Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2023-07-12
Liczba stron: 352
ISBN: 9788382109849
Powieść Tomasza Żaka trafiła w moje ręce dość niespodziewanie, bo w ramach bonusu od wydawnictwa SQN, po zakończonej akcji recenzenckiej innej serii książek. Muszę przyznać, że zupełnie nie znałam wcześniej ani autora, ani tym bardziej jego – bądź co bądź raczkującej, lecz obiecującej – twórczości. Śląskie „odwiedziny” – mimo, że tylko na papierze – okazały się bardzo dobrą i pouczającą rozrywką. Lubię to uczucie satysfakcji po lekturze, której raczej sama bym nie wybrała, a która jednak trafiła w mój gust.
Z pewnością pojęcie „ataraksja” – podobnie jak mnie – jest obce większości czytelników. Według filozofii hellenistycznej jest to jedna z cech mędrca – postawa równowagi i spokoju ducha. Ideał spokoju wewnętrznego człowieka. Cóż… czy tytuł stanowi integralną część książki i wynika z fabuły? Raczej uważam, że ma na siłę przyciągnąć i intrygować. Ujmę to tak – nie przeszkadzał mi w delektowaniu się tą wartką i oryginalną opowieścią, której głównym bohaterem jest Wacław Wolf (Wacław, nie Wacek, bo zdrobnienie kojarzy się jednoznacznie i wywołuje uśmiech na twarzy oraz cichy chichot).
Pewnego dnia, ten zmęczony 40-latek po przejściach, wyrusza do Jastrzębia Zdroju jako jedyny spadkobierca, na odczytanie testamentu swojej zmarłej ciotki. Spadek i testament to zazwyczaj dość zaskakujące zjawiska, jednak w tym przypadku największy szok wywołany był samym faktem istnienia takowej ciotki. Okazuje się, że życie Wacława od tego momentu zaczyna przypominać film akcji stworzony przez bardzo przebiegłego reżysera, charakteryzującego się perfidną fantazją. Do samego końca mężczyzna będzie się zastanawiać, kim tak naprawdę jest i dlaczego to wszystko? Czy jego ciekawość zostanie zaspokojona i czy Wacław wyniesie z całej historii jakąś lekcję?
Śląsk „państwo w państwie” – rejon od zawsze kojarzący się z wielką autonomią. „Nie jestem Polakiem, tylko ŚLĄZAKIEM” – przemawiają głośno z wielką dumą bohaterowie Żaka, na każdym kroku podkreślający swoją wyższość wobec innych. Dość faszystowskie podejście. Czy tacy są Ślązacy? Niektórzy być może. Jednak autor potrafił dla kontrastu przedstawić i inny typ mieszkańca tego regionu. Otwarta, serdeczna, charyzmatyczna i pełna energii Klementyna Jaworek, która niczym najlepszy przewodnik oprowadza Wacka po swojej małej ojczyźnie, skradła moje serce. Zresztą i główny bohater bardzo szybko obdarzył ją wyjątkowo dużą sympatią. Czy była to dobra decyzja?
Bardzo przyjemny kryminał, którego fabuła umiejscowiona jest w aktualnych czasach i w tle bieżących zdarzeń. Pełna elementów popkultury, dowcipnych dialogów i czarnego humoru. Powieść o wartkiej akcji, która intryguje i wciąga czytelnika bardzo szybko. Przyznam, że podczas czytania nieraz zaśmiałam się na głos, co świadczy o bardzo dobrym warsztacie i stylu autora. Widzę, tu naprawdę spory potencjał. Dodatkową zaletą jest bardzo wnikliwe przedstawienie miejsca akcji – nietypowego i chyba dość rzadko spotykanego na kartach literatury. Pomijając kultowego i etatowego Ślązaka czyli Twardocha, raczej nie czytałam innej powieści, której motywem przewodnim jest właśnie tożsamość Śląska.
Pouczające i ożywcze – niespotykane, więc zaskakujące i dostarczające dużej dawki rozrywki. Czas spędzony na lekturze oceniam zdecydowanie pozytywnie – jak i całą książkę, mimo kilku elementów, na które bardziej wymagający czytelnik powinien po prostu przymknąć oko i przemilczeć. Cóż, każdy początek jest trudny.
sobota, 7 października 2023
„Ataraksja” – Tomasz Żak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.