poniedziałek, 16 czerwca 2025

„Tajemnica pani Ming” – Éric-Emmanuel Schmitt

Wydawnictwo: Znak Literanova 
Seria: Cykl o Niewidzialnym
Tytuł oryginału: Les Dix Enfants Que Madame Ming n'a Jamais Eus 
Data 1. wydania: 2012-04-02 
Liczba stron: 80 
ISBN: 9788324025145

Książki Schmitta – szczególnie te krótsze, około 100-stronicowe – idealnie nadają się na „przerywniki” między bardziej obszernymi i wymagającymi pozycjami. Idealne na jeden wieczór. Zresztą są zazwyczaj tak zajmujące, że i tak nie sposób odłoży ich na później. Autor niesamowicie przyciąga i rozbudza ciekawość, a jego styl sprawia, że nawet nie zauważam, kiedy znikają kolejne strony. Po ostatnich lekturach, kiedy musiałam „brnąć” było to bardzo przyjemne uczucie. Czyli to jednak kwestia sposobu pisania, a nie czytania sprawia ile czasu trzeba poświęcić na lekturę.

„Tajemnica pani Ming” to historia nietypowej znajomości, która z czasem przeradza się w osobliwą przyjaźń między francuskim biznesmenem a chińską babcią klozetową. A wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania, kiedy to tajemniczy narrator (którego imienia nie poznajemy), w czasie negocjacji z kontrahentem, zwyczajowo robił przerwę w najmniej odpowiednim momencie i szedł właśnie do hotelowej toalety. Tak poznał pracująca tam panią Ming – uroczą i bardzo przyjazną – ale wyjątkowo gadatliwą osóbkę. Zaczęło się błaho, od gadki szmatki, jednak z każdym kolejnym spotkaniem pani Ming pokazywała swojemu interlokutorowi coraz więcej blasków i cieni, które towarzyszyły jej życiu. Ciekawiła, szokowała, ale i w pewnej chwili mocno irytowała swojego partnera. Czym tak zaszła mu za skórę, że pierwsze o czym myślał przy następnej wizycie w kraju kwitnącej wiśni było właśnie spotkanie z panią Ming i poznanie dalszego ciągu?

Ta książka jest tak urzekająca jak charyzma pani Ming. Historia nieprawdopodobna i zaskakująca. Pełna złotych myśli i morałów, przez co pouczająca i inspirująca. I idealnie w tym wypadku pasuje metafora, iż książki są przeciwieństwem armat – im krótsze i lżejsze, tym dalej niosą. Niestety, nie pamiętam, kto jest autorem tego powiedzenia. Kusi mnie, by dzisiejszego wieczoru zrobić replay. Czeka na półce jeszcze kilka mini-opowiastek Schmitta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.