Cykl: Król (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 12 października 2016
ISBN: 9788308062241
Liczba stron: 432
Po ponownym spotkaniu literackim ze Szczepanem Twardochem stwierdzam, że jest to autor, któremu po prostu trzeba dać szansę i wykazać się odrobina cierpliwości czytając jego książki, jeśli coś nie „zaskoczy” już od pierwszych stron. Zapewniam, że „chemia” pojawi się – u jednego prędzej, u innego później – dając ogromną satysfakcję z lektury. W moim przypadku od mniej więcej połowy książki, ale jednak! A ponieważ nawykłam oceniać całość, a nie jak niektórzy tylko przeczytany fragment książki i to zazwyczaj negatywnie, to muszę przyznać, że Twardoch ponownie trafił w mój gust – oczarował, a może raczej zaczarował? I chyba mogę stwierdzić, że kolejne jego książki „biorę” w ciemno, bo to po prostu dobra gatunkowo literatura!
„Król” to Jakub Szapiro, żydowski bokser, z zasadami, lojalny, cieszący się powszechnie szacunkiem, respektem i sympatią. Podziwiany przez mężczyzn, pożądany przez kobiety. Typowy samiec alfa – ideał? To też gangster nie stroniący od brutalności i przemocy, kiedy wymaga tego sytuacja. Bezkompromisowy, bezpośredni, ale czy bez skrupułów? Poznajemy go z opowieści zapatrzonego w niego młodego Żydka, dla którego jest niedoścignionym wzorem i który staje się z czasem jego uczniem i cieniem. Tylko czy na pewno nim jest? Bo Twardoch przyzwyczaił już nas – czytelników – że nic nie jest do końca takie, jakie się nam wydaje na początku. Ta książka również zaskoczy i to nie jeden raz. I właśnie te zaskoczenia i zwroty akcji podobały mi się najbardziej.
Tłem dla całej opowieści jest bardzo sugestywnie przedstawiona – wręcz jak z autopsji – międzywojenna Warszawa – Warszawa polska (czy może powinnam powiedzieć nacjonalistyczna) i żydowska – niczym tygiel wielokulturowy, pełna konfliktów – narodowych, społecznych, politycznych; pełna przemocy, porachunków gangsterskich, kontrastów, wszelkich zależności, gdzie każdy zna swoje miejsce w hierarchii. Jednak wszystko jest tam spójne, dopełnia się tworząc jedną, pełną całość. Bardzo ciekawie podglądało się to życie społeczne przed druga wojną światową.
Poza tym, że Szczepan Twardoch w „Królu” niczym kronikarz opisał stolicę 1937 roku i stworzył – zaryzykowałabym stwierdzenie – kolejnego kultowego bohatera jakim jest Jakub Szapiro, to poruszył on również odważnie, bo dość niewygodny dla Polaków temat, o jakże subtelnie brzmiącej nazwie „miejsce odosobnienia” w Berezie Kartuskiej. Zorganizowany i prowadzony przez władze II Rzeczypospolitej obóz dla wrogów politycznych, do którego trafiali zaledwie na 3 miesiące przeciwnicy władzy sanacyjnej to istne piekło na ziemi, gdzie torturami fizycznymi i psychicznymi dręczono osadzonych. Nie obowiązywało tam żadne cywilizowane prawo. A skutki pobytu w tym „miejscu odosobnienia” – jeśli ktoś miał szczęście je przeżyć i wyjść na „wolność” – ponoszone były już do końca życia – często bardzo krótkiego… Były to bardzo drastyczne i ciężkie fragmenty książki, jednak myślę, że potrzebne, bo są tematy, których nie należy przemilczać, tylko się z nimi zmierzyć.
Tak jak wspomniałam, książka oczarowała mnie mniej więcej od połowy. Pierwsza część wydawała mi się lekturą raczej dla mężczyzn opisującą boksera-gangstera – i jego brutalną codzienność. Ale kiedy dookoła Jakuba Szapiro zaczęło pojawiać się więcej kobiet akcja zdecydowanie przyspieszyła i doczytałam książkę do końca przez jeden dzień. Tylko bez skojarzeń - nie jest to oczywiście jakieś tandetne romansidło, ale ukazanie Jakuba z zupełnie innej perspektywy podziałało bardzo na plus. Twardoch bardzo ciekawie przedstawił w książce męską psychikę – trochę pokrętną i nielogiczną, ale w jakimś stopniu było to mimo wszystko pociągające. Jak ja chciałam, żeby mu się udało – żeby im się udało. Czekałam pełna napięcia na finał, jednak ten nie przyniósł takiej ulgi jakiej oczekiwałam, jednak z wielka chęcią sięgnę wkrótce po kontynuację „Króla” czyli „Królestwo”, by poznać dalsze losy Jakuba i Ryfki. Ciekawe czy Twardoch jest w stanie sprawić, by czytelnik przestał darzyć sympatią głównego bohatera…
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 12 października 2016
ISBN: 9788308062241
Liczba stron: 432
Po ponownym spotkaniu literackim ze Szczepanem Twardochem stwierdzam, że jest to autor, któremu po prostu trzeba dać szansę i wykazać się odrobina cierpliwości czytając jego książki, jeśli coś nie „zaskoczy” już od pierwszych stron. Zapewniam, że „chemia” pojawi się – u jednego prędzej, u innego później – dając ogromną satysfakcję z lektury. W moim przypadku od mniej więcej połowy książki, ale jednak! A ponieważ nawykłam oceniać całość, a nie jak niektórzy tylko przeczytany fragment książki i to zazwyczaj negatywnie, to muszę przyznać, że Twardoch ponownie trafił w mój gust – oczarował, a może raczej zaczarował? I chyba mogę stwierdzić, że kolejne jego książki „biorę” w ciemno, bo to po prostu dobra gatunkowo literatura!
„Król” to Jakub Szapiro, żydowski bokser, z zasadami, lojalny, cieszący się powszechnie szacunkiem, respektem i sympatią. Podziwiany przez mężczyzn, pożądany przez kobiety. Typowy samiec alfa – ideał? To też gangster nie stroniący od brutalności i przemocy, kiedy wymaga tego sytuacja. Bezkompromisowy, bezpośredni, ale czy bez skrupułów? Poznajemy go z opowieści zapatrzonego w niego młodego Żydka, dla którego jest niedoścignionym wzorem i który staje się z czasem jego uczniem i cieniem. Tylko czy na pewno nim jest? Bo Twardoch przyzwyczaił już nas – czytelników – że nic nie jest do końca takie, jakie się nam wydaje na początku. Ta książka również zaskoczy i to nie jeden raz. I właśnie te zaskoczenia i zwroty akcji podobały mi się najbardziej.
Tłem dla całej opowieści jest bardzo sugestywnie przedstawiona – wręcz jak z autopsji – międzywojenna Warszawa – Warszawa polska (czy może powinnam powiedzieć nacjonalistyczna) i żydowska – niczym tygiel wielokulturowy, pełna konfliktów – narodowych, społecznych, politycznych; pełna przemocy, porachunków gangsterskich, kontrastów, wszelkich zależności, gdzie każdy zna swoje miejsce w hierarchii. Jednak wszystko jest tam spójne, dopełnia się tworząc jedną, pełną całość. Bardzo ciekawie podglądało się to życie społeczne przed druga wojną światową.
Poza tym, że Szczepan Twardoch w „Królu” niczym kronikarz opisał stolicę 1937 roku i stworzył – zaryzykowałabym stwierdzenie – kolejnego kultowego bohatera jakim jest Jakub Szapiro, to poruszył on również odważnie, bo dość niewygodny dla Polaków temat, o jakże subtelnie brzmiącej nazwie „miejsce odosobnienia” w Berezie Kartuskiej. Zorganizowany i prowadzony przez władze II Rzeczypospolitej obóz dla wrogów politycznych, do którego trafiali zaledwie na 3 miesiące przeciwnicy władzy sanacyjnej to istne piekło na ziemi, gdzie torturami fizycznymi i psychicznymi dręczono osadzonych. Nie obowiązywało tam żadne cywilizowane prawo. A skutki pobytu w tym „miejscu odosobnienia” – jeśli ktoś miał szczęście je przeżyć i wyjść na „wolność” – ponoszone były już do końca życia – często bardzo krótkiego… Były to bardzo drastyczne i ciężkie fragmenty książki, jednak myślę, że potrzebne, bo są tematy, których nie należy przemilczać, tylko się z nimi zmierzyć.
Tak jak wspomniałam, książka oczarowała mnie mniej więcej od połowy. Pierwsza część wydawała mi się lekturą raczej dla mężczyzn opisującą boksera-gangstera – i jego brutalną codzienność. Ale kiedy dookoła Jakuba Szapiro zaczęło pojawiać się więcej kobiet akcja zdecydowanie przyspieszyła i doczytałam książkę do końca przez jeden dzień. Tylko bez skojarzeń - nie jest to oczywiście jakieś tandetne romansidło, ale ukazanie Jakuba z zupełnie innej perspektywy podziałało bardzo na plus. Twardoch bardzo ciekawie przedstawił w książce męską psychikę – trochę pokrętną i nielogiczną, ale w jakimś stopniu było to mimo wszystko pociągające. Jak ja chciałam, żeby mu się udało – żeby im się udało. Czekałam pełna napięcia na finał, jednak ten nie przyniósł takiej ulgi jakiej oczekiwałam, jednak z wielka chęcią sięgnę wkrótce po kontynuację „Króla” czyli „Królestwo”, by poznać dalsze losy Jakuba i Ryfki. Ciekawe czy Twardoch jest w stanie sprawić, by czytelnik przestał darzyć sympatią głównego bohatera…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.