Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: Tata
Data wydania: 2025-05-21
Liczba stron: 576
ISBN: 9788383616360
Do tej pory wszystkie książki Valerie Perrin porywały mnie praktycznie od pierwszej strony. Nauczona doświadczeniem, w zasadzie w ciemno, sięgałam po kolejne nowe pozycje. Z „Colette” z początku było dość opornie i wręcz męcząco, co dość mocno mnie zdziwiło. Jednak w pewnym momencie historia porwała mnie na całego i nie mogłam doczekać się dalszego ciągu opowieści, a ta z rozdziału na rozdział zaczęła być coraz bardziej zaskakująca. Można by rzec, że Valerie Peririn zaczęła doskonalić się w suspensie (!), co nie jest typowe dla gatunku jaki reprezentuje.
Tytułowa „Colette” jest ciotką głównej bohaterki Agnes. Obie kobiety były ze sobą dość mocno zżyte. Od najmłodszych lat Agnes spędzała każde wakacje u cioci i obie bardzo lubiły ten czas. W późniejszym etapie życia, kiedy Agnes ze względu na sprawy zawodowe mieszkała w Stanach Zjednoczonych, regularnie w każdy wtorek rozmawiała z Colette przez telefon. Po śmierci ciotki Agnes mocno odczuła tę stratę. Ogólnie zaczął się dla niej dość ciężki okres zakończony rozwodem i niemocą twórczą. I żeby tego wszystkiego było mało, to otrzymała dziwny telefon z żandarmerii z rodzinnego miasta Colette, zawiadamiający o śmierci jej ciotki. Tylko że ciotka nie żyła od 3 lat.
Mimo niedorzeczności całej sytuacji Agnes postanawia wrócić w strony z młodzieńczych lat i sprawdzić kto został pochowany wtedy, a kto zmarł teraz. W tym amatorskim śledztwie wesprą ją przyjaciele z dzieciństwa oraz detektyw, z którym współpracowała podczas kręcenia swoich filmów. Po raz kolejny potwierdzi się, że życie pisze najlepsze scenariusze – często wręcz niewiarygodne. Agnes odkryje wiele tajemnic – nie tylko Colette, ale i całej swojej rodziny – oraz (co zaskoczy ją najbardziej) również jej samej…
„Colette” to powieść wielowątkowa, bardzo rozbudowana, można by rzec epicka. W zasadzie to osobista historia prawie każdego bohatera mogłaby posłużyć za kanwę oddzielnej książki. Jednak autorka postanowiła bardzo subtelnie połączyć ze sobą losy wielu bohaterów. Przenikają się one na przestrzeni lat, tworząc swoistą, wielowarstwową pajęczynę w taki sposób, że nie wszystko jest widoczne od pierwszego momentu. Nierzadko trzeba się przebić przez gąszcz nitek, by dojść do sedna. I odkrycie właśnie tej istoty czyli w zasadzie finał powieści bardzo mocno zaskakuje.
A swojej najnowszej powieści autorka zestawia ze sobą bardzo wiele kontrastowych problemów i motywów. Nie tylko opisuje historię utalentowanego, genialnego dziecka z nizin społecznych, które potrafi ze słuchu zagrać na fortepianie utwory mistrzów. Dzięki wsparciu życzliwych osób udaje mu się zostać w przyszłości wielkim muzykiem i osiągnąć niebywały sukces.
Przeciwstawnie pokazuje jak mogą potoczyć się losy, kiedy dziecko nie tylko nie otrzymuje tego wsparcia od otoczenia, ale i zostaje skrzywdzone przez dorosłego. I mimo, iż temat molestowania nieletnich nie jest typowym dla literatury pięknej, to w narrację Perrin wpisuje się jak ulał i uzupełnia całą historię. Zresztą sporo uwagi poświęca również przemocy wobec kobiet i brutalności mężczyzn.
Tłem historycznym niektórych wątków jest holocaust i sytuacja Żydów we Francji w latach 40-tych. Perrin sięga więc po fakty historyczne i pomiędzy nie wplata losy swoich bohaterów.
Ale przede wszystkim wskazuje, iż każdy człowiek ma bardzo bogatą historię osobistą, której na pierwszy rzut oka nie widać. Każdy ma jakieś tajemnice, które po odkryciu zmieniają postrzeganie tej osoby. Warto poznać swoje historie rodzinne, by odkryć kim się jest, o czym dowiaduje się Agnes – główna bohaterka książki. Mimo wszystko jest to oczyszczające i pozwala pójść naprzód swoją drogą.
Mimo trudnego początku, ogólnie jestem zachwycona książką „Colette” – zaangażowana literatura piękna, której towarzyszą dźwięki fortepianu to coś, co polecę każdemu czytelnikowi. Jestem niesamowicie ciekawa, co teraz Valerie Perrin szykuje dla swoich czytelników. Nawet nie będę próbowała zgadywać.
sobota, 26 lipca 2025
„Colette” – Valérie Perrin
niedziela, 6 lipca 2025
„Sekret prawie byłego męża” – Aneta Jadowska
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Gracje z Ustki (tom 2)
Data wydania: 2025-03-12
Liczba stron: 350
ISBN: 9788383309378
Ponieważ w tym roku nie udało mi się pojechać do Ustki, postanowiłam odwiedzić Gracje chociażby na kartach książki i poczuć przynajmniej w małym stopniu klimat mojego ulubionego, nadbałtyckiego kurortu. Usteckie trylogie to lektura idealna na lato i urlop. Nie mogłam się więc doczekać, kiedy w końcu sięgnę po drugi tom, drugiej trylogii z Ustki.
„Sekret prawie byłego męża” Agaty przysporzył trzem Gracjom sporo kłopotów. Z racji relacji oczywiście najbardziej dotknął Agatę – autorkę kryminałów, która odniosła ogromny zawodowy sukces. A ponieważ w życiu panuje równowaga, to niestety sfera prywatna – od czasu gdy na pełen etat zaczęła zajmować się pisarstwem – dała jej mocno w kość. To co stało się podczas jej wizyty w stolicy na tyłach domu Niny, było punktem kulminacyjnym jej przeprawy z prawie byłym mężem. Od teraz na dwoje babka wróżyła: albo totalne zwycięstwo, albo klapa na całego. Na szczęście Agata nie była z tym wszystkim sama, przyjaciółki stanęły za nią jak mur! Razem postanowiły rozwiązać zagadkę kryminalną i wesprzeć swoim talentem detektywistycznym lokalną policję. Kto zna się na sprawach kryminalnych lepiej niż trzy Gracje literatury ? Przecież nie Straszewicz i Garstka. Swoją drogą, ten pierwszy sporo zyskuje w drugim tomie. Podoba mi się to!
Nadmorskie komedie kryminalne autorstwa Jadowskiej to świetna rozrywka, lekka lektura, pełna humoru, ale i wywołująca dreszczyk emocji. Nie zapominajmy w końcu, że fabuła opiera się jednak na tajemniczym morderstwie. Cudowne, ciekawe i inteligentne postacie między którymi iskrzy – zarówno w kontekście przyjaźni jak i miłości. Chyba każdy, czytając marzy, by trafić kiedyś na taką (lub dokładnie tę) ekipę! By mieć koło siebie tak oddanych przyjaciół. Jedyny zarzut do książki to to, że tak szybko się skończyła. Akcja toczy się tak wartko i tak wciąga czytelnika, że nawet nie zauważa kiedy dochodzi o ostatniej strony. Ciekawe ile czasu autorka będzie kazała czekać na ostatni tom serii. Czyżby pierwsze skrzypce miała w nim zagrać Zuza?