne strony. Akcja książki rozwija się bardzo dynamicznie. Stopniowane napięcie przyprawia o mocniejsze bicie serca. Intryga odkrywana kawałek po kawałku zaskakuje swoim finałem. Popielski zajął chwilowo (z braku nowej powieści…) miejsce Mocka i zrobił to w bardzo dobrym stylu. A ja – jako czytelniczka – cieszę się, że mam teraz dwa razy więcej książek na które będę czekać. Mam nadzieję, że druga część serii będzie przynajmniej tak dobra jak pierwsza. Zachwycona polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.