piątek, 19 lipca 2019

„Trucicielka” - Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak Literanova 
Tytuł oryginału: Concerto a la memoire d'un ange
Data wydania: 7 lutego 2011
ISBN: 9788324016198
Liczba stron: 240

Jeśli Erich-Emmanuel Schmitt to wiadomo, że będzie o uczuciach i to w dużych dawkach. Tak też jest tym razem. „Trucicielka” to zbiór 4 opowiadań, przy okazji którego dowiedziałam się dlaczego autor tak upodobał sobie ten gatunek – ale o tym trochę później…

Cykl otwiera tytułowe opowiadanie o kobiecie, którą oskarżono o otrucie swoich trzech mężów. Starszą panią jednak ułaskawiono. Lokalna społeczność spekuluje, każdy mieszkaniec miasteczka ma swoje podejrzenia. Jednak prawdę pozna tylko jeden człowiek – kto, dlaczego i co będzie dalej??? Z pewnością zmieni to jego przyszłe życie, a czy będzie przełomowe również dla „trucicielki”?

Bohaterem kolejnego opowiadania pt.: „Powrót” jest marynarz, który – by utrzymać swoją rodzinę – większość życia spędza na morzach. Właściwie od dawna dbanie o swoje dzieci ogranicza się w jego przypadku do zapewnienia im bytu. Pewnego dnia – będąc bardzo daleko od domu – dowiaduje się z telegramu, że jego córka nie żyje. Z powodu trudności w łączności nie można uzyskać dokładniejszych informacji. Zanim nie zejdzie na ląd przeżywa męki, gdyż miał 4 córki. Autor niesamowicie przedstawia psychikę ojca, który znalazł się w tak tragicznej sytuacji.

„Koncert Pamięci anioła” to chyba najbardziej zaskakujące opowiadanie z tego zbioru. O dwójce muzyków, których życie diametralnie zmienia jedno przypadkowe a zarazem tragiczne zdarzenie. Powoduje ono, że obaj zamieniają się poniekąd swoimi rolami. Cwaniactwo zastąpi szlachetny altruizm, a czystość i łagodność zostaną wyparte przez chęć zemsty. Jak zakończy się historia „Kaina” i „Abla” – bo tak często nazywani byli chłopcy w młodości? Niezwykle osobliwy i nietuzinkowy utwór.

Zbiór zamyka „Elizejska miłość” – opowiadanie o rzeczywistych relacjach prezydenckiej pary, które diametralnie różnią się od kreowanego przez nich modelu idealnego małżeństwa. O tym jakie uczucia pojawiają się kiedy miłość się kończy. I czy kończy się definitywnie? Czy ewoluuje, przybiera nietypowe oblicze, by w końcu wybuchnąć ze zwielokrotnioną mocą? Z pewnością o Miłości przez duże M.

Jeśli chodzi o te opowiadania, nie zrobiły one na mnie takiego wrażenia jak poprzednie. Chociaż muszę przyznać, że im więcej mija czasu od ich przeczytania, tym bardziej na mnie oddziałują. Z pewnością skłaniają do refleksji i nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Poza tym jest to, co zawsze u Schmitta, więc jego miłośnicy będą z pewnością ukontentowani. Są niebanalne postacie z oryginalną historią pełną emocji, opisane w wyjątkowym stylu – subtelnym, chwilami poetyckim ale też z drugiej strony takim bliskim – chyba każdemu – nienachalnym i bardzo przystępnym.

Dla mnie szczególną zaletą tego zbioru opowiadań jest umieszczony na końcu książki „Pamiętnik autora”, z którym zetknęłam się po raz pierwszy, a który od jakiegoś czasu umieszcza on w drugim wydaniu swoich książek. Ponieważ z feedbacku, jaki Schmitt otrzymał od swoich czytelników dowiedział się, iż cenią oni sobie te jego zapiski, pierwszy raz dołączył je do pierwszego wydania książki. Jako że pamiętnik powstawał równolegle z utworami, dowiemy się z niego nie tylko jakie okoliczności towarzyszyły ich powstaniu, ale również dlaczego autor zdecydował się na pisanie tak wielu opowiadań. Wbrew pozorom każdy z jego zbirów jest spójną, przemyślaną i zaplanowaną całością, a nie oddzielnymi utworami (chociaż oczywiście można je czytać pojedynczo).

Co ciekawe, autorowi zdarza się czasem pisać opowiadania np. z okazji jakiegoś wydarzenia, a nie z myślą o konkretnym cyklu – na tzw. „luźnych kartkach”. Jeśli kiedyś zostaną wydane opatrzy je tytułem „Opowiadania zebrane”. Przyznam, że miałabym ochotę poznać Schmitta od tej strony. Póki co, na mojej półce z książkami oczekującymi na przeczytanie znajdują się trzy powieści Schmitta. Czas więc na małą zmianę, po której ponownie wiele sobie obiecuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.