poniedziałek, 31 marca 2025
„Kobiety” – Kristin Hannah
Tytuł oryginału: The Women
Data wydania: 2024-05-15
Liczba stron: 544
ISBN: 9788382890945
Kristin Hannah dość długo kazała mi czekać na kolejną książkę. Już prawie zdążyłam zapomnieć, jak doskonale czyta się jej powieści. Zaskakuje mnie to za każdym razem tak samo. Mimo, iż autorka – jak np. w tym przypadku – opisuje zupełnie inne i jednak obce dla nas realia, to mimo wszystko czytelnicy nawet z drugiego końca świata, mogą utożsamiać się z bohaterami i współodczuwać ich radości, ból i strach, tak jakby te problemy dotyczyły ich bezpośrednio. A tak naprawdę wojnę w Wietnamie oraz stosunek Amerykanów do żołnierzy i całego przedsięwzięcia militarnego znamy głównie z filmów. Bo właśnie Wietnam jest tłem historii „Kobiet”, którą Kristin Hannah przez wiele lat opisywała.
Frankie (chyba mimo wszystko pod wypływem impulsu i silnych emocji) postanawia diametralnie zmienić swoje dotychczasowe życie grzecznej panienki, wychowywanej na wzorową przyszłą żonę i jako pielęgniarka pojechać do Wietnamu. Pomysł wydaje się tym bardziej szalony, że praktyki w zawodzie właściwie wcale nie ma. Jednak tak podpowiada jej serce i cicho marzy, że kiedyś jej zdjęcie trafi na ścianę bohaterów w gabinecie jej ojca, gdzie swoje miejsce mają wszyscy walczący o swoją ojczyznę.
W ciągu kilkunastu godzin lotu młoda kobieta przenosi się do zupełnie innego świata. Świata, którym rządzą zupełnie inne zasady niż znała dotychczas. Świata, w którym śmierć i to w ogromnych męczarniach, jest integralną (by nie powiedzieć zwykłą) częścią codzienności. Świata, który nie wiadomo kiedy się skończy, gdyż każdego dnia można stracić życie. Na szczęście, nawet w piekle można trafić na prawdziwych przyjaciół i to dzięki dwóm pielęgniarkom – Ethel i Barb – Frankie zrozumiała, że postąpiła słusznie jadąc na misję i nigdy nie zmieniłaby tej decyzji. Odtąd były jak trzej muszkieterowie – mogły na sobie polegać w każdej sytuacji. Wietnam przyniósł Frankie nie tylko dwie najwspanialsze przyjaciółki. To tam stała się nie tylko dorosłą osobą, ale i prawdziwą kobietą, która przeżyła swoją pierwszą miłość. Czy była to miłość na całe życie? Czy miłość do końca życia (jednego z dwóch)?
„Kobiety” to książka, podczas pisania której Hannah starała się pozostać jak najbardziej wierną faktom historycznym i dlatego obok przepięknej i przejmującej historii młodej kobiety, mamy tutaj potężny zbiór merytorycznej wiedzy, która przybliża mniej zorientowanej części czytelników istotę okrucieństwa wojny w Wietnamie. Przyznam, że i mnie zaskoczył skrajnie negatywny stosunek Amerykanów do weteranów, którym udało się wrócić do domu oraz przede wszystkim niedorzeczne bagatelizowane roli kobiet na froncie. Kobiet, które wprawdzie walczyły przy stole operacyjnym, ale każdego dnia stykały się z zagrożeniem i jego skutkami, ratując życie rannych, jeśli było to w ogóle możliwe.
Kolejnym ważnym aspektem jest powrót do domu i trudy odnalezienia się w zupełnie innej i nowej rzeczywistości. Frankie (jak wielu innych) w Wietnamie funkcjonowała na ogromnej adrenalinie. Ciągły stres jaki jej towarzyszył, spowodował, że wyrobiła sobie pewne mechanizmy obronne, działała niczym robot, który miał wykonać pewne zadanie. Intuicyjnie podchodziła do wielu problemów, które odhaczała z listy punkt po punkcie. Z czasem stała się niesamowicie kompetentnym fachowcem, który idealnie wykonywał swoją pracę. Powrót do spokojnej, zwyczajnej i nudnej rzeczywistości ponownie wywrócił jej życie do góry nogami. Hannah bardzo dogłębnie opisuje skutki stresu pourazowego, który w czasach bohaterów książki dopiero wchodził do kanonu psychologii i z którym lekarze do końca nie potrafili jeszcze pracować.
Poza tym, że weterani musieli walczyć o siebie z „demonami wojennymi”, które towarzyszyły im w powojennej codzienności, to musieli również walczyć z dużą częścią społeczeństwa o swoje dobre imię, tak by w końcu byli traktowani jak bohaterowie, którzy walczyli o swój kraj, a nie przeciwko niewinnym cywilom. W dzisiejszych czasach ciężko jest mi zrozumieć, z czego wynikała niechęć do kobiet, które pojechały na wojnę. Większą ich część stanowiły pielęgniarki, jednak pracowały one również na innych stanowiskach. Może rzeczywiście nie walczyły z karabinem w ręku, jednak była to bezspornie walka.
„Kobiety” to bardzo ważna książka – nie tylko w środowisku amerykańskim, ale i globalnie. Porusza oczywiście istotne aspekty wiedzy na temat wojny w Wietnamie i – jakkolwiek patetycznie to zabrzmi – szerzy prawdę. Jest to jednak książka przede wszystkim o kobietach – ich roli, prawach, możliwościach i o ogromnej sile jaka nimi kieruje. „Kobiety” to oczywiście również bardzo emocjonująca powieść o wielkiej i nieszczęśliwej miłości, o prawdziwej przyjaźni, która przenosi góry. To powieść o celu i sensie życia i o tym jak ważne jest znaleźć swoje miejsce, by czuć się spełnionym. To również powieść o tych ciemnych stronach egzystencji – o rozczarowaniach, zdradach, zawodach, nałogach i lękach. Może dzięki nim bardziej doceniamy jasne dni. Wyjątkowo przejmująca historia, która zapada w pamięć. „Typowa” Hannah!
poniedziałek, 24 marca 2025
„Wzgórze psów” – Jakub Żulczyk
Wydawnictwo: Świat Książki
Ekranizacje: Wzgórze psów (2025)
Seria: Nowa proza polska
Data wydania: 2025-01-29
Data 1. wyd. pol.: 2017-04-26
Liczba stron: 864
ISBN: 9788368350302
To moje drugie spotkanie z twórczością Żulczyka i chociaż pierwsze było bardzo udaną przygodą, to sama nie zdecydowałabym się tak szybko na jego kolejną książkę, ale otrzymałam prezent, więc przeczytałam. Uzasadnienie tego prezentu było dość ciekawe, a mianowicie – serial na podstawie „Wzgórza psów” (notabene o tym samym tytule) nakręcono w miejscu, w którym bywam od czasu do czasu i które lubię. Były to Pilchowice oraz Lwówek Śląski. Ot taka turystyczno-filmowa ciekawostka. Dodam, iż serial jeszcze przede mną, ale kto wie… być może się skuszę.
Głównym bohaterem „Wzgórza psów” jest Mikołaj – młody pisarz po przejściach, który do niedawna prowadził typowo rock’n’roll’owy tryb życia. Ponieważ to dorosłe życie przerosło go, postanawia wrócić do rodzinnego Zyborka, do ojca. Ten powrót traktuje oczywiście tymczasowo, jako zło konieczne bądź też mniejsze zło, czy też ostatnią deskę ratunku. Towarzyszy mu żona – Justyna.
Na miejscu odżyły wspomnienia, odżyły dawne rodzinne konflikty oraz obraz pewnego tragicznego wydarzenia z wczesnej młodości, które – jak się okazało – miało ogromny wpływ na obecny kształt życia Mikołaja. Poza tym, okazało się, że prowincjonalne mazurskie miasteczko stało się kolebką miejscowej gangsterki, która wprowadza tam swoje rządy. Jednak, na szczęście dla mieszkańców Zyborka, jest ktoś, kto chce walczyć o swoją małą ojczyznę. Książka określana jest jako thriller i częściowo owszem skłaniam się ku tej kategorii – szczególnie jeśli mówimy o zakończeniu powieści, które bardzo trzymało w napięciu, a akcja była szybka, dynamiczna, brutalna i zaskakująca. Szczególnie w zestawieniu z wcześniejszymi rozdziałami. Gdyby autor trzymał taki poziom od początku z pewnością skończyłabym tę powieść po kilku dniach, a tymczasem towarzyszyła mi – o zgrozo! – ponad miesiąc! A to niestety, przynajmniej w moim przypadku, o czymś świadczy. Niestety, przez niektóre rozdziały trzeba było brnąć i w momencie, kiedy ciekawość zaczynała być chociaż trochę bardziej pobudzona, następował zwrot akcji, który raczej nużył zamiast pobudzić.
Fabuła prowadzona była na kilku płaszczyznach czasowych, które przeplatały się czasem płynnie, czasem bardziej wyraźnie. Narracja dotyczyła aktualnych wydarzeń w Zyborku. Poza tym pojawiały się wspomnienia Mikołaja, dotyczące niedawnych lat w Warszawie po tym jak odniósł sukces oraz dawnej historii z czasów szkoły średniej – przed i w trakcie dramatycznego wydarzenia, które do dziś odbija się echem. Wplecionych jest jeszcze kilka wątków – powiedzmy dość zaprzeszłych – które wg mnie można było całkiem pominąć. W moim odczuciu służyły tylko jeszcze większemu wyhamowaniu akcji. Ogólnie, kompozycję określiłabym jako spory misz-masz.
Zaletą fabuły, poza dość mocno rozciągniętym tajemniczym wątkiem głównym, jest ukazanie bardzo bogatego obrazu lokalnej społeczności. Podoba mi się tendencja w literaturze, by pokazywać również różne strony prowincji – te jasne i te ciemne. Jej zwykłą i niezwykłą codzienność. Bardzo ciekawe i zróżnicowane postaci, nadające specyficznego kolorytu historii. I przyznam, że po tym miesiącu jaki spędziłam na kartach książki w Zyborku, w pewnym sensie będę tęsknić za tą miejscówką.
Książka w gruncie rzeczy interesująca, chociaż bardzo nierówna. Opowieść o zemście, sprawiedliwości – może tej jednej najprawdziwszej jaka istnieje – i walce o nią. Opowieść o walce o swoje przekonania, swoje miejsce i o czyste sumienie. Thriller z wątkami psychologiczno-kryminalnymi. Polecam miłośnikom autora oraz wytrwałym czytelnikom.