Wydawnictwo: Marginesy
Tytuł oryginału: Jo confesso
Data 1. wydania: 2011-01-01
Liczba stron: 768
ISBN: 9788363656249
Bardzo cieszę się, że otrzymałam tę książkę w prezencie i zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Sama pewnie nieprędko sięgnęłabym po nią – z podobnych względów, z jakich tak późno przeczytałam Zafona. Nic nie poradzę na to, że odrzucają mnie tzw. modne książki modnych autorów. Może odrzucają to za mocne słowo, ale reklama i PR w moim przypadku osiągają dokładnie odwrotny skutek. Dostałam – przeczytałam – oczarowałam (się).
„Wyznaję” to prawdziwa, wielowątkowa powieść epicka, która pochłania od pierwszego rozdziału. To historia wyjątkowo zdolnego chłopca, który urodził się wprawdzie w nieprzeciętnej rodzinie, jednak ta w ogóle nie okazała mu ani ciepła, ani miłości. Najbliższymi stały się więc książki, których wkoło było mnóstwo. Z nimi spędzał czas, one wskazywały mu kierunki, one stały się jego towarzyszami dnia codziennego. Z rezolutnego chłopca, który fascynował się nauką i sztuką wyrósł oryginalny, żyjący w swoim świecie naukowiec, który stale poszerzał swoją wiedzę i pochłaniał kolejne książki.
„Wyznaję” to długi, bardzo osobisty list pisany przez głównego bohatera do swojej ukochanej, który traktować można jak wielkie wyznanie miłości. Chociaż, jak się później okaże, nie tylko. To historia jego, jego rodziny, najbliższych, ale i ważnego przedmiotu, który towarzyszył Adrianowi praktycznie od samego początku – zabytkowych skrzypiec, które nie do końca legalnie znalazły się w rodzinie chłopca w czasie drugiej wojny światowej…
„Wyznaję” to również przenikająca wiele warstw, czasów, zdarzeń, okoliczności rozprawa o istocie zła, która spaja poszczególne wątki i motywy tej książki. Książki, która poza osobistą historią Adriana, dotyczy także szeroko pojętej historii – nie tylko Hiszpanii, ale i bardziej globalnej – europejskiej – z uwzględnieniem wątku żydowskiej zagłady i obozów koncentracyjnych. „Wyznaję” to w końcu powieść przesiąknięta sztuką, która w pewnym sensie staje się jednym z jej bohaterów, chociażby pod postacią zabytkowych skrzypiec posiadających nawet własne imię. Osobista (jeśli można się tak wyrazić) historia instrumentu spaja wątki poszczególnych bohaterów niczym brakujący kawałek układanki.
Żeby nie było tak różowo, mam kilka krytycznych uwag. Odnoszę wrażenie, że autor chwilami starał się być bardziej oryginalny niż to konieczne. Mam tu na myśl niestandardowe prowadzenie narracji, które nie tyle nie jest chronologiczne, co w pewnym sensie patchworkowe. Retrospekcje albo wybieganie w przyszłość nie są raczej dla przeciętnego czytelnika problemem. Jednak zmiana bohatera na innego w obrębie jednej sceny czy dialogu, to już zabieg wg mnie trochę na siłę. Przy czym ten który np. kończy rozmowę ze swoim partnerem, zostaje w niej umieszczony z zupełnie innej epoki i miejsca. Owszem – podkreślenie uniwersalizmu zagadnienia, ale…? Jednak tym, co było dla mnie bardziej uciążliwe podczas lektury, był brak tłumaczeń obcojęzycznych cytatów. Bardziej popularne (i krótsze) sentencje łacińskie są do ogarnięcia, ale całe długie zdania po katalońsku, francusku, niemiecku to już raczej wątpliwe. Szczególnie rozczarowujące było to w ostatnim rozdziale – na finał historii, który z tego względu z pewnością wiele stracił. Niestety, ale po zakończeniu czuję niedosyt. Po części od pewnego momentu przewidywalne, ale też nie do końca jasne – właśnie przez brak tłumaczenia. Nie wszyscy są tak zdolni jak główny bohater.
Mimo wszystko jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości Jaume Cabre i jego najważniejsza książka pozostanie w mojej pamięci na długo. Była to wyjątkowo długa, pełna zaskoczeń i emocji przyjemność obcowania z tą monumentalną powieścią. Polecam miłośnikom złożonych i znaczących opowieści.
środa, 23 lutego 2022
„Wyznaję” – Jaume Cabré
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.