Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 31 stycznia 2018
ISBN: 9788381290890
Liczba stron: 304
Jest to moje pierwsze spotkanie z Anetą Jadowską oraz z ‘Magdą Garstką’ i już obie skradły moje serce. Nie wiem tylko która bardziej… Po chwili zastanowienia stwierdzam, że chyba jednak autorka, bo to ona zdecydowała się odejść od dobrze znanej jej konwencji fantastycznej i napisać swój pierwszy kryminał. I to kryminał, którego akcja toczy się w moim ukochanym mieście czyli Ustce. No i w końcu to ona stworzyła przecież ‘Garstkę’. Mimo mojego uwielbienia dla tego wyjątkowego kurortu, w którym staram się odpocząć zawsze gdy tylko czas na to pozwoli, postaram się być jednak obiektywna.
Główną bohaterką książki jest Magda Garstka, która po zrobieniu licencjatu i po 9 latach spędzonych u cioci w Łodzi, postanawia wrócić do rodzinnej Ustki i zamieszkać na tyłach pensjonatu, który prowadzi jej babcia. Propozycja przyjazdu nad morze chociaż na wakacje wyszła właśnie od niej, a ponieważ Magda nie miała planów na dalsze życie, przystała na nią. Do Ustki ciągnie ją jeszcze coś – tajemnice rodzinne z przeszłości, pytania bez odpowiedzi, które nie dają jej spokoju. Po pierwszym poranny spacerze po plaży ma wrażenie, że spokoju nie uda jej się zaznać jeszcze bardzo długo, gdyż po tym jak usiadła na piasku by chwilę odpocząć i ukoić wzrok widokiem fal, zauważyła pływającego twarzą w dół tytułowego trupa! Jak przystało na córkę i bratanicę policjanta postanowiła dowiedzieć się kim był topielec. Czy uda jej się rozwiązać zagadkę, która wg policji jest sprawą oczywistą – „zwykłym” utonięciem turysty?
„Trup na plaży” nie jest jednak tylko i wyłącznie książką o młodej detektywce-amatorce, która prowadzi swoje pierwsze „dochodzenie”. Istotnym elementem fabuły i – zdradzę – całej układanki jest też rodzina i jej niekiedy bardzo skomplikowane relacje. Co prawda na początku wydawać by się mogło, że życie rodzinne „Garstek” to wyidealizowana sielanka – ciepła babunia, przesympatyczny wuj i kochane ciocie, kuzynka, która jest bratnią duszą – jednak jak każda rodzina – tak i ta skrywa jakąś tajemnicę – niekoniecznie przyjemną.
Przyznam, że książka intrygowała mnie bardzo – praktycznie od pierwszej do ostatniej strony. Co chwilę pojawiała się jakaś nowa „rewelacja”, co chwilę poznawałam kolejny element dość zawiłej układanki. Do tego napisana jest w bardzo lekkim i dowcipnym stylu, który niby nie powinien pasować do trzymającego w napięciu kryminału – a jednak! Bywało zabawnie, czasem wzruszająco, niekiedy groźnie, ale zawsze ciekawie.
Dodam iż dla mnie dużym plusem książki jest też sposób przedstawienia miasta. Autorka bardzo dokładnie opisuje wiele miejsc w Ustce tworząc jakby swoisty „przewodnik” po niej. Było to dla mnie bardzo przyjemne uczucie „widzieć” podczas lektury tę moją Ustkę, a nie tylko wyobrażać sobie jakieś miejsca. Obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika tego miasta!
Data wydania: 31 stycznia 2018
ISBN: 9788381290890
Liczba stron: 304
Jest to moje pierwsze spotkanie z Anetą Jadowską oraz z ‘Magdą Garstką’ i już obie skradły moje serce. Nie wiem tylko która bardziej… Po chwili zastanowienia stwierdzam, że chyba jednak autorka, bo to ona zdecydowała się odejść od dobrze znanej jej konwencji fantastycznej i napisać swój pierwszy kryminał. I to kryminał, którego akcja toczy się w moim ukochanym mieście czyli Ustce. No i w końcu to ona stworzyła przecież ‘Garstkę’. Mimo mojego uwielbienia dla tego wyjątkowego kurortu, w którym staram się odpocząć zawsze gdy tylko czas na to pozwoli, postaram się być jednak obiektywna.
Główną bohaterką książki jest Magda Garstka, która po zrobieniu licencjatu i po 9 latach spędzonych u cioci w Łodzi, postanawia wrócić do rodzinnej Ustki i zamieszkać na tyłach pensjonatu, który prowadzi jej babcia. Propozycja przyjazdu nad morze chociaż na wakacje wyszła właśnie od niej, a ponieważ Magda nie miała planów na dalsze życie, przystała na nią. Do Ustki ciągnie ją jeszcze coś – tajemnice rodzinne z przeszłości, pytania bez odpowiedzi, które nie dają jej spokoju. Po pierwszym poranny spacerze po plaży ma wrażenie, że spokoju nie uda jej się zaznać jeszcze bardzo długo, gdyż po tym jak usiadła na piasku by chwilę odpocząć i ukoić wzrok widokiem fal, zauważyła pływającego twarzą w dół tytułowego trupa! Jak przystało na córkę i bratanicę policjanta postanowiła dowiedzieć się kim był topielec. Czy uda jej się rozwiązać zagadkę, która wg policji jest sprawą oczywistą – „zwykłym” utonięciem turysty?
„Trup na plaży” nie jest jednak tylko i wyłącznie książką o młodej detektywce-amatorce, która prowadzi swoje pierwsze „dochodzenie”. Istotnym elementem fabuły i – zdradzę – całej układanki jest też rodzina i jej niekiedy bardzo skomplikowane relacje. Co prawda na początku wydawać by się mogło, że życie rodzinne „Garstek” to wyidealizowana sielanka – ciepła babunia, przesympatyczny wuj i kochane ciocie, kuzynka, która jest bratnią duszą – jednak jak każda rodzina – tak i ta skrywa jakąś tajemnicę – niekoniecznie przyjemną.
Przyznam, że książka intrygowała mnie bardzo – praktycznie od pierwszej do ostatniej strony. Co chwilę pojawiała się jakaś nowa „rewelacja”, co chwilę poznawałam kolejny element dość zawiłej układanki. Do tego napisana jest w bardzo lekkim i dowcipnym stylu, który niby nie powinien pasować do trzymającego w napięciu kryminału – a jednak! Bywało zabawnie, czasem wzruszająco, niekiedy groźnie, ale zawsze ciekawie.
Dodam iż dla mnie dużym plusem książki jest też sposób przedstawienia miasta. Autorka bardzo dokładnie opisuje wiele miejsc w Ustce tworząc jakby swoisty „przewodnik” po niej. Było to dla mnie bardzo przyjemne uczucie „widzieć” podczas lektury tę moją Ustkę, a nie tylko wyobrażać sobie jakieś miejsca. Obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika tego miasta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.