wtorek, 6 lutego 2018

„Niebo pod Berlinem” - Jaroslav Rudiš

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: Nebe pod Berlínem
ISBN: 8374694780
Liczba stron: 140

„Niebo pod Berlinem” to specyficzna powieść, która składa się z kilku odrębnych opowieści, zawartych w kolejnych rozdziałach. Wszystkie te opowieści łączy jedno – U-Bahn, czyli berlińskie metro zwane przez autora po prostu „ubanem”. Narratorem i zarazem głównym bohaterem, który „zbiera” te wszystkie historie jest trzydziestolatek z Czech, który pewnego dnia postanawia rzucić monotonną i spokojna pracę w szkole i wyjechać do Berlina, by tam znowu grać muzykę. Bem wyjeżdża jakby ze strachu przed dorosłością, chociaż w zasadzie od „jakiegoś” czasu jest już dorosły! Wyjeżdża do Berlina, bo Berlin to wolność.

Niemiecka przygoda Bema rozpoczyna się od poznania „Pancho Dirka”, z którym zakłada zespół o nazwie U-Bahn – „wyraża wszystko co ważne dla punkowej kapeli – mrok, huk i prędkość”.  Można by rzecz, że trafił swój na swego. Razem, grają, razem próbują, mieszkają, imprezują i czasem pracują. Podoba im się nawet jedna dziewczyna, która ostatecznie jednak wybiera Bema. Ten mimo, iż często wraca myślami do swojej czeskiej miłości, przez którą został opuszczony, pozwala sobie rozpocząć „związek” z Katrin. Czy łączy ich coś więcej niż seks? Może jeszcze metro, gdyż rodzina dziewczyny jest z nim mocno związana. Przez ojca Katrin poznaje wiele ciekawych historii związanych przede wszystkim z koleją podziemną, motorniczowie zwierzają mu się przy piwnie w „ubanowym” barze z traum wywołanych śmiercią pasażerów pod kołami metra. Szczególnie prześladują ich te puste przeszywające oczy, które wgapiały się w nich tuż przed śmiercią. Poza tym, chyba bez większej trudności, można by na podstawie „książkowych” opowieści stworzyć mapę berlińskiego metra, albo chociaż przewodnik po nim.

Do tego czytelnikowi cały czas w tle towarzyszy muzyka, ponieważ „człowiek zapamiętuje wydarzenia według dźwięków. Według nich je układa, gubi i znów odnajduje. Świat to technika dźwiękowa, uszy to kierunkowskazy” – jak twierdzi Bem. I zaryzykowałabym stwierdzenie, że właśnie głównie przez tę muzykę autor „funduje” czytelnikowi bardzo miły powrót do przeszłości – do szalonej młodości, imprez w klubach i koncertów. Podczas czytania wiele razy uśmiechałam się do swoich wspomnień. Uśmiech wywoływały również liczne fragmenty humorystyczne, które autor opisuje w bardzo lekkim stylu. Język jakiego używa sprawia, że przez kolejne strony pędzi się niczym „uban”.

A dlaczego „Niebo POD Berlinem”? Bo tam – pod spodem – w metrze toczy się cały świat – nie tylko Bema.

Polecam, gdyż jest to bardzo nieprzeciętna i oryginalna książka. Chociaż trudno ją „zdobyć” warto się trochę wysilić, by móc poznać twórczość czeskiego pisarza Jaroslava Rudiša. Z przyjemnością sięgnę po kolejne tytuły tego autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.